34. DZIEŃ OKUPACJI 15 stycznia 82 r., piątek

34. DZIEŃ OKUPACJI 15 stycznia 82 r., piątek

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
387

[387] RELACJA z kasety, z wydarzeń z KWK Wujek: //Pracuję// na kop. Wujek 18 l. i chciałbym opowiedzieć całą akcję, jaka się wytworzyła u nas na kopalni w środę. To było którego? 16-go. Cała akcja rozpoczęła się o godz. 10.10. Zauważyliśmy od strony Mikołowskiej, że od strona Ronda Mikołowskiego jadą czołgi, tankietki, wozy transportowe i karetki pogotowia. Naliczyłem tego 54. Nie licząc karetek pogotowania i wozów opancerzonych i transportowych. Okrążyli naszą całą kopalnię czołgami. W szyku bojowym przyjechały dwie armatki wodne. To są takie mniejsze wozy z obrotowymi armatkami na głowicy, które miały rozpędzić ludność, która w tym czasie się utworzyła. Bo huk niesamowity powstał, jak te 54 czołgi przejeżdżały przez wąską ulicę przy naszej kopalni. B. dużo dzieci i matek, żon przyleciało przy naszej kopalni i zatarasowało drogę tym czołgom. Czołgi po prostu miały rozkaz nawet staranować ludność, gdyż widocznie mieli takie polecenie, ale wojskowi to są młodzi ludzie, choć w każdym jednym czołgu był jeden oficer, nie pozwolili do tego i stanęli. Powiedzieli, że nie będą interweniować. Wtedy przyjechały te dwa wozy z armatkami wodnymi i tak się zaczęła akcja. Rozpędzili w brutalny sposób tą wodą. zaznaczam, że to był mróz siarczysty, 8-9 stopni mrozu było i był silny wiatr. Wiał on w stronę naszej kopalni, w stronę ulicy. Kiedy została polana wodą, odezwały się strzały. Strzały odezwały się do ludności i zaczęli bić w nich rakietnicami. Kule, które były, to były obezwładniające i z gazami łzawiącymi. Nie mogli tylko jednego zrobić, że wszystkie okna były pootwierane i ludzie patrzyli z okna, dlatego że osiedle, które jest w koło kopalni, jest na wprost, tak że do każdego okna by musieli wrzucać te, te świece dymne i te te gazy łzawiące. Na razie tego nie robili. Przyjechał pułkownik wojska, nie pamiętam jego nazwiska, bo się nawet nie przedstawił i przez tubę powiedział, że mamy 10 min. czasu na wyjście z kopalni. Jeśli nie wyjdziemy z kopalni, użyjemy wszelkich sposobów według ogłoszenia Jaruzelskiego, tzn. wiadomo, że groziły nam sądy wojskowe i nawet

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
388

[388] strzelanie. Tak jest napisane. Kiedy przez tę tubę ludność usłyszała, przerwała kordon milicji i wskoczyła na te czołgi, zaczęła tupać nogami, cuda boskie się tam działy, kobiety płakały, dzieci płakały i wtedy jeszcze raz poszedł atak i to już dużo mocniejszy i odsunęli tę ludność w promieniu 500 m od kopalni. Zaznaczam, że wszystkie budynki usytuowane najbliżej te 20 m od płotu. Wtedy ludzie zaczęli krzycząc z okien, tam gdzie okno było otwarte, lub światło świecone lub niezasłonięte, tam przez szyby, podwójne szyby każda jedna osoba dostała gaz łzawiący. To niesamowita panika powstała w mieszkaniach. Kobiety nie wiedziały jak sobie mają z tym poradzić. Zaczęły krzyczeć: gestapowcy, bandyty, esesmani itd. A myśmy w tym czasie, jak on przemawiał, odśpiewaliśmy Hymn Narodowy, później zaśpiewaliśmy naszą kościelną Boże coś Polskę i wtedy chóralnie, bo nas było dwa i pół tysiąca ludzi, zaczęliśmy krzyczeć jednym tonem: gestapowcy. To zrobiło niesamowite wrażenie na wszystkich ludziach, na wojsku, na milicji nie wiem, bo oni byli i tak i tak odurzeni jakimiś środkami. To są typy niesamowite, później powiem, dlaczego tak się stało, bo myśmy mieli 3 zakładników. Tego czwartego ciężkiego rannego to się już nie liczy, bo myśmy go sami odesłali do naszego punktu sanitarnego. No i tak się rozpoczęła cała akcja. W 4 punktach zaatakowały czołgi, bo myśmy zrobili barykady. Barykady zrobiliśmy solidne w naszym mniemaniu, ale po interwencji xx pierwszego czołga na główną bramę okazało się, że nasze barykady to jest pestka. Zmiażdżyły duże wozy z piaskiem jak zapałki i zrobiła się wyrwa naokoło 12 m. Ta wyrwa była przeznaczona do ataku bez ZOMOwców. Myśmy się z tym liczyli, że wojsko będzie miało za zadanie tylko naszą barykadę zdruzgotać i pozwoli do ataku ZOMOwcom. Ale to były nasze mylne pojęcia, bo czołgi w tym czasie, jak… na naszej /…/ bo ja nie mogę wszystko powiedzieć, co było na naszej kopalni, bo nawet jak bym miał helikopter, to bym tego dokładnie nie opowiedział. Ja byłem w głównym punkcie usytuowany, tak że na główną bramę – tam były nasze główne siły. Co było z boku, nie mogę dokładnie nic powiedzieć. Później się dopiero dowiedziałem. Tak że po wyrwaniu tej bramy zaatakowały tankietki tzw. SKOTy opancerzone. W każdym jednym SKOTcie było 12, około 10-12 ZOMO-

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
389

[389] wców i oni utworzyli taki pierścień. Wyskoczyli z tyłu, tankietki się posuwały i po prostu chcieli ten pierścień tak zakleszczyć, żebyśmy my byli w jak najmniejszym układzie, w środku i żeby później nas jak szczury wygonić z pomieszczeń no i później nas bić. Ale to im się nie udało. Dlaczego się nie udało? Ludzie mieli takie nerwy, no po prostu taka sytuacja powstała, taka zadziorność, taka bojowość, że nic nikogo nie powstrzymało. Wiedzieliśmy na sto procent, że wojsko nie będzie strzelało z ostrej broni. A w tankietkach wojsko prowadziło te wozy. Tak myśmy powskakiwali na te tankietki i szturmem przegoniliśmy za płot wszystkich ZOMOWców. Jeszcze  nie było ofiar. Wtedy się odezwały piorunujące salwy z wszystkich czołgów.  54 prawie że, ślepymi nabojami. Narobili tyle huku, tyle hałasu, szyby powylatywały w wszystkich oknach. Wtedy ZOMOwcy zaczęli bić w nas tymi gazami łzawiącymi i tymi obezwładniającymi. Właściwie były 3 gatunki tych gazów. Bo my mamy dowody, mamy te łuski, mamy nawet instrukcje, jak się z tym obchodzić, bo oni wszystko w popłochu pozostawiali. I pod wpływem tego huku tych czołgów ja usłyszałem tylko dwie serie z karabinu maszynowego. Tylko myśmy myśleli, że to jest z czołgu. Okazało się, że nie. Czołg ma większy kaliber. To był, jak się później okazało, to był ręczny karabin maszynowy, ten uliczny – jak oni na niego mówią? Mniejsza z tym. Taki malutki, krótki. I z tej broni zostały oddane dwie serie i to dość duże. Sześciu od razu padło trupem przy tej głównej bramie. Ale żaden nie zdawał sobie sprawy z tego, że ci ludzie nie żyją i spowrotem był atak na ZOMOwców. Wtedy się posypały ofiary ze strony ZOMOwców. Nas to podbudował o psychicznie, że oni znowu nie są tacy groźni, na jakich wyglądają. Bo pierwsze opisy np. moje, jak brałem udział w oswobodzeniu Ludwiczaka, naszego przewodniczącego, to były doborowe jednostki ZOMO, wyszkolone. I w ogóle chłopy jak dęby. A tu się okazało, że to już było takie pospolite ruszenie, można powiedzieć. Takie byle kto, ubrali go w łachmany i wyglądał jak słoń, ale w sumie to były cherlaki. Każdy był zadurzony pastylkami jakimiś, narkotykami, dlatego że oni w ogóle

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
390

[390] na nasze głosy, na nasze wołania, na nasze żądania w czasie ataku, na nasze krzyki w ogóle nie reagowali. Słowa nie wypowiedział ani jeden, tylko przywódca, tzn. kapitan. Tam byli kapitanowie, majorowie, tylko z milicji. To oni właśnie nawoływali do ataku z ich strony. A oni nie mówili nic. Kompletnie. No i wtedy powstała sytuacja taka, że obrzucili nas gradem tych gazów łzawiących. Do każdej jednej szyby, do każdej jednej dziury , gdzie tylko było można, tam wrzucali. Okropny dym powstał, okropnie łzawiliśmy. W tym czasie zaczęliśmy się wycofywać w stronę dwóch głównych szybów, które są akurat usytuowane. jak się później okazało, oni myśleli, że oni wszystkich załatwią w przeciągu pół – do godziny, tak jak na innych kopalniach zrobili. Zaznaczam, że nasza kopalnia jest tak ciekawie usytuowana, bo to jest stara kopalnie, że wszystkie 4 szyby, nawet z wentylacyjnymi, są usytuowane strasznie blisko. Mało tego, wszystkie dwa szyby główne , wdechowe mają połączone pomosty, że można chodzić w różną stronę nie narażają się na wiatry, na mrozy itd. Wszędzie jest c.o. w koło. Oni się właśnie z tym nie liczyli. Ale dostali pietra, choć mieli doskonałe informacje od tzw. kapusiów, którzy im powiedzieli, w którą stronę mają iść, gdzie mają atakować itd. Na domiar złego usłyszeliśmy ryk helikoptera. To sobie można wyobrazić – krążył nad naszymi głowami i wskazywał, w którym miejscu skomasowani my są, co mamy – bo dokładnie był jakie. 20-30 m od ziemi, stał w miejscu i robił takie ruchy, że myśmy mu n ie mogli nic zrobić, bo nasza jedyna broń jak mówiłem to były śruby, nakrętki i takie inne rzeczy, jak w erze przedpotopowej. Jak sytuacja się pogorszała ze strony ZOMOwców, którzy atakując nie mogli nas w tak szybkim czasie wziąć – można to powiedzieć – do niewoli i obezwładnić nas, to wtedy widocznie musieli dostać rozkaz i z helikoptera zrzucali wiązkami – to nie były już pojedyncze tam te tuby z gazem łzawiącym, tylko całe wiązki na poszczególne skupisko ludzi. Bo jednak dwa tysiące pięćset ludzi to jest bardzo dużo. Wtedy nas rozproszyli. Później zaczęli strzelać z helikoptera jakimiś dziwnymi kulami. Do dzisiaj nie możemy

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
391

[391] się pokapować, co to za kule są. Mamy takie kule. Oczywiście tylko łuski. Na szczęście żaden tą kulą nie dostał, a jakby dostał, to nie wiadomo co by się z nim stało. Wtedy postanowiliśmy wszyscy schronić się na te pomosty. Wtedy zrobiliśmy pole dla ZOMOwców, którzy zaatakowali tankietkami tak blisko, podjechali pod nasze zabudowania, że powstał taki tumult, krzyk, zgrzyt, płacz, strach, wszystko do kupy. Pomyśleliśmy sobie: teraz już jest z nami koniec. A czołgi bez przerwy biły na strach. Pamiętam tylko jedną sytuację, b. ciekawą. Około 25 ZOMOwców usytuowanych w tyralierę już na kopalni, na terenie, z tym kapitanem włącznie podeszli do nas na odległość 25 m i jeden z naszych, takich przodujących w grupie, bo myśmy tak samo byli podzieleni na takie duże grupy, powiedział: skoro chce z nami pertraktować, to ma położyć pałę. Położył pałę, położył to wiertło naostrzone, podeszli do siebie, pogadali, pogadali, nic z tego nie wyszło i atak się znowu rozpoczął. Tak jakby się nigdy nic nie stało. Wtedy pamiętam, że jeden ZOMOwiec został uderzony tą dzidą no i strasznie go zrąbali. Później po jakichś 10 minutach dowiadujemy się, że znowu ma być jakiś rozejm, ale oni w międzyczasie postanowili posłać po dalsze posiłki. Zaznaczam, że ich było około 1500 ZOMOwców nie licząc wojska. Punkt obserwacyjny mieliśmy na dużej wieży głównego szybu, który nas poinformował, że jedzie 25 samochodów ciężarowych z dalszymi ZOMOwcami. I w tym czasie nastąpił rozejm. Okazało się, że nasi chwycili kapitana ZOMO i 3 tych szaraków ZOMOwców. Jeden był w b. ciężkim stanie, to go odesłali na punkt opatrunkowy. Tam była nasza karetka, która go odwiozła do szpitala. Nie wiadomo czy żyje. A tych trzech chcieliśmy normalnie powiesić. Jedni postanowili obciąć im głowy, jedno ręce i nogi powyrywać, różne wersje do tego były. Zaznaczam, że przed atakiem mieliśmy mszę św., wszyscy komunię przyjęli. I to zaważyło na tym, że paru ludzi, którzy przyjęli tę komunię, bo najbardziej widocznie opanowanych i nie pozwoliło do tej rzezi. Mało tego. Rozbroiliśmy kapitana i tych wszystkich ZOMOwców. Okazało się, że tylko oficerowie mieli tę krótką broń maszynową. A ci szaracy nie mieli nic prócz pał i gazów łzawiących i tych pistoletów do wyrzucania tych gazów. I może myśmy zrobili błąd, nie wiadomo, to rozstrzygnie czas, pokaże, pokaże po prostu czas, czy myśmy to dobrze zrobili czy nie w każdym bądź

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
392

[392] żeby myśmy ich nie zabijali, że myśmy ich wypuścili, bo prawdopodobnie możemy się dogadać z tym pułkownikiem. Ale już wszyscy wiedzieli, że mamy 7 trupów, nie 6 tylko 7, bo jeden dostał petardą z paru metrów prosto w twarz – taki starszy człowiek. I to już było 7 trupów. Ale jeszcze do nas nic nie dotarło, ilu naszych jest po prostu rannych. Tylko mogę z całą pewnością powiedzieć, że naszych ciężko rannych – to co ja wiem – trzech ZOMOwcy dobili, normalnie dobili przy głównym wejściu. Zostali na ziemi rozłożeni, oddychali, ale oni byli postrzeleni kulami. To ich dobili, normalnie. Teraz ciekawa sytuacja powstała, jak karetki przyjechały. Ze wszystkich regionów Śląska. Było ich strasznie dużo. W pierwszej kolejności lekarze, jak to lek arze, brali, kogo zobaczyli. ZOMOwcy z kolei zatrzymywali karetki pogotowia i ten, który był pracownikiem naszej kopalni tzn. w ubiorze roboczym, w kufajce itd. a mógł się jeszcze ruszać i jakoś tam oddychał, został brutalnie wyciągnięty z tej karetki, dostał parę razy pałami po głowie, że został leżeć i wpierw musiał być obsłużony ZOMOwiec. Na interwencję lekarza, lekarz dostał ogromne baty i niektóre pielęgniarki, które tak samo zainterweniowały. Lekarze i pielęgniarki nie mieli nic do gadki. /Nie/ chcieli słuchać rozkazów ZOMOwców, tak że powstała niesamowita sceneria. Teraz ludzie, jak się dowiedzieli, że mamy tyle strat, bo nie wiedzieliśmy dokładnie, ile strat mają ZOMOwcy, powstała taka panika, taki strach, takie wszystko, że po prostu ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, że jednak te strzały padły. I przy tym rozejmie postanowiliśmy przywołać generała Piaseckiego bodajże, to nie naszego wojewody, jaki. gen. Piasecki i chcieliśmy tylko z tą osobą rozmawiać, kompetentną. On przyjechał, powiedział, że to jest niemożliwe, on nie dał żadnego rozkazu, to jest niemożliwością, żeby wojsko strzelało do ludności, bo po prostu sam się przyznał do tego, że nie miało broni. Ostrej broni nie mało. Ale ostrą broń miało ZOMOwcy. I to ci wyżsi oficerowie. I naocznym świadkiem był, bo myśmy wszystkich trupów mieli w stacji ratowniczej poprzykrywanych kocami. On sam osobiście oglądał i nie mógł słowa wy-

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
393

[393] dobyć. Powiedział tylko nam tyle, że Generalny Prokurator z W-wy przyjedzie i tą sprawę rozpatrzy. Mamy się rozejść w spokoju, w ciszy i więcej nic nie robić. I odjechał. No i teraz chcieliśmy pertraktować z kolei z pułkownikiem. Pułkownik powiedział nam tylko tyle, xx mamy jedną gwarancję. że on gwarantuje nam wyjść za bramę, a co będzie za bramą, to go gówno obchodzi. To były słowa tego pułkownika, który prowadził całą akcję. To był wojskowy. Wtedy niesamowita panika powstała, kobiety poprzychodziły pod bramę i chciały po prostu rozmawiać z mężami, z synami itd. Ale myśmy postanowili wszyscy zjechać na dół i tak zastrajkować, bo po prostu w konia nas załatwili. To co myśmy chcieli pertraktować z nimi, te nasze postulaty, to były tylko dwa: znieść militaryzm w Polsce i wypuścić naszego przewodniczącego. To było wszystko. Nic więcej myśmy nie chcieli. A teraz myśmy chcieli żeby nas tylko spokojnie wypuścili do domów. Tego pułkownik nam nie mógł zagwarantować, bo się okazało, że oni musieli mieć swoich zakładników, żeby roztrąbić w radiu, w telewizji, że 150 myśmy ujęli i to są właśnie ci prowodyrzy, żeby skazać ich na jakąś tam karę. A jaką, to ja nie wiem, jaką dostaną. I ludność cywilna została w brutalny sposób wciągnięta, chamski do autobusów i odwieziona w nie wiadomo jakim kierunku. Kobiety i dzieci zostali wciągnięci. widocznie autobusów im brakło, postanowili inaczej – czekać na nas aż my opuścimy zakład pracy i powoli nas będą wciągać do autobusów i wywozie w nieznanym kierunku. Wtedy myśmy podeszli do tego pułkownika i powiedzieliśmy mu tak: wracamy na kopalnię i jak on nas nie wypuści, to całe szyby rozpierdolimy. My chcemy spokojnie iść do domu. Wtedy zagwarantował nam dwa nasze samochody, autobusy po prostu, autosany, że będą wozić tylko w jednym kierunku, tzn. Ligota, Piotrowice, Ochojec. A w Piotrowicach jest ta główna baza ZOMOwców. To żaden już do tych Piotrowic i do Ochojca nie jechał, tylko w Ligocie wysiadł i szedł, gdzie popadło. Ten, który miał znajomych, to szedł do znajomych, ten, który nie miał znajomych, to poszedł przez las, bo ludzie mieszkają jak by nie było i w Chorzowie i w Bytomiu i w różnych

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
394

[394] częściach tam Śląska i w Sosnowcu. Tak, że tam, gdzie ktoś mógł iść, to poszedł. Ja tak samo wsiadłem do tego autobusu i wtedy dopiero zobaczyłem, jaka armia ludzi przyjechała, żeby nas obezwładnić. To trzeba było widzieć: te czołgi, te kuchnie  polowe, te ZOMOwcy, te autobusy zawalone tymi ZOMOwcami w cywilu, którzy się tam przebierali i na polecenie widocznie oficera, bo wszystko mieli krótkofalówki, zmieniali się, tak jak pantofle się zmienia. A myśmy się w ogóle nie mogli zmieniać. Ilu nas było, tylu nas atakowało, żaden nie folgował, każdy swoją rzecz zrobił tak, jak tylko mógł. Nie mieliśmy żadnych szans. Oglądnęliśmy pistolet maszynowy od tego kapitana ZOMO, wrzuciliśmy go spowrotem, bo nie chcieliśmy do przelewu krwi doprowadzić, ale nie wiem, może myśmy też jeszcze błąd zrobili. Nie wiem, to się okaże później. To się później okaże. Bo mało tego, żeśmy zakładników wypuścili, żeśmy broń oddali, myśmy nawet mieli czołg opanowany. Cały czołg. Ale się okazało, bo myśmy wcześniej dostali cynki, że żołnierze to są bardzo w porządku i jak się okazało byli oni z Brzegu, z Opola i ze Skarżyska do nas przyjechali. A cała interwencja powstała po nieudanym zamachu na Hutę Katowice. Huty Katowice nie mogli opanować i ta cała armia przyjechała na naszą kopalnię. I ta armia nas zmogła. Sytuacja później była taka ciekawa, że powiedzieli nam, że w czwartek z rana zaraz do pracy, spokojnie pracować i koniec. ZOMO zostanie wycofane, jeśli wszyscy opuścicie zakłady pracy. Do dzisiejszego dnia nie wiadomo, ilu nas zginęło, ilu jest rannych. To co w telewizji i radiu podali, to to jest głupstwo. W każdym razie za parę dni się dowiemy, jaka konkretna była ilość. Wczoraj byłem w pracy, to mogę tylko jedno powiedzieć, że już mamy 14 zabitych. Dlatego że 6 zmarło w szpitalu, a 15 jest jeszcze w b. ciężkim stanie. Te ofiary się jeszcze pomnożą, śmiertelne oczywiście. A ilu jest, co ma te lżejsze obrażenia, nie wiadomo. Tylko mogę z całą pewnością powiedzieć, że w większości wypadków… Co ja mogę jeszcze powiedzieć? Ja jeszcze mogę tylko tyle powiedzieć i to jest autentyczna wiadomość, sprawdzona nie tylko przez mnie, ale przez wszystkich mieszkańców, że wojsko, które było w czołgach, przez 3 dni

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
395

[395] nie dostało nic jeść. Było tak wygłodzone, zmarznięte, w gumowych butach, że nawet jednego… Bodajże to był ten główny szofer z  jakiegoś tam czołgu, musieliśmy wyciągnąć go tam z tego czołgu i zaprowadzić do punktu sanitarnego z całkowitego wycieńczenia. Oni nie wiedzieli, gdzie oni są. Od samego Opola, jak ruszyli, do samej Huty Katowic, to nawet nie wiedzieli, że są w Hucie Katowice. Mieli włazy pozamykane, hełmofony na uszach, tylko wiedzieli, że jadą do akcji. Bo wiadomo, że taką armią czołgów to przecież prowadzi jakiś pilot. A oni nic w koło nie wiedzieli. Oni mają tylko maleńkie okienko, widzą na wprost. W ogóle żadne żarcie… Jedyne żarcie, jakie od nich się składało, to są suchary, / które dostali. Pić nie mieli nic, ani ciepłego, ani zimnego, nic. I oni z takim wojskiem chcą wojować? To jest nie do pomyślenia, jak wojsko nie dostanie żryć, to nie będzie nic. I tak też się stało. Jak duch jeszcze jest tak bojowo nastawiony na ZOMO, na milicję i na Jaruzelskiego, że mają go pełną dupę. Normalnie myśmy ich… Myśmy im musieli dawać jeść. Chleb dostali, wszystko dostali, herbatę, mleko dostali, jajka dostali. No, normalnie rozmowa z nimi powstawała o całej akcji. I wcześniej tak samo ludność z nimi rozmawiała i nam cynki dawali, jaka sytuacja powstanie. Oni gwarantowali nam, że nie mają broni, że nie będą strzelać. Oni nam powiedzieli z jakiej jednostki są, z jakiej formacji są, skąd przyjechali i jakie pochodzenie mają. Wszystko nam po wiedzieli. Tego im nie wolno było mówić, a wszystko nam powiedzieli. Oni się niczego nie bali. To właśnie była ta najbardziej ciekawa rzecz. Tylko nie mogłem jednego przewidzieć, dlaczego oni tak blisko podjechali pod nasze zabudowania, rozwalili nam wszystkie mury i taki pierścień zrobili. To widocznie na zastraszenie. A ZOMOwcy to szli za nimi tak, jak w tej wojnie, jak to pokazują w telewizji. Czołg, tankietki, a za tankietkami wojsko… No, to ZOMO. No, myśmy się  musieli wycofać, bo przecież jak to można było na czołgi z takimi, takimi… wehikułami, jakieśmy mieli. No, przecież, gdzie to? Przecież to był absurd całkowity. Niektórzy się później przecież z nas śmiali, przecież, gdzie wyście chcieli, czołgi sforsować? Przecież to jest głu-

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
396

[396] pota, jakiej większej nie ma. Ale jednego nam nie wzięli – tego ducha zwycięstwa. jak by nie te strzały śmiertelne, które powstały, jak by nie ten rozejm spowodowany tym, nie wiadomo, co by było. Nie wiadomo. W każdym bądź razie ludzie są teraz jeszcze mocniej zastraszeni, boją się jakieś słowo wypowiedzieć, obojętnie, bo teraz się dopiero okaże, teraz nam dopiero pokażą. Będziemy płacić kary za spowodowanie tym, że wojsko nam i ZOMO takie zniszczenia porobiło, to my za to wszystko będziemy płacić. Później nas straszyli, że będziemy wszystkie dni po 12 godzin robić i jeszcze inne rzeczy drastyczne, będziemy przesłuchiwani i będą chcieli znać prowodyrów. Ale mnie się wydaje, że oni ich nie znajdą. W tym wypadku prowodyra u nas nie było, bo prowodyrami, to my byli wszyscy, ilu nas było. Dwa tysiące pięćset chłopa tam było – wszystko prowodyry. Tyle mogę tylko powiedzieć na ten temat. Więcej mógłbym powiedzieć, ale to by musiało być więcej ludzi. Ja byłem w jednym tylko miejscu usytuowany i ja to, co widziałem, to powiedziałem, a w plotki się nie bawię, bo mógłbym powiedzieć, co tam drugi powiedział, co tam trzeci powiedział, czwarty powiedział. To nie jest istotne. W każdym razie fakt był dokonany, strzały padły, Jaruzelski się wygłupił, skompromitował i więcej nie ma co mówić na ten temat. Dziękuję. Aha, to też są potwierdzone fakty, bo byłem u swojego szwagra, tam się dowiedziałem, bo w naszym regionie ludzie pracują nie tylko na kopalni Wujek, ale na innych kopalniach. Kopalnia Staszic, Wieczorek, to wszystko jest bardzo blisko usytuowane. I powiem dlaczego oni tak szybko opanowali kopalnię Katowice, kopalnię Staszic, Kopalnię Gottwald, kopalnię tam Wieczorek, dlaczego? Dlatego, że kopalnia Staszic i kopalnia Wieczorek usytuowana jest w samym lesie. Tak że tam mieli pole do popisu, tam mogli wszystko robić. Mogę tylko jedno powiedzieć, że 160 jest b. ciężko rannych na kopalni Staszic. [332] Po akcji we wtorek, bo to było we wtorek. Na kopalni Wieczorek wiem, że już jest 16 zabitych, Ilu rannych – nie wiem. Ale na Staszic, to wiem dokładnie – 160 jest b. ciężkich. A zabitych na pewno będzie b. dużo. Bo tam była

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
397

[397] też broń użyta. Tam wyrzucali przez okno. Mogę tylko powiedzieć jedno, że na Staszicu… Staszic opanowali za godzinę czasu, ale później się wzięli za tych ludzi, którzy w hotelach mieszkają, a hotele są usytuowane stosunkowo jakieś 400-500 m od kopalni. Jeden obok drugiego są hotele. I oni wtedy hotele zaatakowali tymi gazami łzawiącymi. Ludzie polecieli se na ostatnie piętro. I później wkroczyli oni do środka hotelu. I wtedy powstała rzeź. Oni mieli pole do popisu. Walili, ile weszło. Z okna wyrzucali. To można sobie wyobrazić, jakie mogły być wypadki śmiertelne. A z innych kopalń mogę tylko jedno powiedzieć, że Rybnickie straszliwie się broni. Rybnickie nie jest opanowane. Dlatego… Żaden o tym może nie wie, ale ja wam mogę powiedzieć tylko jedno, że w Rybnickiem są takie kopalnie, że koksujące, wysoko gazowane i cała załoga chcąc po przebudowaniu danego przodka wyjeżdżać do góry i centralne strzelanie jest z dyspozytorni na górze i ani jednego człowieka nie ma na dole. I oni zagrozili, że wysadzą całą kopalnię w powietrze. I wszystkie kopalnie są tak ciężko zaangażowane i odstrzał jest z dyspozytorni na powierzchni, a nie na dole. Na dole nikogo nie ma. A że to są drogie kopalnie i te kopalnie są w cenie na całym świecie, dlatego oni tam nie mogli zmóc tego, bo zagrozili całkowitym wybuchem. A na kopalni… to znaczy na Hucie Katowice, wiadomo, nie? Tam cysterny, tam się obstawili, tam mają też wysadzić to wszystko. Piece już w każdym bądź razie stoją, główne. Tak że nie wiadomo, co z tego jeszcze wyniknie, bo ludzie w niektórych regionach – nie chcą powiedzieć, jak u nas było, bo już powiedziałem, ale w niektórych regionach może być jeszcze gorzej. Bo ludzie są nawet zdolni, żeby wysadzić całą kopalnię i umrzeć za to wszystko. Jeśli ta sprawa się nie rozwiąże. Dlatego, że jeżeli oni używają broni maszynowej, a powiedzieli, że ani jedna kropla krwi nie padnie po ostatniej sytuacji, jaka była w Gdańsku. To jest nieprawda. Oni nas kłamią, perfidnie nas kłamią i mogą tylko jedno powiedzieć, że teraz dopiero przyszła Solidarność. Taka Solidarność się zakroiła w naszych zakładach i w ogóle między wszyst-

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
398

[398] kimi ludźmi. Tu nie chodzi o tych czy on jest takiego pochodzenia, czy takiego pochodzenia. Teraz dopiero przyszła Solidarność i teraz dopiero oni dowiedzą się, co to znaczy być solidarnym. Milicja to już chyba będzie miała przegrane do końca. To, co pokazywali w telewizji, co mi tam żona powiedziała, że wojsko częstuje czekoladkami itd., to można, to można jeszcze uwierzyć. Ale niech powiedzą dlaczego. Dlaczego ich tak częstują? Bo są wygłodzone, wygłoszone wojsko. Więcej już nie mam do powiedzenia. Dziękuję. # //Refl.: relacja była nagrana najprawdopodobniej w kilka dni po wydarzeniu/.

WIERSZ. # Do generała. [333] /Za słowa kłamstwem splugawione./ za mundur bratnią krwią splamiony,/ za ręce siłą rozłączone,/ za naród głodem umęczony,/ za oczy dziecka przerażone/ – obnoś swój triumf w partyjnej chwale./ Naród dziękuje ci generale.// Za pogrom braci bez litości,/ za honor wojska zbeszczeszczony,/ za męki strasznej bezsilności,/ za ból rozłąki z mężem żony, za łzy i rozpacz samotności/ – ciesz się, żeś działał tak wspaniale./ Naród dziękuje ci, generale.// Za połamane pałką kości,/ za koszmar walki brata z bratem,/ za nienawiści siew i złości,/ za to, że żołnierz stał się katem,/ za znów stłumiony zew wolności/ – pomnik swych czynów wzniosłeś trwale./ Naród dziękuje ci, generale.// Za nałożone znów kajdany,/ za zbrodnię łagrów w polskiej ziemi,/ za fałsz przemówień wyświechtanych,/ za podłość zdrajców między swemi,/ za język prawdy zakazany,/ wypnij na Kremlu pierś po medale. – Na ród dziękuje ci, generale.// Naród śle swe podziękowania,/ oby ciążyły ci kamieniem,/ przyjmij je spiesznie, bez wzdragania,/ może poruszą twym sumieniem./ Bo, generale, nie znasz godziny, gdy przed Najwyższym Dowódcą Świata / złożysz ostatni raport za swe czyny / z piętnem Kaina – krwią swego brata. # // Wierszyk przypisywany Miłoszowi: //Zaglądali mi do kufrów,/ zaglądali mi do waliz,/ tylko do dupy nie zaglądali,/ a tam był socjalizm./ #

DOWCIP: # Jaki jest najniższy stopień wojskowy? – Prezenter DTV. #

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
399

[399] fakty # Na mieście pojawiły się nowe kotwice PW malowana na murach czerwoną farbą z aerozolu. # Na rogu ul. Dietla i Boh. Stalingradu [334] zainteresowanie przechodniów budzi afisz pisany ręcznie, dużymi literami na papierze pakunkowym. ale to tylko drużyna harcerska reklamuje w ten sposób zbiórkę darów na powodzian. # Mało widoczne 3-osobowe patrole chodzą po mieście. # Afisz na Klubie Forum [335] przy ul. Mikołajskiej 2 zapowiada występ zespołu Old Metropolitan Band 21.1. o g. 19. # Kartki mięsne każdy musi zarejestrować w określonym sklepie i tam mięso wykupywać w 2 dniach wyznaczonych przez sklep, jednym w pierwszej i drugim w drugiej połowie miesiąca, w ilości stanowiącej połowę miesięcznego przydziału. Sklepy codziennie wywieszają numery kartek, które są właśnie realizowane. Klient, który nie zauważy, że minął dzień wyznaczony dla niego przez sklep, traci swój przydział. # Pojawiły się znowu na rogu Floriańskiej i Rynku wiejskie baby sprzedające rękawice futrzane i wełniane. # Na zupełnie pustym sklepie obuwniczym wisi duży plakat rządowy z hasłem “3 x TAK”. Pod plakatem wywieszka: Butów brak. #

ZE ŹRÓDEŁ WIARYGODNYCH # Potwierdzają się wiadomości o 12-godzinnym dniu pracy w HiL. Wg pracownika HiL zdarza się to dość często. Realizowane to jest rozmaicie. O przedłużeniu pracy pracownik dowiaduje się np. po zakończeniu 8-godzinnej dniówki, zwykle wtedy, gdy nagle brakuje ludzi. Czasem zawiadamia się o tym kilka dni wcześniej, szczególnie tam, gdzie wielu ludzi zwolniono po strajku z grudnia. Zdarza się, ze ludzie zasypiają ze zmęczenia na stanowiskach pracy, zwłaszcza po kilku dniach o przedłużonym czasie pracy. # Wśród krakowskich dziennikarzy przeprowadzane są tzw. weryfikacje czyli indywidualne rozmowy specjalnej komisji z dziennikarzem. W Krakowie komisja ta liczy 7 osób. Pytania powtarzają się w kolejno weryfikowanych redakcjach. Są to pytania o stosunek do SDP i jego władz, KPN, KOR i stanu woj. Komisja nie daje do podpisu żadnych oświadczeń. Z tego faktu wysnuwają dziennikarze wniosek, iż to, kogo się zwolni, jest już z góry ustalone. Na razie w trakcie rozmów nie zwolniono nikogo. #

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
400

[400] # Od poniedz. 20.12.81 na portierniach HiL b. dokładnie sprawdzano, czy przepustka wchodzącego ma podstemplowaną literę “M” – zmilitaryzowany. Za brak stempla natychmiast wypisywano karę 5 tys. zł. Legitymację stemplowano. Zmilitaryzowanie potwierdzano na specjalnym formularzu. # MO zrobiło przedpołudniem obławę w Jubilacie, na tych, którzy w godz. pracy nie pracują. To samo było w jednej z kawiarni. # Dolar spadł do 300 zł. Ludzie, którym potrzeba pieniędzy, a którzy nie mogą wyciągnąć z kont więcej niż 10 tys. zł pozbywają się więc dolarów. Ponadto dolar przestał być “przepustką zagraniczną”, bo i tak wyjechać nie można. #

LUDZIE MÓWIĄ # Wiadomość podawana jako prawdopodobna: aresztowano Mieczysława Gila. Pogłoska taka krążyła już pod koniec grudnia, ale nie została potwierdzona. # W N. Hucie i Kombinacie HiL pojawiły się ulotki wzywające do strajku generalnego w dniu 31.1. # Stan woj. ma być odwołany na przełomie stycznia i lutego. # Około 6.1. w N. Hucie koło Kombinatu pobito 3 ZOMOwców. Nie było represji ze strony milicji. # Dwa dni temu przedpołudniem do sklepu przy ul. Dzierżyńskiego przyszło MO, zamknęło sklep i wylegitymowało wszystkich stojących w kolejce. Wypuszczono emerytów, rencistów, pracowników urlopowych, na zwolnieniach chorobowych, “na opiece nad dzieckiem” – oficjalnej. Resztę osób odprowadzono gdzieś, prawdopodobnie dla sprawdzenia dlaczego nie ma ich w pracy. # # Licealiści warszawscy zabawiają się z milicją w ten sposób, że o umówionej porze z różnych punktów miasta równocześnie dzwonią na pogotowie MO, alarmując że coś się dzieje. Wozy milicyjne jeżdżą jak oszalałe. # Ujawnił się członek ZR Małopolska Leszek Kuzaj, [336] bo Bezpieka nachodziła jego matkę. Puścili go, ale obiecali, że będą z nim w kontakcie. # Działa podziemna radiostacja na UKF, trudna do uchwycenia, bo stale zmienia pasmo nadawania, żeby jej nie wykryto. # //Przykład plotki podnoszącej na duchu, ale bezsensownej: zmiana pasma nadawania uniemożliwia przecież odbiór także tym, którzy audycji mają słuchać. // # # Do MPEC w Krakowie przyszedł dawny przewodniczący “S” w mundurze ZOMOwca.

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
401

[401] Rozpłakał się i powiedział, że kiedy go wyrzucono z pracy, to nikt go nigdzie do innej pracy nie chciał przyjąć i na podstawie zarządzenia o przymusie zatrudnienia został wcielony do ZOMO. # Maciej Zembaty napisał jakąś śmieszną kolędę, która już kursuje w odpisach. # Osobą, która nagrała i przekazała władzom taśmę z posiedzenia Prezydium KK w Radomiu w początkach grudnia 81 był rzecznik prasowy KK Marek Brunne. # Pewnej pani na Politechnice Krak. tak spodobało się wprowadzenie stanu wojennego. że napisała list dziękczynny do Jaruzelskiego. Chodziło z nim po Politechnice, ale jakoś nikt nie chciał go podpisać. Kilka dni temu ZOMO, z niewiadomych przyczyn, prawdopodobnie zupełnie przypadkowo, pobiło dotkliwie jej 18-letniego syna na ulicy. Cała Politechnika zanosi się teraz od śmiechu: ma baba czego chciała. #

DOWCIPY: # Na Rynku Głównym ZOMO zastrzelił przechodnia. Drugi ZOMO pyta: po coś to zrobił, przecież do godziny milicyjnej było jeszcze pół godziny. Na to pierwszy: nie szkodzi, ja go znam, on mieszka 3 kwadranse stąd, i tak by nie zdążył. # Najgorsza zaraza – zomoza. # Hasło: Na Hel z ZOMOtouristem! # Przychodzi baba do lekarza z wroną w dupie. – Co pani Jest? – Jestem w stanie wojennym. # NZS = Nielegalny Związek Studentów. # //Stary, powtarzany: // Hasło antykoncepcyjne: Uważaj – i ty możesz urodzić Albina Siwaka! [337] # //Stary, powtarzany.// Spikerzy dtv to eunuchy – pieprzą, pieprzą, a nie mają z czym. # //Stary, powtarzany, przerobiony:// Propozycja wyjścia z kryzysu: otworzyć granice, ostatni gasi światło. #

PRASA # TL. – Nagłówki z 1. strony: Powszechna solidarność //!// w walce z żywiołem, Po raz pierwszy w rocznicę wyzwolenia stolicy. Polska rogatywka – tradycja narodowa, //czerwonym kolorem, b. rzadkim w TL, wybity na środku 1. strony u góry 2-szpaltowy nagłówek:// Wyższe ceny a twój budżet. – Z komentarza: To już 17-ty miesiąc, w którym Polska nie schodzi x z ust polityków i czołówek prasy światowej. – Tygodniowa batalia z żywiołem, mrozem i lodem pochłonęła już w Europie co najmniej 53 ofiary śmiertelne //Tylko w Polsce nikt nie zginął w walce z żywiołem! WRONa ma nas w swojej opiece!//. – Sąd Woj. w N. Sączu skazał na 3 lata więzienia Bronisława Wielgosza [338] za zorganizowanie strajku w

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
402

[402] Gorlickiej F-ce Maszyn Wiertniczych i Górniczych Glinik w dn. 14.12.81., trwającego co najmniej 3 zmiany, w wyniku czego ok. 2 tys. pracowników w znacznej części zakładu przerwało pracę. # Rzeczpospolita. – Na 1. kolumnie dokładnie to samo zdjęcie, które na 1. kolumnie zamieściła TL: gen. Jaruzelski w rozmowie z robotnikami na posiedzeniu WRON. – Na 2. stronie kilka “Listów do generała”. Wyjątki: Chcę Wam podziękować za Waszą decyzję, trafny wybór terminu i sprawne przeprowadzenie… – lekarz, por. rez. Włocławek; Pragnę tą drogę wyrazić moje najserdeczniejsze podziękowanie za uratowanie Ojczyzny – Socjalizmu… Mam 87 lat; Niech Pan raczy przyjąć wyrazy głębokiej wdzięczności…; niech Pana Bóg błogosławi; itd. itd. //4 listy pochodzą od kobiet, 4 od mężczyzn – znacząca regularność. Listy są b. zwięzłe, zupełnie nie przypominają autentycznych listów tego typu. Jeden z nich jest reprodukowany – tak jak w innych tego typu reprodukcjach prasowych ostatniego okresu zadziwia niespotykanie wąską szpaltą w rękopisie, za to b. odpowiadającą szerokości 2 szpalt w gazecie. Jeżeli nawet listy nie są całkowicie sfingowane, to w każdym razie odpowiednio dobrane.// – 13 bm. ok. 17.15 nieustalony sprawca spowodował wybuch petardy w budce telefonicznej przy alejach Jerozolimskich 28. Budka uległa częściowemu zniszczeniu. Wybite zostały szyby w pobliskim barze. Nikt nie odniósł obrażeń. //Musiała to być “petarda” o szczególnej mocy!// I wybuchła akurat w miesiąc po 13.12.?//. # GDE. – Jeden z tytułów: Komisje socjalne zyskują uznanie załóg. //Przykład kłamstwa, które stale powtarzane, staje się prawdą. Niestety najczęściej tylko dla tych, którzy je produkują.//

POLSKIE RADIO # Rano 16 st. zasilania. # Jutro ukaże się “Życie Warszawy”. # Posiedzenie sejmu wyznaczono na 25. i 26.1. Porządek dzienny przewiduje wystąpienie przewodniczącego WRON gen. armii W. Jaruzelskiego oraz nowe regulacje prawne okresu stanu wojennego i Kartę Nauczyciela. //Ciekawe czy będzie bezpośrednia transmisja z obrad: Czy znowu będziemy mieli jednomyślne głosowania?// # Żołnierz Wolności domaga się weryfikacji kadr na wszystkich ważnych szczeblach. Trzeba uważać, żeby nie zrobić krzywdy naprawdę uczciwym, solidnym, ludziom, którzy nie umieją się przepychać łokciami. Jednak nie można sobie po-

KRONIKA
DZIEŃ 34, 15 I 1982, s.
403

[403] zwolić na tolerancję, słabość, wahania, brak zdecydowania wobec tych, którzy się sami zdyskredytowali, którzy chcą pod płaszczykiem lojalizmu spokojnie przymierzać się do nowej okazji. # Przegląd prasy. – W Żołnierzu Wolności gen. Wacław Czyżewski [339] dopomina się w imieniu Społ. Komitetu o budowę Pomnika Poległych w Walkach o Utrwalenie Władzy Ludowej, co postanowił IX Zjazd partii. Było to 30 tys. robotników i chłopów pełniących służbę w pierwszych latach po okupacji z pobudek ideowych. – Sekr. Naukowy PAN prof. Zdzisław Kaczmarek [340] wypowiada się dla TL nt. roli nauki w przezwyciężaniu kryzysu. – Żołnierz Wolności pisze o integracji narodu a nie dzieleniu go. //Znowu ten wytarty argument o konieczności “jedności”, rozumianej zawsze jako ślepe posłuszeństwo aktualnej ekipie, sprawującej totalitarną władzę. // # Wojewoda katowicki, [341] generał, spotkał się z instruktorami harcerskimi i stwierdził, że zadaniem ZHP jest wyjaśnianie zuchom i harcerzom istoty, celu i praw stanu woj. oraz ugruntowywanie przekonania, że działania WRON służą zapewnieniu krajowi szans socjalistycznej odnowy. //czy aby zuchy to pojmą?//. #

TVP. # DTV. – Liczba powodzian wzrosła do 14,5 tys. – Jako przedstawiciel nauki, który nakłania inteligencję do zgody na stan woj. kolaboruje dzisiaj z dtv prof. Antoni Czubiński [342] z Instytutu Zachodn. w Poznaniu. Główna teza: za dużo było w 81 r. trendów utopijnych, za mało realizmu politycznego i pracy od podstaw. # W rozmowie z pisarzem występuje Włodzimierz Sokorski [343] //jak zawsze na fali//. W pewnej chwili nawet ten stary wyga popada w szczerość: Członkowie ZBoWiD są zresztą przeważnie emerytami, więc mówią zupełnie szczerze. //To znaczy, że ci, którzy mają do stracenia coś więcej niż rentę, szczerze nie mówią.// #

RADIO ZACHODNIE # RWE. – Rozpoczął się strajk głodowy grupy internowanych protestujących przeciwko warunkom w więzieniu. -Wałęsa odmawia negocjacji bez udziału innych członków KK. Glemp poinformował Jaruzelskiego, że dalsze rozmowy muszą

KRONIKA
DZIEŃ 34/35, 15/16 I 1982, s.
404

[404] odbywać się z udziałem Wałęsy. – 8 intelektualistów, [344] w tym Olbrychski i Marian Brandys podpisali list protestacyjny do Jaruzelskiego. Nie którzy zostali zatrzymani przesłuchani, ale wszyscy zwolnieni. # # #

Share:

Author: KSW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *