166. DZIEŃ OKUPACJI czwartek 27.5.1982 r.

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1169

166. DZIEŃ OKUPACJI czwartek 27.5.1982 r.

[1169] TEKSTY – TZW. RAPORT DIP-u # //67 stron kolejno numerowanych, kserografowanych 1-stronnie z maszynopisu przepisanego dość porządnie, z odstępem 1,5, spiętych razem w skoroszyt.// Od Zespołu Redakcyjnego/ Nasz kolejny, czwarty Raport poświęcony jest konsekwencjom wprowadzenie stanu wojennego w naszym kraju, sytuacji jaka wytworzyła się w różnych dziedzinach życia publicznego po 13 grudnia i prognozom na najbliższą przyszłość. Podobnie jak w poprzednich raportach przedstawiamy również propozycję działań. Jest to pierwsze po 13 grudnia nasze opracowanie. Podkreślamy ten fakt, albowiem pojawiły się w tym okresie różne teksty, które były nam przypisywane./ Raport ten powstał w momencie, kiedy bieg wydarzeń w gruncie rzeczy poddał w ogóle w wątpliwość sens działania i wszystkie idee, jakie przyświecały naszemu Konwersatorium od momentu jego powstania. Konserwatorium nasze od pierwszej chwili postawiło sobie za cel działanie na rzecz szerokiego porozumienia społecznego, a nasze raporty prezentowały ideę umowy między władzą a społeczeństwem. Dziś en cel wydaje się bardziej odległy niż w momencie pisania pierwszego raportu w roku 1978./ Nasze Konserwatorium zakładało możliwość wprowadzenia szerokich reform systemu politycznego i ekonomicznego w Polsce, możliwość daleko idących przekształceń, które uczyniłyby z naszego kraju państwo praworządne, sprawne, silne poparciem własnego społeczeństwa. Dziś ta teza może wydać się naiwnym złudzeniem./ Nasze Konserwatorium skupiające ludzi różnych światopoglądów, różnych zawodów i odmiennych doświadczeń życiowych od pierwszej chwili zaangażowało się w poszukiwanie dróg wyjścia z głębokiego kryzysu politycznego i gospodarczego, w jakim znalazła się Polska. Poszukiwaliśmy takich rozwiązań, które uwzględniałyby interesy różnych sił politycznych i grup społecznych, tworzyły warunki dla dialogu, były zgodne z naszą tradycją kulturową i naszym poczuciem sprawiedliwości społecznej. Dziś autentyczny dialog jest zerwany i grozi nam głęboka polaryzacja postaw./

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1170

[1170] Decyzja podjęcia prac nad kolejnym raportem była tym trudniejsza, że w warunkach stanu wojennego nie mogliśmy poddać naszych wątpliwości pod dyskusję zebrania plenarnego. Nie mogliśmy również przekonsultować tych z wszystkimi indywidualnie – po prostu przekraczało to możliwości szczupłego grona członków Zespołu Redakcyjnego. jeżeli jednak podjęliśmy te prace, których wynikiem jest niniejszy Raport, stało się to dlatego, że pod pewnymi względami opinie wielu kolegów, z którymi zdołaliśmy się porozumieć, były niemal jednomyślne. Sprowadzały się one do tez:/ Po pierwsze – że dziś, niezależnie od wątpliwości i od różnic zdań, myślenie o stanie Rzeczypospolitej i jej przyszłości potrzebne jest bardziej niż kiedykolwiek. że jest to obowiązkiem każdego obywatela naszego kraju i zarazem koniecznością – jeśli chcemy zachować naszą tożsamość kulturową i wartości, które tę tożsamość warunkują, i jeśli chcemy po prostu przetrwać jako społeczeństwo, jako państwo./ Po drugie zaś – że właśnie dziś, w warunkach narastającej polaryzacji i zagrożenia takich wartości jak tolerancja dla różnorodności postaw i światopoglądów, w warunkach nasilającej się tendencji do kolejnej uniformizacji życia umysłowego istnienia form swobodnej wymiany poglądów jest bardziej potrzebne niż wtedy, gdy zebraliśmy się pierwszy raz jesienią 1978 roku./ Być może taka podstawa poczytana nam zostanie za kolejny dowód naiwnego optymizmu i utopijnego myślenia. Istotnie, dla bardzo wielu ludzi w naszym kraju to, co stało się 13 grudnia, jest ostatecznym dowodem niereformowalności systemu politycznego, niereformowalności systemów sprawowania władzy. Tak. Tyle, że również my, Polacy, mimo głębokich zmian społecznych okazaliśmy się niereformowalni. 37 lat powojennej historii Polski dowiodło, że jesteśmy niezdolni do zaakceptowania w sposób trwały tych sposobów sprawowania władzy i tych reguł gry, które odmawiały nam prawa do współdecydowania o naszych celach, sposobie życia, o naszym losie./ Te dwie niereformowalności stanowią istotę dylematu polskiego, wskazują na skalę trudności w jego rozwiązywaniu. A jednocześnie wyznaczają obszar koniecznego myślenia i działania. Tej sprawie poświęcone były wszystkie nasze opracowania. Czy słuszne? Odpowiedź na to pytanie zostawiamy przyszłości./ # # # / Okoliczności stanu wojennego

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1171

[1171] wywołały pewien wpływ na zbieranie materiałów i na sam tok prac nad raportem. Nie mogliśmy zwrócić się z pytaniami naszego sondażu o konsekwencje stanu wojennego do wszystkich uczestników Konwersatorium. Uzyskaliśmy jednakże odpowiedzi przedstawicieli różnych dyscyplin naukowych i różnych dziedzin kultury i sztuki. Ton odpowiedzi był tym razem uderzająco jednorodny: dominował głęboki pesymizm i obawa o dalsze losy kraju. Najczęściej prezentowaną podstawą było koncentrowanie się na konieczności obrony podstawowych wartości, nawet za cenę swoistej emigracji wewnętrznej i wielkich wyrzeczeń osobistych. Nie kwestionowano konieczności poszukiwania – mimo sytuacji, w jakiej znalazł się nasz kraj – dróg wyjścia. Ale tylko nieliczni decydowali się na wysuwanie konkretnych propozycji. W tej sytuacji sięgnęliśmy w szerszym niż w poprzednich raportach stopniu do innych źródeł i opracowań./ Pragnęlibyśmy bardzo serdecznie podziękować naszym respondentom za ich wkład do tego opracowania. Dziękujemy również wszystkim, którzy udostępnili nam wyniki swoich badań. Jednakże wobec braku warunków do wyczerpującego przedyskutowania w szerszym gronie przedstawionego tekstu, jego redaktorzy poczuwają się do obowiązku oświadczenia, że sami ponoszą odpowiedzialność za wyrażone w nim poglądy. / x x x / W okresie od grudnia 1981 z grona Zespołu Redakcyjnego odeszli na zawsze dwaj nasi koledzy, w których miejsce zgłosili gotowość udziału w pracach redakcyjnych inni./ 13 grudnia odebrał sobie życie wybitny publicysta, Jerzy Zieleński./ 28 lutego zmarł nagle na serce rektor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, prof. Lech Tomaszewski./ Ich wkład we wszystkie prace Konwersatorium był niezastąpiony. Lech Tomaszewski uczestniczył do ostatnich chwili w pracach nad tym raportem. Znał go i aprobował w kształcie już bardzo zbliżonym do ostatecznego. Uważał od początku, że obowiązkiem DiP jest podjęcie takiego zadania i opublikowanie imiennie tekstu. Jego podpis pod raportem nie jest więc w żadnym wypadku gestem symbolicznym/ Obaj byli naszymi serdecznymi przyjaciółmi./ Jako wyraz naszych uczuć naszego szacunku i naszego żalu Raport ten dedykujemy Ich pamięci./ Zespół Redakcyjny Konwersatorium “Doświadczenie i Przyszłość” / Wojciech Adamiecki

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1172

[1172] Stefan Bratkowski, Kazimierz Dziewanowski, Bogdan Gotowski, Jan Górski, Jerzy Jaruzelski, Cezary Józefiak, Andrzej Krasiński, Jan Malanowski, Andrzej Osęka, Andrzej Stelmachowski, Jerzy Sembrowicz, Jan Strzelecki, Jerzy Szacki, Klemens Szaniawski, Lech Tomaszewski, Andrzej Wielowiejski, Andrzej Zakrzewski, Witold Zalewski. / W s t ę p / Polsce grozi cofnięcie na skalę historyczną: cofnięcie w metodach sprawowania władzy ku rozwiązaniom zużytym i nieefektywnym, cofnięcie o trudnym jeszcze do wyobrażenia stopniu w bycie materialnym narodu, cofnięcie w statusie państwa i jego względnej swobodzie działania w Europie i świecie. W takiej sytuacji – a dzień 13 grudnia stanowi tu datę graniczną – przed każdym obywatelem, przed każdym nie wyzbytym poczucia obowiązku członkiem polskiej zbiorowości, stanęło lub stanie pytanie: jak postępować, co praktycznie robić, by ograniczyć, zminimalizować to cofnięcie. Od odpowiedzi nikt nas nie zwolni i nikt jej za nas nie udzieli. I nie ma tu jednej odpowiedzi, jak nie ma jednej racji, jednego sposobu, jednej jedynej drogi wyjścia. Tym się łudzić nie należy i nie należy też się demobilizować. Każda trzymająca się realiów społecznych, gospodarczych, państwowych, międzynarodowych, analiza będzie pożyteczna, jak i każdy sąd, na czym właściwie realia te polegają. To nas skłania do zabrania głosu i przedstawienie naszych ocen stanu rzeczy po 13 grudnia 1981 r. Zaś jako autorzy “Raportu o stanie Rzeczypospolitej i drogach wiodących do jej naprawy” z 1979 r., gdzie wystąpiliśmy z ideą porozumienia społecznego i negocjowanych kompromisów, ideą, której musieliśmy przez trzy burzliwe lata bronić przed różnymi atakami z różnych stron – uważamy, że obecnie spoczywa na nas szczególny obowiązek./ Trzynasty grudnia jest niewątpliwie nową datą w polskim kalendarzu. Nową datą nie tylko dlatego, że zamyka pewien okres naszej historii, okres krótki, lecz bogaty w koncepcje, inicjatywy, nadzieje, wyzwoloną energię ludzką, szukająco sobie – często na omacku i wadliwie – miejsca w życiu publicznym. Ale również i dlatego, że stanowi obcy, nieznany polskiej tradycji akt zastosowania w takiej skali i w takim natężeniu przymusu w rozwiązywaniu konfliktów wewnętrznych. Akt wyjątkowy w naszym kręgu cywilizacyjnym. Co prawda w XIX wieku ziemie polskie zapoznały

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1173

[1173] się ze stanem wojennym, ale wprowadziły go w latach 1833-1856 i 1861-87 władze carskie, powtarzając to samo po rewolucji 1905 roku. W II Rzeczypospolitej stan wyjątkowy został ogłoszony dwukrotnie, w 1922 i 1926 r., lecz na krótko, jedynie w kilku województwach i w znacznie węższym zakresie. Nie ma więc tu analogii./ Trzynastego grudnia zastosowano środki, które uderzyły we wszystkie dziedziny życia społeczeństwa, gospodarki, państwa; dotknęły każdą zbiorowość i każdego pojedynczo. Nie podejmujemy obecnie próby opisu tych faktów. Odpowiednia dokumentacja zapewne istnieje i dalej będzie gromadzona. Zajmiemy się przede wszystkim przedstawieniem już niewątpliwych, jak i prawdopodobnych konsekwencji operacji./ Nie odejmujemy też próby oceny działalności NSZZ “Solidarność” poprzednim okresie. Jest to zadanie trudne, w którym rzetelnemu krytycyzmowi towarzyszyć musi szacunek dla uczuć, aspiracji i nadziei najlepszej części naszego społeczeństwa. Podjęcie tego zadania dodatkowo utrudnia fakt, że cała niemal czołówka niezależnego ruchu związkowego jest pozbawiona wolności niesłusznie oskarżana i szkalowana. Jesteśmy świadomi, jak ważna dla przyszłości jest gruntowna i bezstronna analiza tego okresu./ Rzeczą historyków będzie udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy to, co zostało dokonane 13 grudnia, było tylko jednym z możliwych wariantów – a więc alternatywą wobec idei porozumienia czy też sama idea porozumienia była od początku dla władzy jedynie “zasłoną dymną”, za którą przygotowywano od dawna konfrontację. Nieprędko, jeśli kiedykolwiek, taka odpowiedź będzie możliwa. Ciągle przecież trwa spór o polskie powstania, od listopadowego po warszawskie. Faktem jest jednak, że w znacznej części opinii publicznej przeważa raczej pogląd, że mieliśmy do czynienia z drugą ewentualnością. Takie też przekonanie kształtuje stosunek do obecnych władz. I z tym trzeba się liczyć jako ze zjawiskiem obiektywnym./ Zatem nie będziemy się koncentrować na genezie grudnia. Ale pewne problemy i procesy należy przypomnieć i skontrolować, na ile ich działanie obecne będzie się natężać. Co stan wojenny zniszczył lub niszczy? Pierwszą jego ofiarą jest oczywiście wiara, ufność w jakiekolwiek deklaracje. Przez te szesnaście posierpnio-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1174

[1174] wych miesięcy aparat władzy, jak mógł, okopywał się i zamykał w “oblężonej twierdzy”. Jeśli coś czynił, aby wypełnić zobowiązania wynikające z umów, czynił to z ociąganiem i niechętnie. Szedł w najlepszym wypadku “na przeczekanie”. Do wyjątków należały przypadki władz gdańskich, poznańskich, elbląskich czy krakowskich, gdzie zaczynała się rzeczowa współpraca z “Solidarnością” nad rozwiązywaniem bieżących spraw. jako całość natomiast administracja partyjno-państwowa uczyniła wiele – jedni jej przedstawiciele przez zaniechanie, inni z nieudolności, inni wreszcie z premedytacji – by faktycznie rosło napięcie i poszerzał się kryzys. Nie wątpimy, iż wtedy, i nawet teraz, także w aparacie władzy znajdowali się i znajdują ludzie szukający sposobów porozumienia i kompromisu. Nie oni jednak nadawali ton. Przeważali bądź ci, którzy zakładali, że zmęczone tymi napięciami i troskami dnia codziennego społeczeństwo ostudzi swe poparcie dla “Solidarności”, podchwyci /zwłaszcza jego starszą część/ wysuwane przez aparat władzy hasło “ładu i porządku”; bądź inni, rekrutujący się z konserwatywnego skrzydła partii, którzy liczyli, że zdenerwowane społeczeństwo wierne dotąd zasadom “rewolucji samoograniczającej się” – wybuchnie, da się sprowokować. I będzie wtedy można sięgnąć do wypróbowanych metod, znanych z poprzednich kryzysów./ Nie łagodzono więc napięć. To wszystko wraz z wciąż podtrzymywaną groźbą interwencji /polski czytelnik prasy bez trudu zauważył przypominanie mu rozbiorów, Jałty, Węgier, Czechosłowacji oraz obfite udostępniania tekstów z Moskwy, Pragi i Berlina, zauważył też ich otwartą tendencyjność/ nie pozostawało bez wpływu na nastroje społeczeństwa, które z konfliktu na konflikt radykalizowało się, nie wierząc już ani jednemu słowu pochodzącemu od władzy. Rezultatem tego było rozszerzenie się fali żywiołowych protestów i kumulowanie się żądań, co w aparacie władzy, a także u sąsiadów zwiększało poczucie zagrożenia i usztywniało postawę władzy. Postępująca polaryzacja utwierdziła dwubiegunowy układ siłą. Oba bieguny nie były zresztą spójne wewnętrznie. Aparat władzy targały walki frakcyjne, które nie ustały do dzisiaj. W “Solidarności” zaś brało górę jej radykalne skrzydło, co było niewątpliwie wynikiem radykalizacji załóg robotniczych. Wpływały na nią zarówno sy-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1175

[1175] tuacja gospodarcza jak i agresywność propagandy. Opinii o konieczności kontroli władzy i rozszerzeniu jej bazy towarzyszyło coraz powszechniejsze odczucie podające w wątpliwość “legitymacje władzy”. Ta wątpliwość jest dzisiaj mocniejsza n iż przedtem. Nie uczyniono nic aby uwiarygodnić umowę społeczną i ideę porozumienia. Nie wysunięto koncepcji zmierzającej do zmian w dotychczasowym systemie i sposobach sprawowania władzy. Obudzono nadzieję, jak już tyle razy, zostały zgaszone przeciąganiem negocjacji, blokowaniem uzgodnionych już porozumień. Społeczeństwo oczekiwało rzetelnej propozycji: jak ma wygląd Porozumienie Narodowe? Podjęto jednak szereg działań pozornych, którym towarzyszyła jątrząca akcja w środkach masowego przekazu. I w końcu społeczeństwo doczekało się 13 grudnia./ W rezultacie wszyscy: i społeczeństwo, i władza, znaleźliśmy się w sytuacji, z której nie widać wyjścia i która pozostawia niewiele miejsca dla nadziei. Żadne z podstawowych problemów polskiego życia narodowego – tych problemów, które z takim uporem i wciąż na nowo odzywają się już od kilkudziesięciu lat, doprowadzając do kolejnych konfliktów – nie zostały rozwiązane. Historia nie skończyła się 13 grudnia. Będzie się toczyć dalej i sprawy, które nie zostały rozwiązane, zostały tylko odłożone. Na dłuższą metę siłą rozwiązać się ich nie da. Jednakże możliwości osiągnięcia porozumienia wydaje się dzisiaj bardzo trudna./ Zgodnie z tradycją naszego Konwersatorium, polegającą na tym, aby podejmować próby przedkładania społeczeństwa spokojnych i naszym zdaniem rzetelnych analiz sytuacji, próbujemy uczynić to jeszcze raz. Nie chcemy wdawać się w spory co do przebiegu wydarzeń ostatnich lat i miesięcy co do problemów, przyczyn, winy i odpowiedzialności. Staramy się natomiast ocenić rzeczywistość – tak, jaka ona jest – i ukazać dalsze wynikające z niej możliwości, sięgnąć myślą poza dzień 13 grudnia i szok, jakiego – wraz z całym narodem – doznaliśmy. Uważamy, że trzeba podjąć ten trud, ponieważ nigdy tak nie jest, by dzieje narodu zostały wstrzymane./ R o z d z i a ł  I./ Konsekwencje wprowadzenia stanu wojennego./ W opracowaniu z lutego 1981 /”Społeczeństwo wobec kryzysu” – raport 3 Konwersatorium DiP/ wskazywaliśmy na ogromną szansę naszego społeczeństwa i państwa. Uzasadniając optymistyczną wówczas

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1176

[1176] ocenę sytuacji, charakteryzowaliśmy szereg istotnych zmian, jakie objęły wszystkie dziedziny życia publicznego. Opisywaliśmy: /- niespotykane w całym okresie powojennym podniesienie się świadomości i aktywności szerokich kręgów społeczeństwa, /- regenerację zniszczonych więzi społecznych, zawiązanie współpracy między inteligencją i klasą robotniczą i uformowanie się innych., /- zaskakującą dyscyplinę i zmysł organizacyjny masowego ruchu społecznego, /- konstruktywną rolę Kościoła, /- przemiany ideowe zachodzące w PZPR, /- jawność życia publicznego, zapewniającą minimum niezbędnej kontroli społecznej nad poczynaniami władz, / Przestrzegaliśmy równocześnie przed potencjalnymi zagrożeniami i możliwymi konfliktami./ Zwracaliśmy uwagę na niebezpieczeństwa, które kryją się przede wszystkim w ostrych różnicach interesów: zagrożeni w swojej wszechwładzy i przywilejach biurokracji administracyjno-partyjno-gospodarczej i reszty społeczeństwa, domagającego się swej podmiotowości./ Pisaliśmy wówczas: /”Można się spodziewać, iż w obronie swoich przywilejów i stanu posiadania część “biurokracji” – nie bacząc na zagrożenie państwa i narodu będzie dążyć do: /- kompromitowania idei zw. zawodowych, przeszkadzania im w działalności, wzniecania konfliktów, które uzasadniłyby tezę, że umowa społeczna jest niemożliwa. /- sprzeciwiania się powstawaniu samoregulatorów w gospodarce i życiu społecznym, co może grozić uniemożliwieniem wszelkich reform gospodarczych, /- przeciwdziałania tworzeniu się nowych reguł gry między zw. zawodowymi a partią, co grozi kolejnym kryzysem zaufania między władzą a społeczeństwem.”/ Przestrzegaliśmy także m.in. przed niebezpieczeństwem kryjącym się w zbytniej niecierpliwości społeczeństwa, w jego skądinąd zrozumiałej tendencji do załatwienia wszystkiego na raz i od razu. A także w jego łatwo wytłumaczalnym, ale niemożliwym do spełnienia i niebezpiecznym dążeniu do natychmiastowej radykalnej poprawy sytuacji życiowej. /Wracaliśmy do tych spraw w naszych kilkakrotnie publikowanych “Ocenach sytuacji”. Odnotowywaliśmy z rosnącym niepokojem, iż coraz wyraźniej materializują się zagrożenia i coraz mniejszą rolę odgrywają postawy rozsądku i umiaru, które umożliwiły zawarcie porozumień społecznych w sierpniu 1980 r. Ze szczególnym niepokojem odnosiliśmy się do tych zachować władzy, które prowadziły ro radykali-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1177

[1177] zacji “Solidarności”, budziły jej nieufność i rodziły przeświadczenie, że porozumienie społeczne i osiągnięcia okresu posierpniowego są w niebezpieczeństwie, lub zgoła stają się niemożliwe do utrzymania./ Rzeczą historyków będzie odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się stało, że zmaterializowały się prawie wszystkie te konflikty i zagrożenia, a tak małą rolę odegrały ogromne atuty, jakie dały zarówno władzy jak i społeczeństwu porozumienia sierpniowe. Nawet jednak wstępna ocena rozwoju przyczyn takiego rozwoju sytuacji wymagać będzie dokładnej analizy działań władzy i “Solidarności” między sierpniem a grudniem. Podobnej analizy wymagać będzie zresztą sam fakt zasadności i rzeczywistych powodów wprowadzenia stanu wojennego, jego aspektów politycznych, prawnych i moralnych. Istnieją wszakże pytania, na które można już dziś odpowiedzieć. Są to pytania tak ważne, że bez podjęcia próby odpowiedzi a nie i wyciągnięcia z tej odpowiedzi wniosków nie jest możliwe rozważanie rozwiązania żadnego z problemów, przed którymi stoimy dziś jako społeczeństwo i państwo./ Pytania te dotyczą dwóch sfer zagadnień: /1. Bezpośrednich konsekwencji wprowadzenia stanu wojennego dla: /- społeczeństwa, jego dążeń i aspiracji, / władzy, jej zdolności rządzenia i przewodzenia, oraz państwa, jego pozycji międzynarodowej i zdolności do uczestnictwa we wspólnocie międzynarodowej, /- gospodarki. /2. Konsekwencji na dalszą metę, a ściślej podstawowego problemu, czy wprowadzenie stanu wojennego pomaga czy przeszkadza w usunięciu tych cech naszego systemu politycznego i tych metod sprawowania władzy politycznej, które doprowadziły do eksplozji sierpnia 1980 r. Tych cech, które były po prostu rzeczywistymi przyczynami głębokiego kryzysu politycznego, społecznego i ekonomicznego, w jakim kraj nasz znalazł się z końcem lat 70-tych./ 1. Konsekwencje doraźne i bezpośrednie a/ Konsekwencje dla społeczeństwa/ 13 grudnia 1981 ucięty został proces przekształceń demokratycznych naszego społeczeństwa. Nigdy nie dowiemy się już, jaki model państwa i społeczeństwa byłby się wyłonił z ostatnich miesięcy 1981 r. Nie ulega wątpliwości, że w dniu tym przerwany został proces odzyskiwania podmiotowości przez społeczeństwo polskie. Zablokowane zostały najważniejsze aspiracje i nadzieje zarówno grup, jak i jednostek./ Proces przekształceń, trudny,

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1178

[1178] pełen wewnętrznych sprzeczności i konfliktów, często na granicy anarchii, oznaczał się jednak dla nas wszystkich szansę stania się społeczeństwem normalnym, zdolnym rozwiązywać swe wewnętrzne problemy w procedurze demokratycznej. A przede wszystkim zdolnym do wykorzystania wszystkich potencjalnych możliwości rozwoju tkwiących w narodzie, poszczególnych grupach społecznych i jednostkach. Podkreślaliśmy wielokrotnie w naszych poprzednich raportach, że sposób funkcjonowania naszego systemu politycznego skutecznie tłumi pozytywne cechy Polaków – indywidualizm i inicjatywę, pomysłowość i zaradność w trudnych sytuacjach, patriotyzm i tradycje republikańskie. Wspomagał zaś cechy negatywne: brak nawyków dobrej pracy, szacunku dla organizacji, brak ugruntowanej tradycji sprawnego państwa itd./ Wprowadzenie stanu wojennego, a nade wszystko sposób, w w jaki to się stało i sama treść oraz forma ograniczeń wprowadzonych 13 grudnia stały się czynnikiem potęgującym ujemne efekty zablokowania naturalnych przekształceń. Dekret o stanie wojennym był skonstruowany, żeby jak najmocniej dać odczuć z jednej strony ubezwłasnowolnienie wszystkich i każdego z osobna, z drugiej zaś podkreślić wszechmoc władzy. Rozliczne represje, internowanie tysięcy osób, pośpieszne i drakońskie wyroki sądów dramatycznie naruszyły poczucie bezpieczeństwa ludzi we własnym państwie, zniweczyły wiarę w sprawiedliwość i praworządność tego państwa. Naiwna wiara, że totalne dyrygowanie, ślepa dyscyplin i posłuszeństwo zastąpią autentyczne motywacje do pracy i prawdziwy, płynący ze wspólnoty celów szacunek dla Państwa i jego instytucji – dała efekty odwrotne. zarówno materiały naszego sondażu, jak i potoczna obserwacja każdą przypuszczać, że rzeczywistym wynikiem tak pomyślanej edukacji narodu są: /- wzrost nieufności do intencji władz oraz zakwestionowanie ich sprawiedliwości i wręcz elementarnej uczciwości, /- jeszcze mniejszy stopień identyfikacji z państwem i jego instytucjami, /- głęboka frustracja z powodu zarówno zablokowania dążeń i nadziei, jak i silnie odczuwanego upokorzenia związanego ze sposobem realizacji stanu wojennego./ Można domniemywać, że bolesne uderzenie stanu wojennego oraz szereg uciążliwych restrykcji wprowadzonych zostało rów-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1179

[1179] nież po to, aby później z chwilą ich ograniczenia społeczeństwo poczuło ulgę, a być może nawet satysfakcję. Zamysł wydaje się być chybiony. przemożnym skutkiem zarówno wprowadzenia, jak i odwołania restrykcji jest irytacja./ Wszystko to razem wraz ze skandaliczną propagandą /vide niżej punkt 2c/ wywołuje głęboki uraz nawet wobec pozytywnych decyzji władz, i na długi być może czas utrudni wytworzenie się rzeczowego stosunku obywateli do państwa, jego instytucji i władzy w ogóle. Stanie się czynnikiem dodatkowo utrudniającym wyjście z kryzysu./ b/ Konsekwencja dla władzy i jej zdolności kierowania/ Wprowadzenie stanu wojennego stworzyło władzy pozory bezpieczeństwa. Uciszenie środków przekazu zablokowało możliwość uzewnętrznienia się rzeczywistych nastrojów społecznych. Nie została wprawdzie wskrzeszona propaganda sukcesu ekipy E.Gierka, zastąpiła ją jednak propaganda sukcesu stanu wojennego, która daje ten sam wynik, jest całkowicie nieskuteczna wobec obywateli i dezinformuje ośrodki decyzji. Bezpośrednimi skutkami tej sytuacji są: /- załamanie wiarygodności władzy w opinię obywateli, /- spotęgowanie kompleksu wyobcowania władzy ze wszystkimi negatywnymi jego konsekwencjami, /- likwidacja mechanizmów kontroli społecznej, powodująca zwiększenie możliwości popełniania błędów przez ośrodki decyzji./ Dodatkowym efektem stanu wojennego jest wsparcie tendencji autokratycznych, silnie przecież tkwiących we wszystkich ogniwach władzy i pokusa powrotu do państwa wszechobecnego, państwa wychowawcy posiadającego receptę na wszystko. / c/ Konsekwencje dla gospodarki/ Szczególnie silnie widać to na przykładzie gospodarki. Rok 1981 mimo wszystko: mimo “gorszego rynku”, mimo przestojów i obniżania się produkcji dóbr, strajków, protestów i konfliktów politycznych, przyniósł jednak pewien zarys rozwiązań. Dorobek lepszej części kadry kierowniczej w przedsiębiorstwach, samorządów fabrycznych, ekonomistów – był wcale nie mały, przede wszystkim zaś rosła ufność w skuteczność projektowanych środków. Można było mówić faktycznie o drogach wyjścia z kryzysu. Podwyżka cen żywności, która była operacją konieczną, ale bardzo bolesną, powinna była być skonsultowana ze zw. zawodowymi i przeprowadzona znacznie wcześniej. Choć trudne było to jednak możliwe. Była więc szansa stopniowego równoważenia rynku. Zapowiedzia-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1180

[1180] ne zaś rozpoczęcie z początkiem roku reformy stwarzało nadzieję /może przesadną/ poprawy sytuacji gospodarczej. Był to cel niewątpliwie daleki, lecz nie fantastyczny. W takich okolicznościach mogła się ujawnić wielka niematerialna rezerwa: inicjatywa ludzka. I to we wszystkich przestrzeniach aspołecznego miasta i wsi./ Stan wojenny zmienił tę sytuację diametralnie. Reforma gospodarcza stoi pod znakiem zapytania: po pierwsze dlatego, że istnieje uzasadniona wątpliwość, czy to w ogóle ta reforma, a nie jej szczątek, fasada, po drugie, że obecne warunki, jak to nawet oficjalnie stwierdzano, są “idealnie złe”./ Reforma gospodarcza powinna – upraszczając – polegać na: 1/ stworzeniu warunków samodzielności gospodarowania przedsiębiorstwom w sytuacji, w której działać będą mechanizmy rynkowe; 2/ zasadniczej zmianie prerogatyw centralnej administracji gospodarczej, usunięcia znacznej części ogniw biurokracji w zarządzaniu i uniezależnieniu przedsiębiorstw od administracji państwowej; 3/ stworzeniu systemu kontroli społecznej nad decyzjami gospodarczymi władz wszystkich szczebli; 4/ stworzeniu samorządu pracowniczego, który by zarówno mobilizował załogi, jak również kontrolował dyrekcję i wpływał na pozytywną selekcję kadrową./ We wszystkich 4-ch punktach stan wojenny przekreślił szansę reformy. Sejm uchwalił jednak ustawy dotyczące reformy. W ustawach tych wiele szczegółowych rozwiązań delegowanych jest do załatwienia w postaci rozporządzeń wykonawczych. Istnieją podstawy do przypuszczeń, że rozporządzenia wykonawcze w istocie będą anulowały literę ustawa./ Pomimo gwałtownego podniesienia cen większości artykułów, co może zamknie lukę inflacyjną i zdejmie w ciągu kilku miesięcy znaczną część nawisu inflacyjnego /gorącego pieniądza/, nie ma obecnie szans na przywrócenie równowagi rynkowej z uwagi na rosnące trudności zaopatrzenia i postępujący spadek produkcji przemysłowej /przede wszystkim ze względu na brak importu kooperacyjnego/. Znaczna część artykułów otrzymuje ceny urzędowe, zaś coraz szerszy zakres zaopatrzenia podlega reglamentacji. W tych warunkach biurokracja centralna w dużym stopniu zatrzyma swoje kompetencje, a jak można przypuszczać wobec rozszerzającego się systemu nakazowego, wzmocni swoją pozycję w stopniu większym niż to było przed sierpniem 1980 r. Ta właśnie grupa

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1181

[1181] społeczna – z natury rzeczy przeciwna reformie decentralizującej gospodarkę – będzie miała w stanie wojennym reformę realizować. W wyniku tego w warunkach stanu wojennego wzrośnie ilość odgórnie kierowanych programów operacyjnych. Niestety nie mogą one uporządkować zaopatrzenia produkcji i chaos rośnie. Wreszcie system społecznej kontroli oraz samorząd pracowniczy przestały istnieć. Decydujące znaczenie miały tu zw. zawodowe, ponieważ zgodnie z umowami społecznymi Rząd konsultował z nimi ważniejsze posunięcia w zakresie polityki gospodarczej i społecznej./ Do tych spustoszeń należy obecnie dodać czynnik mowy, o trudnej jeszcze do skalkulowania sile. Gospodarka polska znalazła się w postępującej izolacji od świata, zwłaszcza, rzecz jasna, od Zachodu. Kurczą się dostawy żywności, materiałów dla przemysłu, wygasły możliwości pozyskiwania kredytów, zawiesza się negocjacje o refinansowaniu zadłużenia. Bankructwo finansowe kraju na rynku międzynarodowym jest właściwie faktem. prawdopodobnie rządy Zachodu będą wstrzymywać się z formalnym ogłoszeniem stanu niewypłacalności Polski, aby zachować środek presji na władze wojskowe. Jeśli przed grudniem sporo mówiono o pętli zadłużenia, pętli handlu zagranicznego itp. jako o rzeczach komplikujących sytuację, to w żadnym wariancie wychodzenia z kryzysu nie brano pod uwagę takiego obrotu sprawy./ Znajdujemy się w błędnym kole; eksport dolarowy spada ze względu na brak zaopatrzenia i być może zejdzie do poziomu poniżej 50 % z r. 1979, a więc z kolei spada drastycznie import, bo kredyty mamy zamknięte. Powoduje to dla gospodarki efekt mnożnikowy, ponieważ spadek importu o 1% doprowadza do spadku dochodu narodowego o 1,5%. Znaczna część naszego przemysłu maszynowego, elektromaszynowego, chemicznego i lekkiego nie może pracować z braku importu kooperacyjnego. ZSRR obiecuje kredyt ok. 1,5 mld dolarów w towarach, ale to zaspakaja ledwie ok. 25% najniezbędniejszych potrzeb, a poza tym nie ma najmniejszych szans, aby nasi sąsiedzi zastąpili większość kooperantów Zachodu. W szczególnie ciężkiej sytuacji znajdują się fabryki o wysokim poziomie technicznym, których technologie oparte są na licencjach./ W roku 1982 – nie łatwo to sobie wyobrazić – gospodarka będzie poddana kumulującemu się wpływowi tych wszystkich czynników: zamiast stabilizacji pro-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1182

[1182] dukcji – jej spadek; zamiast równowagi rynkowej – rozbudowa reglamentacji rynkowej; zamiast poszerzenia możliwości dochodowych załóg poprzez lepiej zorganizowaną, wydajniejszą pracę, co by wyraźnie łagodziło skutki podwyżki cen – narzucane redukcje i arbitralnie zamykane warsztaty. Komunikaty GUS – wyjątkowo szczery z początków lutego, raz bardziej zwięzły w połowie marca – dają podstawy do takich przewidywań. To się już dzieje. Wstępujemy w pełnię kryzysu./ Realia gospodarcze ze złych stały się “idealnie złe”. To prawda. Wnioski są jednokierunkowe: więcej prerogatyw dla centrali, więcej nakazów, limitów, obostrzeń, więcej bodźców negatywnych, chociaż reformie i tak zarzucono zgodnie, że bodźce pozytywne, system motywacyjny ma zbyt słaby i że stanowi on jej piętę achillesową, coraz bliżej gospodarki typu wojennego; pełnej dystrybucji środków z centrali. Wojskowi nie znają innych sposobów, w czym ich popiera zagrożona reformą centralna biurokracja partyjno-gospodarcza, /”Idealnie złe” warunki materialne zostały więc uzupełnione “idealnie złymi” warunkami kadrowymi. Wojskowi, niedoświadczeni w problematyce gospodarczej, za to pewni skuteczności metod rozkazodawczych i “porządku”, nijako w sposób naturalny oparli się na kadrze centralnej biurokracji. Pewna szansa “sojuszu” z kadrą niższą menadżerów, dyrektorów fabryk, zdaje się już nie istnieje. Wielu dobrych dyrektorów, jeszcze z autorytetem wśród załóg /m.in. Huta Warszawa, ursus, Stocznia Gdańska/ wyrzucono podczas tłumienia strajków. Ale w ogóle szukanie takiego wsparcia wymagałoby koncepcji politycznej. A o czymś takim mówić dzisiaj trudno. jeśli wojskowi deklarujący poparcie dla reformy rzeczywiście konsekwentnie by ją popierali – szukaliby faktycznych sojuszników reformy./ Mimo rosnących uciążliwości i kłopotów w zaopatrzeniu, ogólny poziom życia w ostatnich dwóch latach /przynajmniej do jesieni 1981/ nie ulegał większym zmianom. Spadał wprawdzie dochód narodowy /w 1981 r. o 20% w stosunku do 1979 r./ i produkcja przemysłowa, ale było to w znacznym stopniu zamortyzowane: a/ zmniejszeniem inwestycji, b/ zaciąganiem dalszych kredytów za granicą /w 1981 r. – 3,5 mld dol. z zachodu i 1,5 mld dol. z ZSRR/, c/ upłynnianiem zapasów towarowych /za ok. 80 mld zł/ i d/ przedpłatami na artykuły trwałego użytku /samochody i in./, co nie

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1183

[1183] ratowało oczywiście poziomu życia dziś, ale dawało szanse na jutro./ Ta sytuacja ulega w tej chwili na naszych oczach radykalnej zmianie. W wyniku gwałtownej podwyżki cen dochody realne znacznej części społeczeństwa spadają średnio o 30-40% w porównaniu z latem ub. roku. Rekompensaty okazują się dla większości ludzi niedostateczne. Rosną gwałtownie ceny artykułów przemysłowych i usług, a także dopiero teraz dają się odczuć w pełni podwyżki z ub. roku /alkohol, papierowy, benzyna itp./. Jest to szok o wymiarach niespotykanych w krajach rozwiniętych. Budżety, zwłaszcza w rodzinach pracowniczych i emeryckich ulegają załamaniu, choć oczywiście w sposób nierównomierny./ Strefa ubóstwa /ok. 7 mln osób o dochodzie w 1980 r. ok. 2,5 tys. ludzi mniej na osobę/ ok. 15% rodzin pracowniczych, ok. 30% rodzin rolniczych i ok. 40% emerytów/, która się poszerza, odczuje prawdopodobnie spadek dochodów realnych w mniejszym stopniu, bo niższy był ich poziom /spadek o ok. 25-30%/. Ale też pamiętajmy, że rodziny te żyły na poziomie lub poniżej poziomu minimum socjalnego. Przy takim spadku braknie pieniędzy na zakupy najbardziej elementarne, a równocześnie rodziny te mają najmniej zapasów towarowych oraz najmniejszą część nawisu inflacyjnego. Bardzo wiele z nich staje już dziś wobec alternatyw dramatycznych./ Większość średnio zamożnych rodzin pracowniczych i emeryckich odczuje spadek dochodów realnych silniej /do 40%/, ale rozłoży się to bardziej w czasie. zapasy gotówkowe /2% nawisu/ i towarowe starczą niektórym na kilka miesięcy. Zwłaszcza w tych rodzinach zaznaczą się dwa progi: marzec – kiedy przejedzona zostanie trzynasta pensja i potrójna rekompensata emerytur i czerwiec – kiedy wyczerpywać się będą zapasy. Należy sądzić, że sytuacja średni zamożnych rodzin rolniczych będzie nieco lepsza./ Władza wprowadzając tak wielką podwyżkę cen liczyła prawdopodobnie na wygospodarowanie rezerwy, przy pomocy której byłaby od czerwca dokonywana podwyżka płac dla uspokojenia niektórych chociaż grup pracowniczych. Niestety spadek produkcji w styczniu i lutym /mimo wzrostu produkcji górniczej, spowodowany stratami z powodu stanu wojennego, postępującą dezorganizacją gospodarki oraz niemożnością otrzymania nowych kredytów zagranicznych – grozi spadkiem produkcji w skali roku o ok. 20-30%. Wobec tego podwyżki – jeśli na-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1184

[1184] stąpią jednocześnie – nie będą miały pokrycia i rozpoczną jedynie nowy cykl inflacji./ Należy podkreślić, że mimo bardziej niż np. w r. 1976 egalitarystycznego charakteru rekompensat, wiele rodzin pracowniczych odczuje relatywnie znacznie boleśniej ogólną pauperyzację, niźli to wynikało ze statystyk, na skutek bardzo nierównomiernego rozłożenia rezerw oraz nowych mechanizmów dystrybucji /już zaczęło się przydzielanie towarów dla uprzywilejowanych instytucji i niektórych zakładów pracy/: poza tym pamiętajmy, że częste przestoje w wielu zakładach obniżają dochody załóg. Obok tego rośnie liczba bezrobotnych, zwłaszcza pracowników umysłowych. Stwarza to nową strefę nędzy /najczęstszy projektowany zasiłek wyniesie ok. 3 tys. zł czyli ok. 50% minimum biologicznego dla gospodarstwa 1-osobowego/. / Zaledwie kilkanaście procent ludności – najzamożniejszych rolników i najlepiej sytuowanej ludności miejskiej – może spokojnie wytrzymać szok cen. Szok ten i obniżenie poziomu życia – w wyniku strukturalnego kryzysu gospodarczego trwającego od kilku lat – były nieuchronne. Jednakże skala tego zjawiska i brak realnego horyzontu poprawy wydaje się – w odczuciu wielu ludzi – łącząc się ze stanem wojennym./ Źle rysują się także perspektywy produkcji rolnej. Są szanse poprawy zaopatrzenia w węgiel, ale spada zaopatrzenie w nawozy sztuczne, brak zupełnie środków ochrony roślin, mimo wysiłków brak maszyn rolniczych i części zamiennych. W związku z tym trudno liczyć na powtórzenie się dobrych zbiorów z ub. roku, nawet jeśli pogoda będzie sprzyjać. A odbudowa hodowli po klęsce 1980 r. może postępować tylko powoli, zwłaszcza wobec trudności importowych. Import zbóż jest nadal koniecznością./ Najważniejszy jest jednak klimat panujący na wsi. Już zapowiedź możliwości stanu wojennego na jesieni ub. roku spowodowała – obok innych czynników – gwałtowny spadek skupu. Obecnie rolnicy zwiększyli sprzedaż żywca likwidując ze względów paszowych część stada, nadal jednak nie chcą sprzedawać zboża, trzymając je na “czarną godzinę”./ W sytuacji braku podaży artykułów do produkcji rolnej, jak artykułów konsumpcyjnych, nie widać szans na szybką odbudowę więzi gospodarczej między miastem i wsią./ Odpływ z przemysłu chłoporobotników – jak się przypuszcza – może w części gospodarstw zwiększyć produkcję na potrzeby własne i samozaopatrzenie, ale nie zwiększy towarowości małych gospodarstw./ Brak zboża dla lud-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1185

[1185] ności miast /popyt na produkty mączne po ogólnej podwyżce cen wzrośnie/, przy niskim skupie, powinien być jak dotąd bywało – zaspokojony przy pomocy importu z ZSRR lub Zachodu /1-2 mln t/. Jeżeli będzie on niemożliwy, pozostanie tylko wprowadzenie stałe lub doraźne dostaw obowiązkowych, co miałoby katastrofalny wpływ na podstawy chłopów i dalsze perspektywy produkcji rolnej./ x x x / Tyle o bezpośrednich, już dziś widocznych konsekwencjach wprowadzenia stanu wojennego. Pozostają jednak pytania o wpływ stanu wojennego na konieczną przecież zmianę metod sprawowania władzy i konieczność usunięcia tych cech systemu politycznego, które doprowadziły do kryzysu w sierpniu 1980 r./ 2. Stan wojenny a metody uprawiania polityki i sprawowania władzy./ Podejmując jesienią 1978 roku prace naszego Konserwatorium mieliśmy świadomość, że w szybkim tempie zaostrza się sprzeczność “między: z jednej strony rosnącymi zadaniami, które stawia rozwój przemysłowy i komplikowanie się życia zbiorowego, a z drugiej zaś – tym jaskrawiej ujawniającą się niesprawnością całego systemu współdziałania społecznego”. Przewidywaliśmy kolejny konflikt o sile nieporównywalnie większej niż w latach 1970 i 1976. Zastanawialiśmy się wówczas, czy można kryzysową sytuację lat 70-tych tłumaczyć jedynie błędami konkretnych ludzi, ich wadliwymi decyzjami oraz pogorszeniem koniunktury międzynarodowej – czy też przyczyny tkwią głębiej i osadzone są w całości systemu społeczno-politycznego./ Zastanawialiśmy się wtedy nad przyczynami kolejnych kryzysów w naszej historii powojennej. Nad tym, dlaczego deklaracje programowe kolejnych ekip, zawierające bardzo rozsądne propozycje, tak szybko przestawały obowiązywać i zaczynał się kolejny cykl kryzysowe. Nad tym wreszcie, dlaczego aspiracje społeczeństwa wywodzące się często z podstawowych wartości socjalistycznych: potrzeby równości szans, sprawiedliwości, udziału w sprawowaniu władzy itp. tak bardzo szybko rozmijały się z praktyką partii i państwa./ W diagnozie przyczyn tego stanu rzeczy pisaliśmy wówczas w oparciu o bogaty materiał ankiet, badania socjologiczne i obszerną dokumentację z innych źródeł, że głównymi przyczynami kolejnych kryzysów są przede wszystkim: /- brak mechanizmów negocjacyjnych, /- brak samoregulatorów w życiu społecznym i gospodarczym, /- brak autentycznej repre-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1186

[1186] zentacji różnych sił społecznych, przede wszystkim brak autentycznych związków zawodowych, /- niejawność życia publicznego i wynikającego z tego kształt propagandy, /- system prawny i jego wypaczenia, /- wadliwa polityka kadrowa, /- wreszcie prymat celów doraźnych w działaniach władzy, służących partykularnym interesom ekipy nad celami bardziej ogólnospołecznymi, o szerszym horyzoncie./ Stwierdziliśmy, że kryzys nękający Polskę końca lat 70-tych ma charakter przede wszystkim polityczny, a sytuacja gospodarcza jest pochodną tego stanu rzeczy. Przypominamy elementy naszej diagnozy z 1979 r. albowiem nikt ich nigdy nie zakwestionował. Nawet ci, którzy polemizowali z postulatami “Raportu o stanie Rzeczypospolitej” czy z różnymi zawartymi tam ocenami, nigdy nie zakwestionowali zacytowanych wyżej stwierdzeń. Spróbujmy więc przyjrzeć się, jak ma się wprowadzony obecnie stan wojenny do niektórych przynajmniej, przykładowo wybranych ujemnych cech naszego systemu politycznego: czy uruchamia mechanizmy zdolne wyrugować te cechy z naszego życia publicznego czy też – niezależnie nawet od intencji władz centralnych – wręcz przeciwnie, cechy te wzmacnia./ a/ Mechanizmy negocjacyjne/ W diagnozie przyczyn kryzysu opublikowanej w pierwszym raporcie DiP za rzecz najważniejszą uznaliśmy fakt, że: /”W ciągu całego okresu powojennego nie wykształciły się u nas powszechnie akceptowane i rzeczywiście funkcjonujące reguły i normy życia społecznego, w których zdołano dojść do uzgodnień czy kompromisów, którym towarzyszyłyby powszechnie uznane reguły gry politycznej. Uzgodnień stanowiących ramy zarówno dla wytyczenia wspólnych celów, jak i dla ich wspólnej realizacji, uzgodnień godzących interesy różnych grup społecznych, a także interesy jednostki i społeczeństwa. Nie osiągnięto takich uzgodnionych porozumień w sprawach najogólniejszych – w ich stosunku np. do koncepcji sprawowania władzy, zasad podziału dochodu narodowego, czy w odniesieniu do oceny konsekwencji sytuacji geopolitycznej Polski ani w dziedzinach bardziej konkretnych.”/ Charakteryzując zaś mechanizm podejmowania decyzji, pisaliśmy dalej: /”Odznaczały się one /decyzje/ trzema szczególnymi cechami: /- były czymś zewnętrznym w stosunku do społeczeństwa, narzuconym, “nadanym”, a nie wynegocjonowanym, co oczywiście nie ułatwiało ich akceptacji przez ogół lub przynajmniej przez znaczną większość, /- fakt, że nie były one podejmowane w pro-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1187

[1187] cesie dochodzenia do uzgodnień, powodował, że często interesy poszczególnych grup nie były uwzględniane w sposób dostateczny i możliwy, /- brak uzgodnień uniemożliwiał uzyskanie autentycznego poparcia ze strony wszystkich zainteresowanych”./ Okres między sierpniem 1980 a grudniem 1981 r. był okresem wykształcenia się mechanizmów negocjujących między władzą a społeczeństwem. Wspominaliśmy już, że był to okres bardzo trudny, pełen konfliktów i napięć, a winą za to obciąża, choć w nierównym stopniu, obie stronę. Był to okres uczenia się negocjowania i formowania reprezentacji różnych grup społecznych. Można sądzić, że powoli zmieniał się dwubiegunowy charakter układu władza – “Solidarność”. Zmieniła się rola partii sojuszniczych i pojawiła się szansa ich uautentycznienia, powstał związek chłopów, uautentyczniały się ugrupowania katolickie, pojawiały się różne formy samorządności środowisk inteligenckich /stowarzyszenia, uczelnie itp./. Tworzyła się powoli urozmaicona mozaika życia publicznego, co pozwalało na nadzieję, że interesy różnych grup społecznych i zawodowych znajdą w swej różnorodności możliwość artykułowania i negocjowania swych interesów. Siła i reprezentatywność tych grup rokowała nadzieję, że decyzje negocjowane będą musiały być realizowane – a zarazem zapewniały tym decyzjom poparcie społeczne. Mimo napięć i konfliktów w niektórych przynajmniej częściach kraju wykształciły się nowe formy współdziałania władzy i partii z nowoorganizowanymi siłami społecznymi./ Ten proces został 13 grudnia przerwany i trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie, w tej dziedzinie: osiągania porozumień i negocjacji mamy do czynienia wśród znacznej części aparatu władzy z tendencją do powrotu do stanu sprzed sierpnia 1980 roku./ Stan wojenny, polegający na rządzeniu za pomocą zakazów i nakazów tę tendencję z natury rzeczy – niezależnie, powtórzmy od czyichkolwiek intencji – musi wspierać. Co gorsza specyficzne cechy dekretu z 13 grudnia znacznie zwiększają to niebezpieczeństwo. Stwarzają one zwolennikom rządzenia w sposób arbitralny ogromną szansę całkowitego wyeliminowana z życia publicznego wszystkich elementów samorządności, które zrodziły się po sierpniu 1980 r. Dają osłonę i dają czas, by usunąć z życia publicznego wszystkich ludzi – w partii i poza nią – którzy zrozumieli że dawnymi metodami rzą-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1188

[1188] dzić młodym, wykształconym społeczeństwem po prostu się nie da. Dla biurokracji administracyjno-gospodarczej jest zupełnie obojętne, kto odbiera jej niekontrolowaną władzę i przywileje: “Solidarność” czy WRON. Jej chodzi o zachowanie takiej właśnie władzy, i dlatego wybierać będzie z programu WRON te elementy, które służą temu celowi, odrzucając inne./ W tej dziedzinie stan wojenny już teraz stał się skuteczną pułapką dla władzy. Jeśli bowiem zwycięży przeświadczenie, że z kryzysu można wyjść nie zwalczając jego przyczyn, ale uciszając tych, którzy o nich mówią i domagają się reform, to tym razem będzie to już stanowiło wręcz zagrożenie dla przyszłości narodu, cofnięcie w skali historycznej./ Nie można robić reformy gospodarczej bez zmiany metod rządzenia, bez uruchomienia  autentycznych sił rzeczywiście wspierających reformę; bez uruchomienia zarówno w życiu społecznym jak i w gospodarce – mechanizmów samoregulujących. Nie można robić reformy gospodarczej opartej na prawdziwych zasadach ekonomicznych, a równocześnie rządzić państwem w sposób arbitralny, metodą nakazową. Zdawało się, że te oczywiste, banalne prawdy zyskały w okresie posierpniowym prawo obywatelstwa w naszym kraju. Tymczasem zarówno z rozmaitych wypowiedzi, jak i z /……./ b/ Prawo, praworządność, wymiar sprawiedliwości/ Zagadnieniom stanowienia i stosowania prawa poświęciliśmy wiele uwagi we wszystkich naszych poprzednich raportach. Przytaczaliśmy rozliczne dowody wielkiej szkodliwości naginania prawa do doraźnych celów władzy. Podsumowując w “Raporcie o stanie Rzeczypospolitej” rozdział poświęcony problematyce prawa i wymiaru sprawiedliwości pisaliśmy: “Ten sposób posługiwania się prawem: /- nie przyniósł korzyści w sprawowaniu władzy, a wręcz przeciwnie, w zasadniczy sposób ograniczył możliwość efektywnego sprawowania władzy we wszystkich dziedzinach, od gospodarki po administrację lokalną i wymiar sprawiedliwości, /- w zasadniczy sposób naruszył zaufanie i szacunek obywateli do władzy, /- spowodował wykształcenie się społecznych postaw w szerokich kręgach społeczeństwa.”/ Wielokrotnie podkreślaliśmy, że w jednopartyjnym praktycznie systemie politycznym, gdy rozmaite grupy i jednostki nie mają możliwości obrony swoich interesów środkami politycznymi, system prawny ma do odegrania szczególną rolę. I że to jest jeden z czynników decydujących o zaufaniu społeczeństwa do państwa. Dla-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1189

[1189] tego poświęciliśmy tym zagadnieniom odrębny raport pt. “Prawo, praworządność i gwarancje prawa”, sporządzony przez grupę roboczą DiP 5 sierpnia 1981 roku./ W tej dziedzinie stan wojenny poczynił trudne jeszcze do pełnego oszacowania szkody. Łatwość, z jaką zawieszono w wielu działaniach życia podstawowe prawa obywatelskie, zastosowano odpowiedzialność zbiorową, wprowadzono sądownictwo doraźne i w ogóle łatwość, z jaką władze poczuły się zwolnione z wielu podjętych wobec obywateli zobowiązań, skomplikuje możliwość pozyskania z powrotem zaufania. Tym bardziej, że owo zlekceważenie podjętych wobec społeczeństwa zobowiązań dotyczy często spraw, które są wartościami najwyżej cenionymi i posiadającymi spore tradycje./ Metoda sprawowania władzy na podstawie dekretu z 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym /i innych dekretów tegoż dnia/ polega na bardzo szerokiej władzy administracyjnej, działającej z inspiracji na wniosek i pod kontrolą nieznanej Konstytucji i w ogóle polskiemu prawu – Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która w proklamacji z 12 grudnia uznała się za tymczasowe źródło władzy. Równocześnie polega ona na drastycznym ograniczeniu lub zawieszeniu praw i wolności obywatelskich i ich organizacji. Dekret o stanie wojennym wszak nie przewiduje kontroli organów przedstawicielskich nad funkcjonowaniem stanu wojennego ani kontroli organów sądowych nad decyzjami organów administracji w sprawie pozbawienia obywateli praw, wynikających dla nich z Konstytucji./ Przepisy o stanie wojennym i z nim związane zostały wprowadzone nie przez Sejm ustawą lecz przez Radę Państwa dekretami, których usankcjonowanie przez Sejm nastąpiło aż po upływie 6 tygodni, tj. 25 stycznia 1982 r. Dekret o stanie wojennym i inne, został przyjęty z podwójnym co najmniej naruszeniem Konstytucji. Został bowiem uchwalony podczas sesji Sejmu, a więc wbrew treści art. 31 ust. 1 Konstytucji i mimo kompetencjom Sejmu, a ponadto ograniczył /zawiesił/ prawo obywatelskie, które obowiązują wprost na mocy Konstytucji /wolność sumienia, wyznania, nietykalność osobista, tajemnica korespondencji/ i których bez zmiany /choćby czasowej/ Konstytucji ograniczać /zawieszać/ nie można. Grudniowemu dekretowi o stanie wojennym /i innym dekretom z tegoż dnia/ nadano moc wsteczną, co jest sprzeczne z zasadą, w myśl której “prawo nie działa

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1190

[1190] wstecz”. Dekret bowiem ogłoszony 14 grudnia obowiązuje od dnia jego uchwalenia, tj. 12 grudnia. Miał przeto zastosowanie administracyjne i karne do czynów popełnionych przed jego ogłoszeniem, zanim treść jego dotarła w sposób prawem przepisany do wiadomości obywateli./ Internowanie wprowadzono na podstawie dyskrecjonalnych decyzji administracji /MSW/ bez potrzeby przeprowadzania jakiegokolwiek postępowania dowodowego wobec internowanych, bez określenia terminu zarówno dopuszczalności wydawania decyzji o internowaniu, jak i samego internowania, bez stopniowania środków według władzy podejrzanych, tzn. bez poprzedzenia bądź zastąpienia internowania tzw. konfinowaniem lub innymi powszechnie znanymi środkami łagodniejszymi. Internowanie upodobnione do uwięzienia, przewidując przy tym w dekrecie gorsze traktowanie obywateli polskich niż obcokrajowców. Prawo skargi na internowanie – tylko w drodze administracyjnej /sądowej drogi nie ma/ w praktyce sprowadzone zostało do fikcji./ Rozporządzenie R.M. z 30 grudnia 1981 r. nie tylko zawiesiło w ogóle działalność samorządu pracowniczego, lecz także przekazało kompetencje samorządu dyrektorowi przedsiębiorstwa, który przecież ma być przez samorząd kontrolowany i uzależniło ewentualne przywrócenie samorządu w zakładach od decyzji poszczególnych ministerstw./ Naruszeniem zasad prawodawstwa jest upoważnienie w dekrecie o stanie wojennym /art. 29 ust. 8/ Rady Ministrów do wydania przepisów w formie rozporządzenia, przekreślających postanowienia ustawodawstwa pracy i ubezpieczeń społecznych./ Tylko przekonaniem o możności lekceważenia praw – przecież służących obywatelom także w stanie wojennym – należy sobie wytłumaczyć praktykę ogniw administracji zwalniania z pracy jako sankcji za odmowę wystąpienia pracownika ze zw. zawodowego i żądanie tzw. deklaracji lojalności, a także takie postępowanie, jakby związki zawodowe zostały rozwiązane, a nie tylko ich działalność uległa zawieszeniu, co pociąga za sobą pozbawienie szczególnej ochrony prawnej osób, powoływanych do wykonywania funkcji związkowych w zakładach pracy. Jest to powszechna praktyka zwalniania z pracy za przekonania. Przeczy deklaracjom WRON. W jednej tylko dzielnicy Warszawy w ciągu jednego miesiąca wpłynęło ponad 1000 odwołań od takich lub zbliżonego charakteru decyzji /sty-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1191

[1191] czeń 1982, dla porównania w roku 1981 terenowe komisje odwoławcze rozpatrzyły przez cały rok 3500 skarg, dotyczących rozwiązań stosunku pracy/. /Charakterystycznym zjawiskiem jest również stosunek do polityki paszportowej, która była przecież wynikiem ewolucji trwającej przeszło ćwierć wieku id la pokolenia młodych stała się trwałą cechą naszego systemu. I nie chodzi, o to, że wraz wprowadzeniem stanu wojennego zawieszone zostały wyjazdy. To można zrozumieć. Dziś jest już jednak widoczne, że władze postanowiły skorzystać z tej okazji, by w ogóle zmienić politykę paszportową, mimo, że była ona swoistym zobowiązaniem się państwa do takiego a nie innego traktowania swoich obywateli w bardzo ważnej sferze praw obywatelskich. Praw uroczyście zresztą, wielokrotnie, również całkiem niedawno, potwierdzanych. A przecież nie ulega wątpliwości, że polityka paszportowa nie miała żadnego wpływu na sytuację w kraju. Nie była ona w najmniejszym choćby stopniu przyczyną kryzysów i napięć. /Podobnych przykładów można przytoczyć aż nazbyt wiele./ Za brak zaufania obywateli do państwa nie raz płaciliśmy już jako społeczeństwo bardzo słoną cenę. Płacimy ją również dziś, choćby w postaci fiaska pożyczki zbożowej, czy załamania się zaufania do systemu bankowego /konta dewizowe/. /Mimo – zdawałoby się – znakomitych warunków pożyczki zbożowej rolnicy nie udzielili jej właśnie z powodu braku zaufania, braku wiary, że za trzy lata, gdy nadejdzie czas zapłaty za zboże, państwo nie wycofa się arbitralnie z podjętych zobowiązań./ najdotkliwszy jednak cios spotkał prestiż wymiaru sprawiedliwości. W naszym społeczeństwie po dzień dzisiejszy żywa jest pamięć sądownictwa okresu stalinowskiego z jego drakońskimi, niewspółmiernymi do popełnionych czynów karami. Okres między sierpniem 1980 w grudniem 1981 był wielką szansą uwiarygodnienia się sądownictwa. I ta szansa została przekreślona szafowaniem przez sądy wieloletnimi wyrokami więzienia, w sposób jaskrawo odbiegający od poczucia prawnego obywateli./ c/ Jawność życia publicznego i propaganda/ Nikt chyba nie kwestionuje faktu, że propaganda sukcesu i niejawność życia publicznego w latach 70-tych odegrały niepoślednią rolę w potęgowaniu kryzysu politycznego w naszym kraju. jest charakterystyczne, że problem prawdy w środkach przekazu i jawność życia politycznego był jedną

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1192

[1192] z najostrzej przeżywanych i dyskutowanych po sierpniu spraw. I co szczególnie ważne, był to problem najostrzej stawiany w środowiskach robotniczych. Powszechna była świadomość, że system informowania o sprawach państwa i gospodarki nie tylko dezinformuje obywateli, ale i mistyfikuje również obraz rzeczywistości w oczach decydentów./ Zdawało się, że władza ta prawdę do końca zrozumiała i w imię własnych choćby interesów nie wróci do sytuacji, gdy prawa i w ogóle środki przekazu były po prostu przekaźnikiem dyrektyw, a najcenniejszą kwalifikacją dziennikarzy było posłuszeństwo i brak własnego zdania./ Fakty dowodzą czegoś wręcz przeciwnego. Powrócono do zwykłego manipulowania informacją. W ogóle można powiedzieć, że środki przekazu stały się znów czynnikiem zaogniającym sytuację polityczną w kraju./ Fakty /a także m.in. propaganda/ przekonały ludzi, że wojna została wypowiedziana nie tyle elementom skrajnym, ile właśnie “Solidarności” jako takiej i że umowy społeczne nie są i nie będą respektowane. Systematyczne oczernianie działaczy związkowych, liczne fałszywe i naciągania w kampanii oszczerstw musiały z konieczności wywołać bardzo głęboki resentyment./ Środki masowego przekazu, które między sierpniem 1980 a grudniem 1980 odbudowały częściowo swą niezależność i wiarygodność, później ponownie ją traciły, a dziś są po prostu czymś obcym. Wyłączanie TV w czasie dziennika jest zjawiskiem bardzo tu charakterystycznym i zrozumiałym. Społeczeństwo pojęło, że ma się poddać władzy bezwarunkowo i że  ma się pożegnać z marzeniami o odnowie społecznej. Nie było bowiem poważniejszych, niedeklaratywnych prób przekonania społeczeństwa, że będą jakieś istotne zmiany w stosunku do systemu rządzenia sprzed 1980 r./ Zabiegi weryfikacyjne zastosowane wobec całego środowiska dziennikarskiego, zmierzające w tym szczególnym przypadku do zastraszania go i sparaliżowania, potwierdzają ogólną tezę, a propaganda wraca w sposób trwały do dawnej formuły bezkrytycyzmu i podporządkowania. Ukoronowaniem tych bezpodstawnych i bezprawnych represji było rozwiązanie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich./ Również więc i w tej dziedzinie stan wojenny uruchomił szereg procesów w środkach masowego przekazu, które w sposób trwały utrudnią dialog, utrudnią też możliwość działania kontroli społecznej, która skutecznie

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1193

[1193] mogłaby zapobiec odradzaniu się zjawisk patologicznych w naszym życiu publicznym – ze wszystkimi tego konsekwencjami dla sprawowania władzy./ x x x / Omówiliśmy w wielkim skrócie parę tylko spraw naszym zdaniem szczególnie ważnych i szczególnie już dziś niepokojących./ Sytuacja kraju jest zbyt dramatyczna, by można sobie pozwolić na to aby cały cykl kryzysowa rozpoczął się od nowa. W historii powojennej mieliśmy tyle programów reform i zapowiedzi reform, ile było kryzysów i nowych ekip. Były to często programy rozsądne i nic z nich nie wychodziło – zawsze z tych samych powodów. Z naiwnej wiary, że władza ma na wszystko receptę, że sama bez niefikcyjnego udziału obywateli potrafi kryzys rozwiązać. Z naiwnej wiary w skuteczność metod nakazowych i z wcale nie naiwnego wyboru tych metod rządzenia dla ich wygody. Czy historia raz jeszcze miałaby się powtórzyć? I jaką cenę przyjdzie tym razem za to zapłacić?/ R o z d z i a ł  I I /Sytuacja międzynarodowa i co z niej wynika/ Dzień 13 grudnia zmienił sytuację Polski w sposób zasadniczy. Stało się tak nie tylko z przyczyn wyłożonych w poprzednim rozdziale, lecz także – a może przede wszystkim – z przyczyny najbardziej ogólnej: umiędzynarodowił sprawę Polski i uczynił ją przedmiotem wielkiej gry na skalę światową. Musimy zdać sobie z tego sprawę i wyciągnąć właściwe wnioski. Rezygnacja przez władzę z możliwości osiągnięcia porozumienia narodowego i użycie przemocy sprawiły, że sprawa polska nie może już być traktowana li tylko w kategoriach wewnętrznych, lecz musi być rozpatrywana w łączności i polityką w skali europejskiej i globalnej. Trzeba powiedzieć jasno: w chwili, gdy zrezygnowano z porozumienia społecznego, utracono możliwość rozwiązania spraw polskich pomiędzy samymi tylko Polakami. Slogan: “Jak Polak z Polakiem” nabrał dziś wyjątkowo ironicznego brzmienia./ Odtąd sprawa Polski, czy się to nam podoba czy nie, w zasadniczym stopniu zależy od polityki światowej, to znaczy od polityki innych państw. Przede wszystkim, oczywiście od polityki Zw. Radzieckiego. Bez możliwości odwołania się do ZSRR – WRON działać nie może. Większość analiz napisanych po 13 grudnia i krążących w odpisach po kraju, w mniejszym lub większym stopniu uwzględnia powyższe fakty i wyciąga z nich następujące wnioski: a/ że czeka nas długotrwały okres rządów policyjno-wojskowych, które mogą być wykonywane w wariancie “twardym”

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1194

[1194] lub “miękkim”;/ b/ że w przypadku, gdyby sytuacja gospodarcza nadal się pogarszała i doszłoby do masowych zaburzeń – nastąpi bezpośrednia interwencja radziecka./ Jesteśmy dalecy od tego, aby twierdzić, że także przewidywania nie mogą się sprawdzić. Ponadto nasza sytuacja jako kraju zależnego od obcej polityki, obcych interesów i kalkulacji – jest sytuacją bardzo złą. Sądzimy jednak, że można podjąć krytykę tych wniosków, a w każdym razie podjąć próbę dowiedzenia, że nie są one jedynymi z możliwych./ Wzrost zależności Polski od polityki globalnej/ Jest jasne, że rozwój wypadków w Polsce zależy w wielkim stopniu od kierunku polityki radzieckiej. Rząd radziecki popiera ekipę gen. Jaruzelskiego. Wizyta w Mokwie 4 marca 1982 r. najlepiej to potwierdza. Nadano jej szczególną oprawę propagandową. Ale jeśli tak jest, że ów rozwój wypadków zależy od układu sił i stosunków w skali europejskiej i globalnej, zależy więc również od stanu stosunków między Wschodem i Zachodem./ Co  można przewidywać w tej kluczowej dziedzinie?/ Jest rzeczą jasną, że bezpośrednie naciski Zachodu na rząd Jaruzelskiego mogą dać tylko bardzo ograniczone rezultaty, ponieważ nie ma co w tej sprawie swobody manewru. Dodajmy, że swoboda ta jest mniejsza, im jawniejsza jest presja Zachodu. Sprawa kredytów, dostaw surowców i części, kwestia spłaty długów – choć wywołują wyraźne zdenerwowanie władz, mogą tylko w niewielkim stopniu zmienić ich politykę, ponieważ są one zmuszone taką politykę prowadzić bez względu na koszty społeczne, gospodarcze itp. Zmiana mogłaby nastąpić wtedy, gdy ZSRR uzna że:/ a/ tego rodzaju polityka przynosi nie zbyt wiele szkody,/ b/ że nie stać go na ponoszenie jej kosztów /chodzi nie tylko i nie tyle o koszty związane z pomocą dla Polski, z pożyczkami, ubytkiem polskiego potencjału gospodarczego itp. – ile głównie o koszt nowej rundy zbrojeń, która w obecnym stanie rzeczy staje się /wydaje się/ nieuchronna,/ c/ że inna polityka może przynieść większe korzyści./ Polityka USA i jej konsekwencje/ Trzeba też powiedzieć kilka słów na temat drugiego wielkiego partnera w stosunkach międzynarodowych: USA. W USA rządzi obecnie ekipa określana jako neokonserwatywna. Jej stanowisko i koncepcje są nader dokładnym odwzorowaniem ku tendencji przeważających aktualnie w społeczeństwie amerykańskim. Badania socjologiczne prowadzone w USA pod koniec 1981 roku wskazują, że trend neokonserwatywny jest trwa-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1195

[1195] ły. Ekipa ta jest zdecydowana podjąć poważne wysiłki w celu umocnienia pozycji międzynarodowej USA i chce odzyskać pierwszeństwo Ameryki w dziedzinie sił zbrojnych. Potwierdzają to wypowiedzi wszystkich eksponentów tego kierunku, a przede wszystkim potwierdza polityka budżetowa Reagana. Wydarzenia w Polsce stanowią dla tych ludzi nieoceniony prezent, ponieważ umożliwiają im za jednym zamachem realizację kilku podstawowych celów:/ a/ budząc oburzenie amerykańskiej opinii i Kongresu przeciw ZSRR umożliwiają przeforsowanie zwiększonych zbrojeń, /b/ powodują konsolidację NATO /co osiągnięto w o wiele wyższym stopniu, niż to usiłuje przedstawić propaganda rządzącej Polsce ekipy;/ /c/ rozbrajają i w dużej mierze neutralizują ruchy pacyfistyczne w Europie Zachodniej,/ d/ pogłębiają rozłam w zachodnioeuropejskim ruchu komunistycznym;/ e/ w połączeniu ze sprawą afgańską powodują przesunięcia w Trzecim Świecie na korzyść Zachodu./ Jednocześnie, w rezultacie polskich wydarzeń /armia polska nie jest obecnie w stanie wypełniać zadań przewidzianych dla niej w planowaniu sztabowym Układu Warszawskiego, a ZSRR zmuszony jest utrzymywać znaczne siły w pogotowiu w związku ze sprawą polską/ – koszta ewentualnej nowej rundy zbrojeń stają dla Układu Warszawskiego jeszcze większe i trudniej im będzie sprostać./ Dlatego Reagan formuje twardą linię i ogromnie powiększa zbrojenia. Czy będzie w stanie czynić to przez dłuższy czas? Decydujące znaczenie będzie miała sytuacja gospodarcza kraju, obecnie niezbyt dobra. Jeżeli jednak recesja się nie pogłębi, Reagan nie odstąpi od swojej linii. Mógłby być zmuszony do złagodzenia jej w przypadku znacznego pogorszenia, jednakże na razie nie widać zapowiadających tego objawów./ Dla polityków radzieckich powstaje więc niewątpliwie zasadnicze pytanie: czy obecna tendencja w polityce amerykańskiej jest trwała? Czy Reagan ma zapewniony ponowny wybór? Związek Radziecki może:/ a/ dojść do wniosku, że za prezydentury Reagana nie może być mowy o jakimś nowym porozumieniu /ale wtedy obóz socjalistyczny stanie przed trudną do wytrzymania, wobec istniejących trudności, nową rundą zbrojeń/; b/ poszukiwać porozumienia, aby zahamować wyścig zbrojeń;/ c/ poczekać do półmetka prezydentury Reagana /koniec roku 1982/, aby zorientować się, czy Reagan ma szanse na ponowny wybór./ Ten trzeci wariant

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1196

[1196] wydaje się obecnie najbardziej prawdopodobny, już choćby dlatego, że odwleka decyzję. Dlatego też można się spodziewać, że do końca roku, lub początku roku 1983 będzie trwał stan zawieszenia. Zbiega się to również z “terminami rakietowymi” w Europie zachodniej. Później ZSRR będzie musiał podjąć jakąś decyzję, ponieważ realizacje brukselskich planów rakietowych postawi go strategicznie w gorszej sytuacji./ Wariant pierwszy jest dla ZSRR niekorzystny. Należy pamiętać, że gospodarka radziecka i cały organizm państwowy od wielu lat pracuje na pełnych obrotach na rzecz wojska. Jest wątpliwe, aby istniały jeszcze poważniejsze luzy, które można by wykorzystać. Zbiega się to z dotkliwym, zaostrzającym się kryzysem wydajności i zarządzania w gospodarce całego obozu. Stopa wzrostu spada i może już w tym roku osiągnąć wartości ujemne. Pogłębia się kryzys energetyczny i płatniczy. Gospodarka obozu z pewnością nie ma wielkich rezerw, które należałoby uruchomić, gdyby obóz miał sprostać rozkręcającym się zbrojeniom amerykańskim. W USA natomiast sytuacja przedstawia się odmiennie. Przez wiele lat Stany Zjednoczone wydawały na obronę 6-7 proc. dochodu narodowego i stać je z pewności na to, aby te wydatki co najmniej podwoić /z przytoczonym już zastrzeżeniem, że poważny kryzys mógłby taką kalkulację utrudnić/. Ponadto siła innowacyjna  przemysłu amerykańskiego jest tak duża, że pozwala to przewidywać, iż zwiększenie nakładów na prace badawcze uruchomi generację nowych broni i systemów, które państwa Paktu Warszawskiego będą musiały później przez wiele lat gonić, i to w wyniku niepomiernie większych kosztów./ Związek Radziecki, jego interesy i polityka/ Sądzimy więc, że choć na razie ZSRR przyjmie zapewne wariant trzeci, to jednak na dłuższą metę będzie musiał prawdopodobnie opowiedzieć się za drugim, to znaczy za poszukiwaniem wszechstronnego porozumienia. Im później to uczyni, tym trudniej będzie takie porozumienie osiągnąć. Odwrotnością tego wariantu byłoby gdyby – widząc, że czynnik czasu działa dlań niekorzystnie – kierownictwo radzieckie postawiło na konfrontację /w Europie, na Bliskim Wschodzie lub jakimkolwiek rejonie świata/. Zapewne taka opcja jest również rozważana. Znaczenie kompleksu wojskowo-przemysłowego w ZSRR od wielu lat systematycznie wzrasta i wydaje się, że wywiera on

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1197

[1197] już dzisiaj decydujący wpływ na całokształt polityki radzieckiej. Wpływ ten może się jeszcze powiększyć i to w najbliższym czasie. Konsekwencje tego są trudne do przewidzenia, w każdym jednak razie zapowiada się ostra walka o sukcesję. Mimo to nie sądzimy, aby podobna decyzja /konfrontacyjna/ została podjęta, ponieważ szansa uzyskania sukcesu na tej drodze jest mała, a niebezpieczeństwo i ciężary /również wewnętrzne, związane z przedłużaniem się konfliktu – ogromne. Trzeba wszelką zdawać sobie sprawę, że w warunkach wzrostu napięcia i utrzymujących się po obu stronach podejrzeń co do intencji drugiej strony, a także z uwagi na uświadomienie sobie po obu stronach roli czynnika czasu /siła wojskowa Układu Warszawskiego osiągnęła, jak się zdaje, apogeum/ – lata 1982-85 stanowią okres szczególnie niebezpieczny./ Jeżeli jednak dojdzie w przyszłości do podobnych rozmów i próby osiągnięcia porozumienia /a naszym zdaniem jest to najbardziej prawdopodobne/, będzie to musiało być porozumienie znacznie szersze, a nie tylko ściśle ograniczone do sprawy zbrojeń. Neokonserwatyści nie po to podejmują wielkie zbrojenia, aby potem z nich rezygnować nie uzyskawszy wymiernych korzyści. Nie wdając się w analizę możliwego całokształtu takiego porozumienia i traktując ostrożnie rolę czynnika polskiego, warto jednak zastanowić się nad wynikającymi z tego perspektywami dla Polski./ Generalnie mówiąc, są chyba dwie możliwości:/ a/ Związek Radziecki dokona poważnych ustępstw na polu kontroli zbrojeń, a może także w innych dziedzinach – dążąc w zamian do uzyskania całkiem wolnej ręki w Polsce;/ b/ potraktuje Polskę jako element przetargowy w swoim ręku./ Nie mamy tu oczywiście na myśli neutralizacji Polski i zgody na wyłączenie Polski z radzieckiej strefy wpływów, bo to nie jest naszym zdaniem perspektywą realistyczną; mamy natomiast na myśli złagodzenie polityki wewnętrznej w Polsce w połączeniu ze zgodą na wszechstronne reformy./ Sądzimy, że Związek Radziecki jest zainteresowany w:/ 1. Zapewnieniu sobie pełnego bezpieczeństwa dla swych interesów wojskowych tak aby nasz kraj nie narażał ich na szwank i nie komplikował sytuacji./ 2. W uniknięciu  niebezpieczeństwa jaskrawego naruszenia porządku ideologicznego, by nie dopuścić do zbyt niebezpiecznego precedensu./ 3. W tym, aby strona polska nie

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1198

[1198] naruszyła układu sił w Europie i aby nie przeszkadzała ZSRR w prowadzeniu jego polityki na kontynencie i w świecie./ 4. Na końcu wreszcie /choć ma to również pewne znaczenie/, aby Polska współdziałała na rzecz podtrzymania znajdującej się w poważnych kłopotach gospodarki radzieckiej, a nie by ją dodatkowo obciążała./ Trudności wewnętrzne rozwiązania problemu polskiego/ Sądzimy, że powyższe cele nie zmieniły się i muszą być uwzględnione, lecz ich realizacja  może przybierać rozmaite formy. Wydaje się także, iż w ramach tak naszkicowanych celów istnieje dla nas pewna swoboda manewru. Sądzimy wreszcie, że ZSRR nadal nie pragnie uczestniczyć w bezpośredniej interwencji w Polsce, bo pozostaje wariantem ostatecznym, ale niepożądanym. Zwłaszcza, że taka interwencja nie może zrealizować żadnego z wymienionych celów – z wyjątkiem drugiego. Natomiast cel pierwszy /interesy wojskowe/ wbrew pozorom, nie byłby bynajmniej lepiej zrealizowany, gdyby ZSRR miał na stałe utrzymywać w Polsce wielkie siły okupacyjne. Należy jednak pamiętać, że takie działanie zostanie niewątpliwie podjęte, jeśli ZSRR uzna, że istnieje realne niebezpieczeństwo opuszczenia przez Polskę jego strefy wpływów. Trzeba również zdać sobie sprawę, że istnieje w kwestii poważna rozbieżność między odczuciami i sposobem myślenia społeczeństwa polskiego, a reakcjami radzieckimi. W społeczeństwie polskim dominującym przekonaniem jest, że nigdy po sierpniu 1980 nie istniała perspektywa ani zamiar opuszczenia przez Polskę Układu Warszawskiego i zmiana układu sił w Europie. Nikt się tego nie domagał, bardzo niewielu  ludzi w ogóle uważało, że jest rzecz nadająca się do poważnych rozważań. Jednakże odczucia radzieckie były wyraźnie inne, a decydujące jest nie to, co naprawdę myślą o tym Polacy, tylko jak rzecz odczuwają Rosjanie. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę jasno i wyraźnie./ Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce zostało dokonane za wiedzą i zgodą ZSRR. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim dlatego, że rewolucyjna sytuacja w Polsce i rosnący radykalizm przywódców “Solidarności”, w połączeniu z paraliżem i rozkładem PZPR przekonał kierownictwo radzieckie, że wymienione wyżej cele mogą być w przyszłości – a nawet na pewno będą – zagrożone. Innymi słowy: ponieważ przybierające na tempie zmiany w Polsce były wymuszane przez

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1199

[1199] społeczeństwo i odbywały się pod kierownictwem ludzi do których ZSRR nie miał zaufania nie były zaś wynegocjowane z ośrodkiem rzeczywiście decydującym. Te słowa są najcięższym oskarżeniem ekipy Gierka, która uważała się wprawdzie za uprawnioną do rządzenia, ale nie uważała za odpowiedzialną za skutki swoich działań i nie przyjęła na siebie obowiązków spoczywających na każdym odpowiedzialnym rządzie kraju. Dlatego nie przewidziała rozwoju wydarzeń i nie zainicjowała na czas żadnych zmian, które pozwoliłyby uchronić kraj przed katastrofą. Wskazuje  to również na złowrogą rolę, jaką odegrała polska konserwa partyjna, która z jednej strony z uporem i umiejętnie antagonizowała “Solidarność” i wpływała na umocnienie w jej łonie nurtu radykalnego, a z drugiej strony wykorzystywała te objawy do wpływania na kierownictwo radzieckie. Zasadniczą rolę odegrał fakt, że w PZPR nie uzyskali wpływów ludzie o odpowiedniej odwadze, wyobraźni talencie mężów stanu, aby wykorzystać ogromną szansę, jaka niewątpliwie istniała dla kraju – i również dla partii. Przewagę, zgodnie z istniejącym mechanizmem doboru kadr, uzyskali ludzie pozbawieni tych wszystkich cech, a za to nierozerwalnie związani ze starymi metodami, starym sposobem myślenia, starymi przywilejami./ jednakże to, że ZSRR nie dał się ostatecznie wciągnąć w bezpośrednią interwencję, sprawia, że pewne możliwości na przyszłość nadal istnieją./ x x x / Sprawa stosunków polsko-radzieckich jest centralną sprawą polskiej polityki i racji stanu od kilkudziesięciu już lat. Dzień 13 grudnia jej nie zapoczątkował ani nie zakończył. Świadomość wagi tej sprawy jest w społeczeństwie polskim głęboko ugruntowana. Istnieje wiele dowodów, że wszystkie liczące się grupy i ośrodki opiniotwórcze w Polsce opowiadały się i opowiadają za istnieniem i trwałością przyjaznych i sojuszniczych stosunków między obu krajami. jednym z dowodów był tzw. “Apel 35-ciu” z września 1981 roku, w którym przedstawiciele różnych środowisk /w tym i katolickiego/ wypowiedzieli się na rzecz takich stosunków. Nasze Konwersatorium wielokrotnie w swych dokumentach zajęło takie samo stanowisko. uważamy je nadal za słuszne./ Bolesne problemy wiążące się z historią stosunków polsko-radzieckich powinny być w przyszłości analizowane w szerokiej dyskusji opartej na poszanowaniu prawdy historycz-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1200

[1200] nej i nie służącej pogłębianiu różnic, lecz ich wyjaśnianiu, co miałoby niezwykle pozytywny wpływ na stosunki między obu krajami./ R o z d z i a ł   I I I /Warianty rozwoju sytuacji/ W poprzednich rozdziałach zarysowaliśmy obraz sytuacji, w jakiej znalazł się kraj po 13 grudnia 1981 roku./ W tym rozdziale chcielibyśmy podjąć próbę zastanowienia się nad sytuacją władzy, jej deklarowanymi wyborami, konsekwencjami działania rozmaitych sił, które zostały uruchomione w wyniku wprowadzenia stanu wojennego. W dniu 13 grudnia nastąpiło bowiem ubezwłasnowolnienie społeczeństwa. Utraciło ono wraz z zawieszeniem “Solidarności” i szeregu stowarzyszeń – których część rozwiązano, a inne pozbawiono wiarygodności – możliwość wywierania normalnego wpływu na bieg wydarzeń; stłumione zostały mechanizmy motywacyjne do uczestniczenia w życiu publicznym kraju. /Całkowitą więc kontrolę nad sytuacją przejęła WRON. ale tym samym na władzy spoczęła całkowita odpowiedzialność za losy kraju, losy społeczeństwa, losy państwa. Po wyeliminowaniu ze sceny politycznej autentycznych sił społecznych jedynie władza może dziś podejmować działania, które mogłyby wyprowadzić kraj z kryzysu. I od jej działań przede wszystkim zależy stworzenie warunków i motywacji dla pracy, aktywności społecznej, wyjścia społeczeństwa z szoku. Nie załatwią tego żadne apele o dobrą pracę. Owszem, podwyżka cen i lęk przed bezrobociem będą w pewnym stopniu motywować ludzi do lepszej pracy. Ale tylko do lepszej, ale nie do takiej, która jest niezbędna dziś by wyjść z kryzysu. Do tego konieczne byłyby inne mechanizmy motywacyjne. A przede wszystkim potrzebny byłby program działania, program budzący nadzieję. Czy zachowanie władzy, procesy które w niej zachodzą i te, które ona inicjuje – stwarzają jakąś perspektywę, że podejmie ona te funkcje? Czy w ośrodkach dyspozycyjnych na wszelkich szczeblach istnieje wola polityczna podjęcia rzeczywistej odpowiedzialności i rzeczywistych reform? Czy istnieją zatem szanse rozpoczęcia i poprowadzenia rzeczywistego dialogu ze społeczeństwem? To są dziś najbardziej istotne pytania. Zanim podejmiemy próbę odpowiedzi na nie, należy przede wszystkim określić obszar spraw niejasnych./ W gruncie rzeczy nie znany jest rzeczywisty układ sił w obrębie ekipy kierowniczej wykształtowanej w wyniku stanu wojennego i w dalszym

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1201

[1201] ciągu się kształtującej. Nie sposób jednoznacznie określić, gdzie znajduje się rzeczywisty ośrodek władzy – czy stanowi go tylko WRON, czy i jaki rzeczywisty wpływ powiada Biuro Polityczne?/ Nie znana jest rola partii w tworzeniu się dziś nowej struktury władzy. W ogóle niewiele wiadomo o procesach w partii po IX Zjeździe PZPR. Nie znany jest mechanizm podejmowania decyzji zarówno politycznych jak i gospodarczych oraz wpływ jaki wywierają pod tym względem poszczególne elementy układu władzy./Nie zostały dotąd określone cele polityczne WRON. Na podstawie przemówień programowych i oficjalnych komunikatów można przypuszczać, czego władza nie chce. Nie wiadomo natomiast, czego naprawdę chce./ Trudno w tej chwili precyzyjnie określić jaka jest baza polityczna w ogóle, a WRON w szczególności. W okresie sierpień 80 – grudzień 81 różne struktury władzy zostały mocno osłabione, nastąpiły liczne zmiany personalne. Towarzyszyła temu emancypacja władz terenowych, przedsiębiorstw, terenowych ogniw partii. Nie mogło to pozostać bez względu na wzajemne powiązania, współzależności oraz interesy, które przed sierpniem 80 określały bazę polityczną władzy. Pewne jest chyba jedno: pozycja kadrowego aparatu władzy – wojskowego i partyjnego – w wyniku stanu wojennego została wzmocniona i usztywniona./ Każdy z wymienionych elementów będzie w różny sposób odgrywał rolę w najbliższym czasie, oddziaływując i komplikując przebieg wydarzeń w każdym ze scenariuszy w sposób trudny do przewidzenia. Są jednak sprawy, o których da się nieco więcej powiedzieć. Należą do nich:/ 1. Główny kierunek zmian personalnych w aparacie władzy./ 2. Model stosunków władzy ze społeczeństwem. 3. Stosunek do reformy gospodarczej, a ściślej – uwarunkowania gospodarcze./ Jeżeli chodzi o kierunek zmian personalnych, rozpoczął się szybko proces włączania wojskowych we wszystkie struktury i szczeble aparatu władzy. Może to okazać się zjawiskiem wcale nie przejściowym. Zmiany te mają charakter szczególny: wchodzi duża liczebnie grupa o silnych powiązaniach, dużym stopni u lojalności grupowej i jednolitym “treningu”. Być może nadszedł okres, który da się określić jako czas “kompleksu wojskowo-partyjnego /mogą też wchodzić w grę inne sojusze wojska/. Proces ten może przebiegać pokojowo – poprzez kompromisy, i konfliktowo – poprzez walkę./ W stosunkach między władzą a społeczeństwem nastąpiło zablokowanie wszy-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1202

[1202] stkich kanałów informacji na linii władza-społeczeństwo. Władza potwierdziła swoją niechęć do kontaktów z autentycznymi siłami społecznymi i ich reprezentacją. Dominuje model paternalistyczny, tendencje do rządzenia systemów nakazów i zakazów we wszystkich dziedzinach życia. Widać to zresztą nawet w próbach robienia reformy gospodarczej. Można przypuszczać, że umocni to tendencje autokratyczne, tak przecież żywe we wszystkich ogniwach władzy, a także potęgować będzie w aparacie władzy kompleks wyobcowania./ Jeśli chodzi o społeczeństwo, nie można poddać go tak skutecznej kontroli, by całkowicie wyeliminować zagrożenie z jego strony. I nie można zlikwidować źródeł jego niezadowolenia, choćby tylko w sferze bytowej. zaczął się przecież drastyczny, realny spadek stopy życiowej. Ideałem byłoby rzeczywiste porozumienie narodowe, ale to wymaga nowej koncepcji systemu politycznego, a przecież lęk przed podjęciem tej sprawy był chyba głównym powodem wprowadzenia stanu wojennego./ Wreszcie reforma gospodarcze. Nie można nie robić reformy, ale i nie można jej robić w sposób skuteczny. I znowu – ideałem byłaby radykalna reforma z aprobatą społeczeństwa, ale taką aprobatę można by uzyskać jedynie za cenę wielkich zmian politycznych. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia ze słabą, nieskonsolidowaną, z różnych stron zagrożoną władzą, której oparciem są przede wszystkim siły policyjno-militarne. Nie są to typowe cechy każdej dyktatury wojskowej: na ogół mają one wyraźniejszą i mocniejszą bazę./ Jakich więc zachowań władzy można oczekiwać w najbliższej przyszłości? Sądzimy, że w grę mogą wchodzić trzy warianty./ 1. Gdy podstawowym celem, któremu do końca i całkowicie podporządkowane zostałyby wszystkie inne sprawy, byłoby utrzymanie pełnej, niekontrolowanej władzy. Byłby to wariant, w którym społeczeństwo nie ma nic do powiedzenia./ 2. Gdy działaniom zmierzającym do utrzymania władzy towarzyszy przeświadczenie, że jest to na dalszą metę niemożliwe, o ile nie prowadzi się prawdziwej reformy gospodarczej, tworzącej  możliwość wyjścia z kryzysu ekonomicznego, w którym społeczeństwo dysponowałoby pewną niewielką możliwością kontrolowania programów działania władzy, bez wpływu na tworzenie tych programów. Taką funkcję pełnić by mogły związki zawodowe

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1203

[1203] czy samorząd terytorialny./ 3. Gdy działaniom zmierzającym do utrzymania władzy towarzyszy nie tylko świadomość konieczności prawdziwej reformy, ale przekonanie, że wyjście z ogólnego kryzysu nie jest możliwe bez poparcia dużej części społeczeństwa, a w ślad za tym zgoda na częściowe przynajmniej upodmiotowienie społeczeństwa. Byłby to wariant, w którym powstałby mechanizm wspólnego – władzy i społeczeństwa układania programów działania, oraz powstałyby instytucjonalno-prawne środki kontroli realizacji tych programów./ Wariant pierwszy / W realizacji tego programu zainteresowana jest ogromna większość aparatu partyjnego, albowiem tylko on zapewnia aparatom odzyskanie niekontrolowanej władzy i przywilejów, oraz poczucie bezpieczeństwa i grunt pod nogami. Taki wariant, choć na dalszą metę sprzeczny, jak nam się wydaje, z rzeczywistymi interesami ZSRR, mógłby jednak liczyć na poparcie politycznego kierownictwa tego kraju, które głęboko jest zawiedziona kolejnymi ekipami rządzącymi w Polsce i również głęboko nieufne wobec prób demokratyzacji w naszym kraju. W gruncie rzeczy wariant ten zyskałby poparcie dużej części aparatu władzy wszystkich szczebli, jak i tych, którzy z tak działającą władzą nauczyli się nieźle kombinować. Przemawia za nim wreszcie strach, który zrodził się w różnych grupach w okresie sierpień 80 – grudzień 81./ Podstawowymi cechami tego wariantu byłoby: /- dążenie do wyeliminowania z życia publicznego ludzi, instytucji, form życia społecznego, które mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie czy konkurencje dla tak rozumianej władzy, /- całkowite scentralizowanie decyzji we wszystkich dziedzinach życia, / manipulowanie ideologią traktowana jako pretekst do ingerencji we wszystkie dziedziny życia, /Jest to wariant konfrontacji, a głównymi celami tej konfrontacji byłyby: – związki zawodowe – po to, żeby wytrzebić wszelkie ślady “Solidarności” i specyfikować robotników, /- wieś, by siłą zabezpieczyć dostawy żywności, /- inteligencja, by zlikwidować konkurencję jakichkolwiek ośrodków opiniotwórczych; przede wszystkim zaś chodziłoby o likwidację autonomii uczelni wyższych, środowisk naukowych i twórczych./ Jest to wariant o dużym stopni u spójności wewnętrznej. Zawiera on z punktu widzenia jego zwolenników minimum ryzyka, nie wymaga żadnego eksperymentowania z systemem poli-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1204

[1204] tycznym. Jedynym ryzykiem jest totalna konfrontacja. Ale też jedynym celem działania władzy jest właśnie uniemożliwienie eksplozji, co pozwala na koncentrację wszystkich sił na tym jednym celu./ Warto podkreślić, że zwycięstwo tego wariantu nie jest uwarunkowane zwycięstwem najbardziej dogmatycznych sił w partii. Może to również łączyć się z sytuacją pata na szczytach władzy, w wyniku czego najważniejszym celem działania stałoby się zabezpieczenie sobie przez władzę pełnego bezruchu społeczeństwa. Może to też wynikać z nieumiejętności rozwiązania trudności ekonomicznych, czy po prostu z braku koncepcji politycznej./ Przyjęcie tego wariantu przesądziłoby o wielu sprawach: /- przede wszystkim zablokowałby on reformę gospodarczą /centralizacja, ideologizacja wszystkich sfer życia i oparcia się na przymusie praktycznie uniemożliwiają prawdziwą reformę gospodarki/, łączyłaby się z tym odmowa kredytów dla Polski i radykalne ograniczenie stosunków z Zachodem, co spowodowałoby jeszcze gwałtowniejsze załamanie gospodarki mimo znacznie większej integracji z krajami RWPG, doszłoby więc do stagnacji technologicznej, spadku produkcji przemysłowej o 20-30 %, a być może nawet 40 % i znacznego wzrostu bezrobocia: /- wzrosłoby napięcie międzynarodowe z możliwością kolejnej rundy wyścigu zbrojeń: /- doprowadziłoby do katastrofalnego spadku produkcji rolnej, wprowadzenia dostaw obowiązkowych i realnego zagrożenia głodem; /- wykluczyłoby współpracę z Kościołem eliminując z życia najważniejszy ośrodek mediacji; /- musiałoby uruchomić spiralę terroru, albowiem wariantem jest tak w wielkim stopniu sprzeczny z wszystkimi postawami i aspiracjami naszego społeczeństwa, ujawnionymi po sierpniu 80, a także w latach poprzedzających wybuch sierpniowy, że niewątpliwie spowodowałby czynny opór ze strony społeczeństwa, jakkolwiek od pierwszych dni stanu wojennego czołówka działaczy “Solidarności” wzywa do zachowania spokoju./ Konsekwencjami tego wariantu byłyby więc: /- pogłębiający się kryzys ekonomiczny kraju; /- osłabienie bloku państw Układu Warszawskiego spowodowane koniecznością wyścigu zbrojeń i innymi konsekwencjami wzrostu napięcia międzynarodowego, /- wzrost zależności Polski zarówno od Wschodu, jak i w dalszym ciągu od Zachodu /część przemysłu nadal byłaby skazana na oczekiwanie

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1205

[1205] kredytów i kooperacji państw zachodnich/; /- eskalacja różnych form oporu społeczeństwa z wzrostem konspiracji i groźbą terroryzmu włącznie./ Można przyjąć, że na skutek złej sytuacji gospodarczej, powrotu do negatywnej selekcji kadr i z powodu dużych napięć społecznych, bardzo trudno by było korygować sytuację jakimś działaniami pragmatycznymi. Najprawdopodobniej zresztą w trakcie realizacji tego scenariusza pragmatycy w aparacie władzy zostaliby wyeliminowani./ Niezależnie od stopnia sterroryzowania społeczeństwa mieliśmy do czynienia z sytuacją niezwykle wybuchową./ Wariant drugi/ Wariant ten zakładu utrzymanie pełnej i prawie niekontrolowanej władzy, przy jednoczesnym przeprowadzeniu udanej operacji gospodarczej, i jest zapewne zabiegiem bardzo dla władzy kuszącym. Można sądzić, że ten właśnie wariant ma w centralnym aparacie władzy najwięcej zwolenników. Byłby to wariant, jak nam się wydaje, najbardziej pożądany przez ZSRR. Miałby on wielu zwolenników w środowisku technokratów, wśród części naukowców, w środkach przekazu, a nawet w partii. We wszystkich tych środowiskach jest sporo osób, które zarówno z obawy o własną przyszłość jak i z powodu trzeźwej oceny sytuacji bardzo niepokoi nasilająca się ofensywa siłą skrajnie dogmatycznych. Ludzie ci zdają sobie sprawę z faktu, że jeśli zostaną na scenie politycznej sami – muszą przegrać. Zapewne powitali chętnie sytuację, w której większość nawet zrewoltowanych w uprzednim okresie osób powróciłaby do starych reguł gry, udzielając intelektualnego wsparcia reformie i moralnego alibi przewrotowi./ Podstawowymi cechami tego wariantu byłyby: /- forsowanie okrojonej choćby reformy gospodarczej; /- dążenie do ograniczenia wpływów najbardziej konserwatywnych sił w partii i gospodarce; /- zapobieganie w zarodku wszelkim nielicencjonowanym zachowaniom społecznym przy jednoczesnym zmniejszaniu zakresu represji po to, by poprawić wizerunek władzy; /- poczynienie szeregu gestów pod adresem środowisk intelektualnych czy wobec konkretnych osób; /- próby uzyskania przynajmniej przychylnej neutralności Kościoła; /- pewne zróżnicowanie środków przekazu po to, by móc wywierać presję na skrzydło konserwatywne oraz pozyskać sojuszników z innych środowisk./ Podstawowym warunkiem jakiejkolwiek szansy powodzenia tego wariantu musiałyby być przeko-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1206

[1206] nywujące i szybkie sukcesy gospodarcze./ W teorii wariant taki mógłby rokować pewne nadzieje, można bowiem założyć nap. że: /- pod parasolem stanu wojennego, kontrolując zarówno społeczeństwo jak i partię; /- przy pomocy finansowej Wschodu oraz Zachodu; /- przy ostrożnym reaktywowaniu pewnych symboli w sposób nie zagrażający rzeczywistym upodmiotowieniem społeczeństwa – udaje się rozbudzić nadzieje społeczeństwa, a w dalszej przyszłości nawet pozyskać jego współpracę. Byłby to wariant najbardziej podobny do kadarowskiego w zamierzeniach jego zwolenników powinien by zapewne doprowadzić do podobnych wyników. W tym miejscu stwierdzić jednak należy, iż liberalizacja typu kadarowskiego wprowadzona została na Węgrzech po kilku latach polityki represyjnej, towarzyszyły jej społeczne motywacje nie obezwładnione ciężarem rozczarowań wcześniejszych nieudolnych prób liberalizacyjnych, ponadto  na Węgrzech można było stosunkowo łatwo osiągnąć jednoczesną poprawę sytuacji gospodarczej, co w Polsce jest niemożliwe./ Rzeczywistość jest zatem o wiele bardziej złożona niż teoria. Po pierwsze pomoc finansowa zagranicy musiałaby być szybka i duża po to, by umożliwić pełne wykorzystanie potencjału gospodarczego i dodatkowo stworzyć, przynajmniej w pierwszym okresie, osłonę w postaci importu konsumpcyjnego. pamiętać jednak trzeba, że w tym wariancie – nazwijmy go kontaktowym – to minimum pomocy zagranicznej nie wystarczy do zahamowania spadku produkcji w najbliższym półroczu. Powolna jej odbudowa może nastąpić dopiero w następnych latach. Wobec tego, w związku z długotrwałą, ciężką sytuacją gospodarczą mogą wystąpić silne napięcia społeczno-polityczne./ Po drugie zaś społeczeństwo musiałoby zaufać władzy, że jej działania są tym razem sensowne i że wysiłek i praca ludzka nie zostaną raz jeszcze zmarnowane. Niezbędnym do tego warunkiem mogłoby być rzeczywiste porozumienie społeczne, ale jego właśnie w tym wariancie brak./ Jeśli idzie o pomoc finansową zagranicy – ZSRR po prostu nie byłby w stanie, nawet przy współudziale całego bloku, zapewnić wystarczające środki. Pociągnęłoby to za sobą najprawdopodobniej poważne wstrząsy gospodarcze całego bloku./ Trzeba podkreślić, że sankcje gospodarcze podjęte przeciwko Polsce przez niektóre kraje są uciążliwe, ale nie stanowią większego problemu. Ich zniesienie nie przy-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1207

[1207] niesie widocznej poprawy naszej gospodarki. Jednym zamiast z niezbędnych warunków /ale nie jedynym/ zahamowania spadku produkcji w Polsce jest uzyskanie w tym roku dalszych 3-4 mld dol. kredytu, bez których nie będziemy mogli: a/ spłacić odsetek od długów i b/ zapewnić importu surowców, części i maszyn, niezbędnych dla utrzymania i podniesienia spadającego eksportu oraz stworzenia warunków dla zwiększenia produkcji przemysłowej i rolnej w następnych latach. Pomoc kredytowa będzie niewątpliwie potrzebna również w roku przyszłym./ Ewentualnym źródłem nowych pożyczek może być zwłaszcza Europa Zachodnia, poważnie zaniepokojona zarówno skutkami gospodarczego załamania jak i pogorszenia się sytuacji politycznej oraz możliwością dalszych wstrząsów społecznych w naszym kraju, które zwiększyłyby stan napięcia międzynarodowego./ Jednakże każdy rząd Zachodniej Europy, a także koła gospodarcze najprawdopodobniej będą musiały uzależnić swe decyzje od kilku warunków; /- musiałyby zostać zarysowane wyraźne perspektywy poprawy gospodarczej oraz efektywności gospodarowania, a więc przekonywującej polityki gospodarczej; obydwie te sprawy są ściśle uzależnione od postępu reformy gospodarczej a zwłaszcza reformy struktur zarządzania i systemu motywacyjnego; /- musiałby wyraźnie zelżeć reżim stanu wojennego oraz musiałby się zarysować wyraźny postęp na drodze realizacji umowy społecznej i uzyskanie przez rząd poparcia przynajmniej liczącej się części społeczeństwa; są to również wymiary warunkujące postęp reformy gospodarczej, /- normalizacja w kraju i współpraca z zagranicą musiałaby mieć akceptację ZSRR./ Dopiero realizacja wszystkich tych warunków mogłaby dać rządom zachodnim gwarancję, że pożyczki nie zostaną zmarnowane oraz zapewnić alibi politycznej i moralne wobec własnych społeczeństw. Bez nich żaden rząd nie podejmie w tym zakresie żadnych działań pod groźbą przegrania najbliższych wyborów./ W obecnym stanie rzeczy, przy zastosowaniu półśrodków politycznych i braku rzeczywistego porozumienia społecznego nie jest możliwe spełnienie żadnego z tych warunków./ Nie widać żadnych oznak wskazujących, że walka o władzę i wpływ w centralnym ośrodku decyzji ma się ku końcowi. Jeszcze mniej jasna jest sytuacja na niższych szczeblach władzy. Z wielu miejsc w kraju nadchodzą bardzo niepokojące sygnały, że niezależnie być może od intencji władz centralnych w terenie dokonuje się pod

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1208

[1208] presją konserwatywnej części aparatu partyjnego i pod pretekstem walki ideologicznej przyspieszona negatywna selekcja kadr. Wyrzuca się dobrych fachowców i angażuje ludzi posłusznych i miernych. Rozszerza się – być może znowu brew intencjom władz centralnych, elementy systemu nakazowego, czemu zresztą w naturalny sposób sprzyja reżim stanu wojennego. Nie słabną represje./ Jeszcze mniej jest przesłanek, by można było obecnie stosowanymi metodami sprawowania władzy uzyskać poparcie jakiejś liczącej się części społeczeństwa./ Po pierwsze dlatego, że porozumienie gdańskie było równoznaczne z użyciem ostatniej dostępnej formy zawierania pokoju społecznego. Dwie pozostałe formy zużyły się uprzednio: jedna w 1956 r. kiedy, wystarczyła jednostronna deklaracja dobrej woli ze strony władzy, druga w 1970, kiedy trzeba było już sięgnąć do pertraktacji zakończonych w formie deklaracji wspólnie skoncentrowanych zasad. W sierpniu 80 konieczne już okazały się formalne negocjacje i pisemny traktat. Wiadomo było, że jeśli i to zawiedzie, to wiarygodność władzy jako partnera zostanie całkowicie zniszczone./ Po drugie – zbyt świeża jest w narodzie pamięć 1970 roku i tego, co stało się potem. jest to wariant znany i sprzeciw wobec niego jest niezwykle żywy we wszystkich środowiskach. “Zaufajcie i pomóżcie” jest dziś hasłem wywołującym wzruszenie ramion i niechęć. W ogóle sądzić należy, że folozofia oktrojowanej liberalizacji, a więc to, co jest istotą kadaryzmu radykalnie kłóci się zarówno z osobistymi doświadczeniami Polaków jak i silnie odczuwanym pragnieniem rzeczywistej podmiotowości rozbudzonym w sierpniu 80 r. Potwierdzają to wszystkie badania socjologiczne prowadzone w ostatnich kilku miesiącach./ I wreszcie ostatnia trudność. Obecna sytuacja społeczna i polityczna w ogromnym stopniu utrudnia sformowanie się grup nacisku, które wspierałyby reformę gospodarczą. jeszcze trudniej wskazać autentyczne i liczące się siły społeczne, które realizację reformy gospodarczej nie jest możliwa żadna skuteczna polityka gospodarcza, a także nie byłoby możliwe efektywne wykorzystywanie pomocy zagranicznej, gdybyśmy ją otrzymali. Tymczasem występuje tendencja do odłożenia lub radykalnego ograniczenia reformy./ Część kadry kierowniczej

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1209

[1209] w gospodarce jest zdania, że należy odłożyć reformę do momentu uzyskania gospodarczej stabilizacji. Twierdzi ona, że w warunkach koniecznej reglamentacji należy generalnie powrócić do systemu nakazowo-rozdzielczego. W tym duchu wypowiadano się np. lutym na Sejmowej Komisji Górnictwa, Energetyki i Chemii./ W kręgach politycznych władzy, a także wśród części specjalistów zdaje się jednak przeważać skłonność ku rozwiązaniom węgierskim. Samorząd pracowniczy nie jest w nich uwzględniany, a samodzielność przedsiębiorstw ograniczona. /Dyrektorzy przedsiębiorstw mieliby być po prostu delegatami ministrów o rozszerzonych prerogatywach./ Przedstawiciele rządu – wbrew ustawie – domagają się powoływania zrzeszeń w trybie decyzji ministrów bez udziału zawieszonych samorządów. przeciw samorządom wypowiedziało się szereg dyrektorów na ostatnim posiedzeniu Komisji do Spraw Reformy. Równocześnie niektóre istotne dokonania reformy węgierskiej, jak: radykalna przebudowa centralnego systemu zarządzania i likwidacja szczebli pośrednich /zjednoczeń/ zostały u nas zaniechane lub mają charakter pozorny. Brak bowiem postępu w wymianie kadr fachowych w urzędach centralnych na ludzi sprzyjających reformie, jednocześnie zjednoczenia dość powszechnie przekształcają się w biura pełnomocników ministrów, zwalniające głównie pewną ilość niższego personelu, a programy operacyjne nieustannie poszerzają swój zakres działania./ W tej sytuacji nie ma szans na uruchomienie mechanizmów ekonomicznych. Utrzymują się branżowe grupy interesów i będzie nadal kwitł woluntaryzm w decyzjach gospodarczych. Nie będzie więc podstaw do stworzenia oszczędniejszego i efektywniejszego systemu gospodarowania, a także brak będzie odpowiedniego systemu motywacyjnego./ Ograniczenie samodzielności przedsiębiorstw oraz trudności rynkowe i grożąca już dziś następna fala inflacji uniemożliwiają na ogół stworzenie skutecznych bodźców dla większej wydajności i gospodarności. Pozostaje zatem tylko wzmocnienie motywacji materialnej przez motywację społeczną. Nie może jednak tego inaczej osiągnąć jak poprzez demokratycznie wybrany samorząd, który mógłby istotnie wzmocnić poczucie identyfikacji pracowników z zakładem, podnieść dyscyplinę i uruchomić znaczne rezerwy w zakresie organizacji pracy oraz pomóc w rozładowywaniu konfliktów w za-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1210

[1210] kładzie. Świadomość wspólnego zagrożenia w trudnych sytuacjach i konieczność wspólnego działania stanowić może istotny czynnik nowego systemu motywacyjnego./ Jeszcze dwie funkcje samorządu są nie do zastąpienia w warunkach samodzielności przedsiębiorstwa: kontrola społeczna nad kierownictwem zakładu i branie na siebie odpowiedzialności za zwolnienia z pracy. Funkcja opiekuńcza państwa powinna bowiem się realizować poza przedsiębiorstwem w ramach polityki socjalnej, a nie jak to ma miejsce dotąd – w formie ukrywanego bezrobocia i rosnących fałszywych kosztów produkcji lub bezpośredniej pomocy państwa dla “samodzielnych przedsiębiorstw”./ Cóż, kiedy kierunek całościowej reformy ujęty w uchwalonych ustawach jest właśnie w tym scenariuszu zasadniczo kwestionowany. Pewien minister oświadczył np. niedawno, że “reforma gospodarcza tak, ale bez naruszania kompetencji władz gospodarczych”. Ale są przedstawiciele władz, którzy bronią całościowej reformy i reprezentują opinię, że stan wojenny wyraźnie utrudnia jej uruchomienie. Rzeczywistość stanu wojennego spycha jednak zwolenników całościowej reformy w kierunku rozwiązań cząstkowych./ Sprawa jest zresztą o wiele szersza. Opisany bowiem wyżej wariant nie ma w sobie ani wyraźnego systemu motywacyjnego, ani mechanizmów samonapędowych. Brak w nim także mechanizmów kontrolnych. Taką rolę mogłyby spełniać – poza samorządem pracowniczym /- niezależne związki zawodowe, /- autentyczne ciała przedstawicielskie na szczeblu terenowym, /- obdarzone dużą swobodą środki przekazu, /- różne, obdarzone rzeczywistą autonomią organizacje społeczne./ Wariant ten nie przewiduje jednak żadnych tego rodzaju instytucji. Podporządkowany jest doraźnemu celowi utrzymania niekontrolowanej władzy. Opiera się on na założeniu ścisłego monopolu władzy na wszelkie ważniejsze inicjatywy. Ma więc bardzo nikłe szanse na powodzenie i należy przyjąć, iż w przypadku pierwszych niepowodzeń reformy albo w przypadku jakichkolwiek napięć społecznych wykaże tendencję do przekształcenia się w wariant pierwszy – konfrontacyjny. Z dotychczasowych wypowiedzi reprezentatywnych przedstawicieli kierownictwa wojskowego i politycznego wynika, że jakkolwiek byliby oni skłonni rozważać możliwość realizacji wariantu drugiego z ewentualnymi gestami sugerującymi gotowość wej-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1211

[1211] ścia na drogę porozumienia społecznego, to jednak to same wypowiedzi dowodzą, że idzie tu raczej o realizowanie koncepcji fasadowej, proklamowanej od góry i ściśle na warunkach dyktowanych przez władzę. Według tego sposobu myślenia społeczeństwo może oczekiwać poprawy i łaskawszego traktowania tylko jako rezultatu dobrej woli władzy. Można przypuszczać, iż swoisty “centryzm” postawy gen. Jaruzelskiego wzmocniony poparciem radzieckim doprowadzi do próby realizacji wariantu drugiego jako mnie i konfrontacyjnego mimo jego wad, nielogiczności i słabości. Nie gwarantuje on jednak poprawy sytuacji gospodarczej, położenia międzynarodowego Polski i nie zyska rzeczywistej akceptacji społeczeństwa./ Zdajemy sobie sprawę, że żaden z opisanych wyżej wariantów nie występuje w czyste postaci. Chodziło nam raczej o zbudowanie konstrukcji teoretycznych pozwalających na pokazanie pewnych współzależności i mechanizmów uruchomionych w dziedzinie sprawowania władzy. Chodziło nam również o pokazanie, że w istocie rzeczy oba opisane wyżej warianty prowadzą do klęski. Nie można za pomocą rozwiązań pozornych, fasadowych – rządzić społeczeństwem tak głęboko obrażonym, cierpiącym i nierzadko okaleczonym, będącym w stanie pourazowego wstrząsu. Nie można reformować gospodarki w klimacie odmowy: stan wojenny nie upraszcza, a komplikuje sytuację. Są to warianty, które: /- w dziedzinie politycznej oznaczają konfrontację władzy ze społeczeństwem, /- w dziedzinie gospodarki wiodą do regresji i stagnacji, /- w dziedzinie społecznej prowadzą do apatii społeczeństwa lub wybuchu niekontrolowanej agresji, braku motywacji do wydajnej pracy, braku poczucia odpowiedzialności za losy kraju i braku identyfikacji z własnym państwem, /- w dziedzinie kultury – do zagrożenia ciągłości i tożsamości kulturalnej naszego narodu, /- w dziedzinie międzynarodowej – do wzrostu napięcia w stosunkach międzynarodowych między blokami, utrudnienia na długie lata współpracy handlowej i technologicznej oraz pogłębienia nastrojów niechęci naszego społeczeństwa do ZSRR, słusznie czy niesłusznie obwinionego o ucięcie procesu reform w Polsce. / x x x / Wydaje się, że w opinii społecznej istnieje dość rozpowszechnione oczekiwanie na realizację “wariantu optymisty-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1212

[1212] cznego”, podkreśla się jego niewątpliwe zalety mniej zważając na jego realność./ Chcielibyśmy zatem zastanowić się nad warunkami niezbędnymi do odblokowania sytuacji i skonstruowania wariantu innego niż opisane wyżej./ Byłby to wariant współdziałania na wszystkich płaszczyznach polityki wewnętrznej oraz zagranicznej. Zakłada on jednak jako warunek niezbędny częściowo choćby upodmiotowione społeczeństwo, a co za tym idzie realizowanie innej koncepcji władzy i jej prerogatyw, innego mechanizmu decyzyjnego. Inaczej mówiąc chodziłoby o oktrojonową, ale zasadniczą zmianę systemu politycznego. Scenariusz nawiązywałby do tego fragmentu przemówienia gen. Jaruzelskiego z 13 grudnia, w którym mowa jest, że być może – choć brzmi to paradoksalnie – dopiero teraz w stanie wojennym da się zbudować prawdziwe porozumienie narodowe./ Byłby to też wariant, do którego obie strony przystąpiłyby bez entuzjazmu, sceptycznie i nieufnie, czyniąc to jednak dlatego, że akceptują konieczność kompromisu między władzą a szerokimi rzeszami społeczeństwa, koniecznej współpracy  w rozwiązywaniu dramatycznych trudności, przed którymi stoimy jako naród i państwo./ Realizacja takiego wariantu jest w interesie społeczeństwa. Rzecz w tym, że niewiara w  możliwość realizacji takiego wariantu jest jednocześnie tak silna i powszechna, że to samo staje się poważną przeszkodą w jego urzeczywistnieniu. Jest to jedna ze znamiennych sprzeczności społecznych w Polsce: powszechne oczekiwanie na jakąś ugodę społeczną i powszechna niewiara w jej realność./ Jeżeli porozumienie ma być w ogóle możliwe, to ujawniona między sierpniem a grudniem wrażliwość na autentyzm, jawność życia publicznego, prawdę i poczucie godności muszą być uwzględnione we wstępnych nawet działaniach władzy. Muszą znaleźć wyraz nie tylko w treści propozycji do dialogu, ale i w sposobie prowadzenia tego dialogu, w szacunku do symboli, takich np. jakim jest “Solidarność” z której imieniem społeczeństwo związały cały zespół swych nadziei i aspiracji. /Tworzeniem warunków umożliwiających rozpoczęcie realizacji takiego wariantu wymagałoby w szczególności: /- wyraźnego pokazania przez władzę, że ich obecna walka z “Solidarnością” nie jest walką z samorządnym i niezależ-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1213

[1213] nym ruchem związkowym jako takim, a nade wszystko nie jest walką z wartościami i nadziejami, których ucieleśnieniem miliony ludzi widziały w “Solidarności”. Wymagałoby to ze strony władz dokonania wyważonej oceny tej organizacji, przejścia od “demaskowania” jej do jej politycznej analizy jako doniosłego aktu społecznego i wyrazu dążeń masowych, które w jakiś sposób musiały i muszą być artykułowane. /- Przyjęcie za punkt wyjścia wszelkich negocjacji i rozwiązań politycznych umów z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia, a to z uwagi na ich symboliczną wartość jako przykładu porozumienia między władzą a społeczeństwem. Porozumienia te stały się faktem historycznym i szeroko rozreklamowanym dowodem na reformowalność naszego systemu politycznego. /- Ogłoszenie przez władzę deklaracji politycznej dotyczącej długofalowego planu przebudowy systemu politycznego w kierunku demokratycznym, w kierunku rozszerzenia możliwości artykułowania i reprezentowania interesów realnych grup i sił społecznych. Niezbędne jest wyjście w tej dziedzinie poza ogólniki zarówno co do treści planowanych rozwiązań, jak i co do czasu wprowadzania ich w życie. Konieczne jest zwłaszcza wyraźne określenie terminarza odzyskiwania przez związki zawodowe ich statutowych uprawnień. /- Stworzenie forum, na którym mogłoby dojść do spotkania przedstawicieli władz z “mężami zaufania” najważniejszych środowisk społecznych. Powinno ono doprowadzić do wyłonienia zespołu negocjacyjnego, w którym musieliby się znaleźć z pewnością przedstawiciele legalnie wybranych władz zawieszonego dnia 13 grudnia NSZZ “Solidarność”, a także powinni być w nim obecni przedstawiciele Kościoła. /- Umożliwienie władzom zawieszonych związków i organizacji zajęcie stanowiska wobec nowej sytuacji./. Przedmiotem negocjacji powinny być w pierwszym rzędzie: /- sama deklaracja programowa i zawarte w niej kalendarium, /- uzgodnienie zabezpieczeń, które wykluczałyby przekształcenie się “Solidarności” w organizację polityczną, /- uwolnienie internowanych działaczy związku i amnestia dla skazanych./ Sąd to oczywiście tylko najbardziej ogólne propozycje, która zapewne nie wyczerpują wszystkich spraw wymagających negocjacji./ Największymi trudnościami takiego wariantu byłyby: /wspomniana

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1214

[1214] już powszechna niewiara w jego realność, choć jest on najbardziej spójny, acz niełatwy, /- nieufność do władzy, /- wynegocjowanie możliwych do przyjęcia dla obu stron zabezpieczeń i gwarancji, /- uruchomienie sił społecznych i politycznych, które mogą odegrać rolę napędową w realizacji całego wariantu, a przede wszystkim tych sił i technik, które miałyby zdolność skłonienia społeczeństwa do samoograniczania aspiracji konsumpcyjnych./ Za takim wariantem przemawiają jednak argumenty nieporównanie ważniejsze: /- jest to jedyny wariant, który stwarza realne szanse uzyskania pomocy finansowej z zagranicy, umożliwia tym samym odbudowę gospodarki, co leży w interesie Wschodu i Zachodu /obu blokom Polska potrzebna jest jako pełnowartościowy partner w wymianie handlowej, stopniowo spłacający swoje długi; /- jest to jedyny wariant, który stwarza nadzieję na osiągnięcie po pewnym czasie pozytywnego zaangażowania społeczeństwa w proces wychodzenie z kryzysu, /- jest to wariant, który zabezpiecza rzeczywiste interesy wszystkich stron, a także stwarza niezbędne gwarancje polityczne zarówno dla partii jak i dla Paktu Warszawskiego; /w istocie rzeczy tylko ten wariant leży, jak nam się wydaje, zarówno w interesie ZSRR, jak i pozostałych państw bloku, zdejmujące z tych państw ciężar świadczeń ekonomicznych na rzecz Polski; /- a przede wszystkim jest to jedyne wariant, który może zabezpieczyć nasz kraj przed groźbą katastrofy spowodowanej bądź niekontrolowanym wybuchem, bądź pogrążeniem się naszego społeczeństwa w bezruchu i jałowej stagnacji. Wariant ten daje szansę zahamowania spadku produkcji w najbliższym czasie, powrotu w ciągu dwóch-trzech lat do poziomu gospodarczego z okresu lat 1979-80 i dalszego rozwoju. /Prawdopodobieństwo tego wariantu zależy w istocie od zasadniczego zwrotu politycznego w koncepcji sprawowania władzy, a właśnie tej koncepcji społeczeństwo bezskutecznie oczekiwało po przełomach w latach 1956, 1970 i przede wszystkim 1980. / R o z d z i a ł   IV / Postawy społeczne/ W naszym drugim raporcie, ogłoszonym w maju 1980 roku, postawiliśmy pytanie: “Co Polacy powinni zrobić, aby chronić i rozwijać te wartości,

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1215

[1215] dzięki którym ukształtowaliśmy się jako naród w poczuciu własnej tożsamości i kultury; co powinni uczynić, aby z przedmiotu manipulacji politycznych stać się pełnoprawnym gospodarzem swego kraju i podmiotem życia politycznego?” Odpowiadając na nie zacytowaliśmy m.in. odpowiedź jednego z respondentów, który pisał: “Zrób wszystko co możesz, żeby było lepiej. jeśli możesz niewiele, zrób przynajmniej to, co możesz. Jeśli nie możesz nic, to przynajmniej dokładnie przemyśl, co należałoby zrobić, gdyby się dało, i bądź gotów, by to zrobić”. Zdawaliśmy sobie podówczas sprawę, że nie jest to dużo. Nieraz zresztą krytykowano nas za minimalizm. W okresie pomiędzy sierpniem a grudniem zaczął on wydawać się filozofią zarówno wątpliwą moralnie, jak i jawnie nieskuteczną. Wtedy wszystko wydawało się możliwe. Dzisiaj przyszedł znowu czas powrotu do realizmu – takiego jednak, który nie będzie tożsamy z rezygnacją. Chociaż jesteśmy po 13 grudnia dużo ubożsi w nadzieję, wiemy, że tamtej nocy świat się nie skończył i przyszłość Polski zależy ciągle od nas wszystkich. Bo, jak pisze Czesław Miłosz w “Traktacie moralnym”:/ “Nie jesteś jednak tak bezwolny,/ A choćbyś był jak kamień polny,/ Lawina bieg od tego zmienia,/ Po jakich toczy się kamieniach”.// W miarę tego, jak mija szok, wywołany odebraniem społeczeństwu w ciągu jednej nocy prawa bycia sobą, każdy zadaje pytanie, jak w nowych warunkach zachowują się poszczególne grupy naszego społeczeństwa i co my sami powinniśmy robić, aby nie sprzeniewierzyć się swym ideałom./ Znaleźliśmy się na kolejnym rozdrożu polskiej histerii, kiedy narodzić się musi nowa .wiadomość i nowy styl działania./ Nie łatwo zorientować się dzisiaj dokładnie jaki jest stan ducha naszych rodaków, co robią, co czują, czego się spodziewają i obawiają, co chcieliby i co planują zrobić. Każdy z nas wie wprawdzie dobrze, co przeżywają jego najbliżsi: rodzina i przyjaciele, towarzysze pracy, uczniowie. Obieg informacji we wszystkich dziedzinach życia społecznego został jednak poważnie zakłócony. Weszliśmy jeszcze raz w okres, gdy mówienie tego, co się myśli związane jest z niejakim ryzykiem. Na rozległym obszarze między propagandą i plotką rozciąga się dziś ziemia nieznana, której właścicielem czuje się każdy, kto ma

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1216

[1216] czelność utożsamiać siebie z “narodem”, “klasą robotniczą” czy “społeczeństwem”. Przeciętny człowiek raz jeszcze zamilkł./ Tym bardziej niezbędne więc jest możliwie szybkie rozpoznanie stanu świadomości społecznej, wykrycie dominujących w niej tendencji i nastrojów, nastawień, zdanie sobie sprawy z deformacji, jakimi może łatwo ulec w warunkach rozproszenia społecznego i braku miejsca autentycznej wymiany myśli, rozgoryczenia i głębokiej frustracji, biedy i niepewności jutra, żywotności prometejskich mitów i poniżającej ludzki rozum propagandy. A z tego chaosu wyłoni się przecież myśl społeczna, współokreślająca oblicze jutrzejszej Polski./ I może się okazać, że spustoszenia w sferze ludzkich myśli i odczuć będzie po upływie lat większe niż w gospodarce i społecznych instytucjach./ Dzisiaj z zachowań społecznych – tak jak je przy wszelkich utrudnieniach możemy obserwować – wynika, że poważna większość Polaków, w tym ogromna większość środowisk opiniotwórczych społeczeństwa, nie pogodziła się z tym, co władza nazywa “drogą normalizacji”, a obywatele odczuwają jako próbę odebrania im wszystkiego co zyskali między sierpniem a grudniem./ Przy całej jego chaotyczności szarpaninie był to okres wielkiej przebudowy w dziedzinie świadomości społecznej, okres tworzenia niezależnych instytucji społecznych i zyskiwania niezależności i autentyczności przez instytucje dotąd fikcyjne i pozbawione autonomii. Nie tylko związki zawodowe, lecz także stowarzyszenia twórcze, regionalne, uczelnie, instytuty badawcze, zespoły redakcyjne pism, samorządy pracownicze – wszystko to stało się na przeciąg półtora roku terenem wielkiego samokształcenia w demokracji, w myśleniu obywatelskim. Te pierwsze lekcje demokracji odbywały się w bardzo trudnych warunkach walki politycznej, w atmosferze nieufności, w skrajnie antydemokratycznemu otoczeniu, którego nawyki i przykłady trzeba było przezwyciężać./ Badania opinii publicznej przeprowadzone w wielkich zakładach pracy wykazały, że w okresie przed grudniem 1981 nastąpiło silne zarysowanie wartości o charakterze demokratycznym: pragnienie uczestnictwa w podejmowaniu decyzji, pragnienie rzeczywistej podmiotowości, niechęć do podmiotowości fasadowej. Wśród innych

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1217

[1217] mocno uwidoczniających się cech .wiadomości ankietowanych wymienić trzeba: silne pragnienie sprawiedliwości społecznej, połączone ze sprzeciwem wobec niesprawiedliwych przywilejów, potrzebę odkłamania życia publicznego, potrzebę prawdy, jawności, kontroli wysokie poczucie wartości integracji społecznej, silne poczucie przynależności społecznej i solidarności, tzn. współodpowiedzialności za innych oraz – rzecz szczególnie istotna – wysokie poczucie godności./ Ze wspomnianych badań wyłania się obraz społeczeństwa polskiego roku 1981 – umiarkowanego w dążeniach, przeciwnego skrajnościom, pokładającego nadzieję w reformie gospodarczej i samorządzie pracowniczym, aprobującego podstawowe założenia socjalizmu. Obraz jaskrawo odmienny od tego, jaki w odniesieniu do Polski przedgrudniowej stworzyła oficjalna propaganda: kraju w przededniu wojny domowej, opanowanego przez “emocje” i “nastroje konfrontacyjne”./ Grudzień 1981 dokonał w świadomości społeczeństwa zmian trudnych jeszcze do zdefiniowania. Zaobserwowano jednak – i to wydaje się rzeczą niewątpliwą – zaostrzającą się niechęć do pozorów demokracji i partnerstwa. Gwałtownie pogłębia się radykalizacja pewnych grup społecznych, zwłaszcza młodzieży. O ile – jak ocenia się na podstawie badań – przed Grudniem konflikty pokoleniowe dotyczyły głównie taktyki, oceny możliwości /młodzież była bardziej niecierpliwa i więcej miała w sobie optymizmu/, obecnie sądzić można, że konflikt przenosi się często w sferę ideałów: starsze pokolenia wykazują skłonność do rezygnacji, w części godzą się znów z proponowanymi zasadami “realnego socjalizmu”; młodzież w ogromnym – jak się wydaje – procencie pragnie oporu, w rozmaitych formach i za wysoką nawet cenę; niejednokrotnie odrzuca wpajane jej dotąd przez szkołę, z socjalizmem włącznie./ Po stu dniach stanu wojennego widać już, że tego, co stało się w Polsce między sierpniem a grudniem z pamięci ludzkiej i życia społeczeństwa łatwo usunąć się nie da: zastosowana wobec narodu spektakularna przemoc działa na dwa sposoby: paraliżuje życie zbiorowe i przeraża ludzi, z drugiej jednak strony poprzez mocny kontrast z ich niedawnym przeżyciem i doświadczeniem zbiorowym wywołuje mniej lub bar-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1218

[1218] dziej uzewnętrzniony sprzeciw./ Ludzie – jak można wnosić z wielu oznak – nie godzą się już na to, na co godzili się przed sierpniem 1980. W tym zakresie /podobnie jak w wielu innych/ nie ma mowy o odwróceniu “biegu wydarzeń” w skali całego społeczeństwa. Zwiększone represje napotykają na zwiększony bierny opór, rodzący się spontanicznie i przybierający najrozmaitsze formy. Jedną z takich form były strajki pierwszych tygodni stanu wojennego, przeprowadzone mimo miażdżącej przewagi aparatu przemocy, przy zerwanej komunikacji i zniszczonych strukturach organizacyjnych. W sensie strategicznym zakończyły się porażką, i niczym innym zakończyć się nie mogły. Można je jednak ocenić /jak to uczyniło wielu obserwatorów/ jako pierwsze w nowych warunkach zwycięstwo moralne: manifestację niezgody na przemoc i ubezwłasnowolnienie. Szczególnie godny podkreślenia jest tutaj nieagresywny charakter oporu, przeciwstawienie cnót  c y w i l n y c h – systemowi społecznemu, opartemu na militarnych zasadach “ładu i porządku”./ Opór wobec przemocy przybiera charakter spontaniczny. Nie są to nigdy działania wymuszone przez siatki konspiracyjne, zorganizowany ruch podziemny. Niezależny bieg informacji tworzą w większości przypadków wiadomości, wiersze, wypowiedzi ochotniczo przepisywane na maszynie, taśmy po wielokroć przegrywane amatorskimi technikami. Spontaniczne są także rozmaitego typu składania kwiatów, zapalania świeczek, dni milczenia w szkole, noszenie oporników na swetrach. Rodzi się pomysł, podchwytuje go grupa ludzi, przyłączają się inni. Powstanie zorganizowanej konspiracji, jakkolwiek możliwe i prawdopodobne, nie jest jednak niezbędnym warunkiem, by opór trwał./ Nieoczekiwanie szeroka i konsekwentna okazała się odmowa podjęcia tego, co uznane zostało przez środowisko twórcze za kolaborację z aparatem przemocy – a więc odmowy występowania w telewizji i radio, udziału w imprezach propagandowych, publikowania w prasie stanu wojennego. Zjawisko to kryje w sobie wiele poważnych problemów, które nie od razu znajdą rozwiązanie. Co jest w istocie chronieniem “substancji” kultury narodowej, a co niszczeniem tej substancji poprzez rezygnację z wartości moralnych, zgodą na współudział w budowaniu

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1219

[1219] propagandowej fasady? Kiedy natomiast pryncypializm moralny staje się jałowy, i jak tej jałowości uniknąć?/ W dużym stopniu wzrosły szanse alternatywnych wobec oficjalnej kultury form życia kulturalnego, duchowego. Stały się one – przy wszystkich ich niebezpieczeństwach – koniecznością./ Operacją totalnego wyjałowienia kultury narodowej /militaryzacja telewizji, sterroryzowanie prasy, zamknięcie placówek artystycznych różnego rodzaju i rangi etc./ ukazała w błyskawicznym skrócie stosunek władz do kultury – jako do systemu wartości władzy zagrażających. Aktem o znaczeniu symbolicznym stało się zamknięcie Kongresu Kultury i pozbawienie wolności wielu jego uczestników./ Można przewidzieć, że w interesie władzy będzie zasadnicze i trwałe ograniczenie wpływu środowisk twórczych /co już się ujawniło/, całkowite podporządkowanie instytucji kulturalnych /łącznie z tymi które – jak teatry – są dotąd względnie niezależne/ oraz wyrugowanie lub zneutralizowanie autentycznych zjawisk w tej sferze życia przez – mówiąc w skrócie kulturę fasadowo-rytualną./ Operacja ta prawdopodobnie powiedzie się tylko częściowo, już bowiem spotyka się ona z oporem środowisk twórczych zaprawionych od dziesięcioleci w takich bojach. Niemniej obecna jałowość kultury masowej utrwali się, przy zastosowaniu wszelkich uatrakcyjnień według wzorów czeskich lub NRD-owskich. Znaczna część społeczeństwa odwróci się więc, a przynajmniej zachowa dystans wobec kultury, która nie tylko odpowiada jego aspiracjom duchowym, lecz je obraża i poniża./ Będzie się więc musiało rozwinąć – funkcjonująca już – kultura alternatywna, oparta na kręgach więzi nieformalnej. Trudno przewidzieć jej przyszły kształt: nie będzie ona skazana na izolację i dyletantyzm; w jej tworzeniu wezmą z pewnością udział wybitni przedstawiciele środowisk artystycznych – jak to się już dzisiaj dzieje. Nadzieją kultury alternatywnej, mimo utrudnionego jej obiegu, jest jednak przede wszystkim niezwykła chłonność audytorium społecznego na treści inne niż te, jakich dostarcza oficjalna propaganda – na głos protestu, śmiech z władzy, a także na różnego

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1220

[1220] rodzaju wizję świata sprzeczne z logiką przemocy i podporządkowania. Obok samorodnej twórczości /różnych pod względem poziomu wierszyków, piosenek/ krążą już dziś w odpisach tekst dawne, czasem sto i więcej lat liczące utwory polskich romantyków, pieśni religijne. Młodzież /bo to ona jest głównym odbiorcą/ odnajduje w nich własne myśli, współczesne sprawy./ Bez trudu przewidzieć można dalszy wzrost znaczenia obrzędowości religijnej oraz twórczości sakralnej. Zjawisko to, które tak wyraźnie zaznaczyło się w sierpniu 1980 jako szczególny rys polskiej “odnowy”, w grudniu 1981 uintensywniło się, nabrało głębszych jeszcze treści. Chodzi tu nie tylko o to, że w obecnych warunkach kościół stał się jedynym niezależnym i nieskażonym terenem publicznego manifestowania wspólnoty; w świecie rządzonym przez “twarde konieczności stanu wojennego” wyjątkowej mocy i wymowy nabrała po prostu Ewangelia./ Kościół otwarcie potępia przemoc i z naciskiem przestrzega przed groźną chorobą gniewu, jaka trawi nasz kraj. przemoc rodzi gniew; klimat nienawiści przenika nieustannie ze środków masowego przekazu. Jednak sądzić można, że społeczeństwo, które wybrało demokrację nie ulegnie temu klimatowi, nie przejmie od wrogów demokracji ich sposobów myślenia i działania. Docierające do społeczeństwa różnymi drogami wypowiedzi pozostających na wolności przywódców “Solidarności” świadczą, że są oni w większości tego świadomi./ Nauki moralne Kościoła, jego stylu miłosierdzia, dostarczają obecnie wzorów postępowania wierzącym i niewierzącym. Stają się tym bardziej pełne znaczenia, że tak jaskrawo odbiegają od szerzonej oficjalnej pragmatycznej ideologii “realizmu”, prymatu taktyki nad pryncypiami. Dlatego też spodziewać się należy, że przynajmniej pewne grupy w aparacie władzy starały się wpływy Kościoła radykalnie ograniczyć, choćby i przy pomocy prowokacji./ należy się spodziewać, że wzrośnie znaczenie twórczości artystycznej – tej, która pozostanie niezależna. Będzie ona nie tylko – jak to miało miejsce w wieku XIX – skarbnicą narodowych pamiątek, narzędziem walki o tożsamość narodową, lecz, można sądzić, czymś nie-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1221

[1221] porównalnie istotniejszym. Patriotyzm westchnień za polskim wojskiem, czapką rogatywką, koroną nad orłem – został drastycznie skompromitowany, sprowadzony do roli atrybutu militarnej machiny. Literatura na przykład, starając się odpowiedzieć ludziom na dramatycznie dziś brzmiące pytanie: jak żyć, a pytanie to, dosłownie w takim brzmieniu, słyszymy dzisiaj coraz częściej/, będzie musiała wyjść poza doraźne “krzepienie serc”, wdać się w bardzo trudne rozrachunki, mówić o tym co się wokół nas dzieje w sposób szczególnie głęboki i prawdziwy, traktujący rzeczywistość w kategoriach ostatecznych – Dobra i Zła – bez żadnych ułatwień intelektualnych, taktycznych sojuszów z siłami przemocy./ Ogromne znaczenie nabrał rodzaj kontaktów międzyludzkich: to, czy są one hierarchiczne, nastawione na “centrum” i  odeń uzależnione, czy też oparte na wolnym wyborze i poczuciu wspólnoty. Między sierpniem a grudniem ludzie otworzyli się i poznali wzajemnie; to nie zniknęło. W ciągu pierwszych dni stanu wojennego więzi nieformalne znacznie rozszerzyły się i pogłębiły. Wyłączenie telefonów, potem zainstalowanie podsłuchów i cenzura korespondencji – wszystko to /między innymi/ sprawiło, że ludzie zaczęli szukać jedni drugich, wędrówki po nie znanych sobie domach i mieszkaniach, spędzali wiele godzin dziennie na wymianie informacji i rozmowach światopoglądowych. Można sądzić, że jest trwały dorobek nowej obyczajowości./ Zasadnicza idea “Solidarności”, jaką jest właśnie solidarność ludzi zagrożonych przez totalitarną przemoc, wyzysk i biedę przetrwała i zaczęła przybierać nowe formy. Od kompletowania list internowanych, poprzez pomoc ich rodzinom i im samym, podtrzymywanie upadających na duchu, wspólne /bez względu na wyznawaną wiarę/ uczestniczenie w nabożeństwach./ Nie udało się w zasadzie władzom /mimo wielu starań/ wznieść między ludźmi barier nieufności i strachu, takich przynajmniej, jakie istniały w latach 70-tych, nie mówiąc o wielkim strachu epoki stalinowskiej. W miejscach publicznych ludzie powstrzymują się od otwartej krytyki władz, nie kryją się jednak z negatywnym stosunkiem do stworzonej przez nie rzeczywistości. W środowiskach pracy wygląda to różnie, w zależności

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1222

[1222] od zakładu, regionu. Stan wojenny dokonał tu jednak drastycznych podziałów, podobnie jak podzielił w sposób bardzo nieraz ostry niektóre kręgi przyjacielskie i rodzinne. To właśnie kręgi w największym chyba stopniu pozostały nienaruszone: ich siła, nawet przy ostrej różnicy poglądów, okazała się większa niż lęk przed aparatem represji./ Już dzisiaj wyraźnie rysują się niebezpieczeństwa, które mogą poważnie zagrozić naprawie Rzeczypospolitej, kiedykolwiek i przez kogokolwiek zostanie ona podjęta, żadna bowiem naprawa nie może się udać bez udziału społeczeństwa. Są to w szczególności niebezpieczeństwa następujące:/ 1. Niebezpieczeństwo  w y c o f y w a n i a  się obywateli z życia publicznego, a nawet z myślenia o sprawach publicznych w imię uprawdopodobnionego lecz nadal nieprawdziwego przekonania, że nic nie da się zrobić i trzeba pozostawić rzeczy ich własnemu biegowi. W przypadku skrajnych postawa ta rodzi – tak dzisiaj częsta w wielu środowiskach – myśl o emigracji; w większości wypadków oznacza zamykanie się w kręgu ludzi najbliższych i prywatnych hobies, niekiedy w kręgu maksymalnie zwężonych zadań zawodowych. Tego rodzaju tendencje, występujące już w latach 70-tych, dziś ulegają niewątpliwie nasileniu. Są groźne, gdyż oznaczają ponowną atomizację społeczeństwa, która jest podłożem arbitralności władzy, atrofii wszelkiej samorządności./ 2. Niebezpieczeństwo pogłębiania się polaryzacji postaw ludzi aktywnych, tzn. skupienia się przy przeciwstawnych biegunach politycznych, prowadzić do tego, będzie, że zwolennicy różnych orientacji, które tak łatwo z życia polskiego nie znikną, zatracą zdolność myślenia kategoriami społeczeństwa i państwa, wkładając cały swój wysiłek w walkę z przeciwnikiem. W przypadkach skrajnych przynieść to może postawę t o t a l n e j   d e t e r m i n a c j i ; nie liczącej się ani z układem sił, ani z opinią społeczną, do próby odpowiedzenia terrorem na terror, wygodne skądinąd tym siłom w aparacie przemocy, które są za jej wzmożeniem. Myśleniem – jak często dzieje się to dzisiaj – zaczynają rządzić urazy, które odwracają uwagę od problemów istotnych. Szerzenie się takiej mental-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1223

[1223] ności odsuwa możliwości ugody społecznej, która wymaga koncentracji uwagi na problemach kraju i rzeczowego rozpoznania podobieństw i różnic stanowisk. Sprawa polega nie tylko na tym, że u młodzieży mogą wystąpić desperackie skłonności do agresji, ale również na tym, że część starszych nawet pozostając bierna, będzie przychylna a nawet wyrozumiała dla desperatów. Duża bowiem część średniego i starszego pokolenia wolałaby wprawdzie przeczekać ale w cichości ducha marzy o odegraniu się na władzy a/ władza dobrze sobie z tego zdaje sprawę/. Władza liczy na wyczerpanie i skruszenie znacznej części społeczeństwa, ale bardziej prawdopodobna będzie polaryzacja we wszystkich środowiskach i generacjach na ludzi skłonnych do rezygnacji oraz na opornych, wśród których będzie wielu zrozpaczonych i wściekłych. 3. Niebezpieczeństwo szerzenia się  o r i e n t a c j i   n a   p r z e t r w a n i e, czyli gotowość robienia tylko tego, co umacnia naszą obecną pozycję, bez liczenia się z przyszłymi skutkami naszych działań, które – na pozór korzystne dzisiaj – mogą prowadzić do katastrofalnych następstw w niedalekiej przyszłości, gdyż uniemożliwiają w istocie osiągnięcie jakichkolwiek trwałych rozwiązań. Dotyczy to przede wszystkim władzy, która niejednokrotnie już przedkładała efektowne pozory nad poszukiwanie rozwiązań konstruktywnych i wartościowych społecznie. Tym bardziej więc dzisiaj bezpieczna od nacisku społecznego, będzie wolała likwidować przejawy niepokoju niż usuwać jego głębsze źródła./ 4. Niebezpieczeństwo szerzenia się postawy t o t a l n e j   o d m o w y  i oceniania sytuacji według zgubnej zasady “im gorzej, tym lepiej”. Postawę taką można wytłumaczyć w krótkich okresach najwyższego napięcia emocjonalnego, lecz jest ona zabójcza dla społeczeństwa jako obliczona na dłużej tragedia, gdyż zabija w obywatelach poczucie odpowiedzialności za rzecz publiczną i chęć robienia dobrze tego, co robić można i trzeba, jeżeli naród ma przetrwać. Dlatego też można już dziś zaobserwować rodzenie się świadomości, że w związku z tym, iż władza zwykła utożsamiać siebie z Polską tym bardziej należy odróżniać to, co dobre dla władzy od tego, co potrzebne dla

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1224

[1224] kraju. Wspomniane wyżej niebezpieczeństwo grozi zwłaszcza rozgoryczonym zwolennikom reform, którzy w ten sposób bądź trwonią siły na organizowanie nieskutecznego w obecnych warunkach oporu czynnego, bądź – w znacznej większości – przechodzą na pozycję ludzi wycofujących się, ze wszystkimi tego społecznymi skutkami./ Wydaje się, że wszystkie te niebezpieczeństwa – tak na pozór różne – mają pewną cechę wspólną. Jest nią niechęć lub niezdolność zrozumienia, że adekwatne do obecnych warunków działanie musi mieć za podstawę dwie rzeczy. po pierwsze, jedną świadomość p r o b l e m ó w w które przez wprowadzenie stanu wojennego nie zostały rozwiązane, oraz  i d e a ł ó w, których ten stan nie mógł przekreślić i nie przekreślił. Po drugie, jasne zrozumienie nowych w a r u n k ó w, w jakich te problemy będą musiały być rozwiązywane, ideały zaś urzeczywistniane. Nic nie zastąpi krytycznej analizy doświadczeń społecznych ostatniego okresu i nowego opracowania strategii upodmiotowienia społeczeństwa. Jest to tym trudniejsze, że “nowe warunki” wciąż pozostają nieokreślone, zmienne./ Coraz powszechniejsza jest świadomość, że obok niezbędnego nam ładu  m o r a l n e g o   potrzebny jest również  ł a d   i n t e l e k t u a l n y, którego postawą będzie analiza tego, co w Polsce się stało, bez odrzucenia a priori żadnego argumentu, niezależnie od tego, od kogo by pochodził. Przy czym najczęściej problem ten ujmowany jest następująco: obowiązek analizy spada oczywiście na zawodowych badaczy życia społecznego, ale od obowiązku myślenia  n i k t  nie jest zwolniony./ Nie można bowiem dopuścić, by te wielkie wydarzenia historyczne, których byliśmy świadkami lub uczestnikami, a które dzisiaj znajdują swe przedłużenie, zostały zepchnięte do narodowej podświadomości. Jeśli nie wolno nam dyskutować publicznie, dyskutujemy ze sobą i między sobą. Jeśli drażni nas propaganda, próbujmy sami tworzyć spójny i zgodny z faktami obraz świata./ Trzeba jednak stwierdzić, że spawy te często są bardziej złożone. Wielu ludzi bowiem wyznaje np. zasadę “im gorzej, tym lepiej” nie w imię totalnej odmowy, ale w oczekiwaniu, że radykalne pogorszenie się, zwłaszcza sytuacji gospodarczej i wzrost napięć

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1225

[1225] społecznych, mogą wreszcie doprowadzić do prawdziwego dialogu i kompromisu władzy ze społeczeństwem. Doświadczenie bowiem nauczyło, że władza ustępuje tylko pod naciskiem konieczności. Postawa ta ma swoje racjonalne uzasadnienie, ale równocześnie na dłuższą metę będzie niebezpiecznie utrwalać postawy negacji, utrudnić odbudowę gospodarki i dezorganizować coraz bardziej życie społeczne./ W warunkach rozpadu gospodarki i prześladowań politycznych szerzy się również wśród pracowników wszystkich szczebli brak wiary w sens wykonywanej pracy. Jednym ze szczególnie kosztownych przejawów tego zjawiska bywa bierność polegająca na wykonaniu tylko tego, co nakazane. Dawniej kierownicy, zaopatrzeniowcy, a często i całe zespoły ludzkie dokonały nieraz olbrzymich wysiłków – odchodząc przepisy, szukając niezwykłych sposobów aby wykonać jakieś zadanie, wprowadzić innowację lub uniknąć szkód i strat. Było takich wysiłków na pewno za mało, ale były. Dziś dla wielu ludzi straciły one zupełnie swój sens./ Jest również pewna ilość ludzi, którzy, wdrożeni do dobrej pracy, wykonują ją jeszcze nadal rzetelnie, jak mogą, ze świadomością, że dają swą pracą swoisty kredyt władzy. Oczekują jednak wciąż od niej aktów dobrej woli i porozumienia ze społeczeństwem. Jeśli do niego nie dojdzie i te postawy ulegną załamaniu, to pozostanie prawie wyłącznie strach lub przymus /policyjny lub ekonomiczny/ jako jedyna motywacja pracy./ Należy w końcu wziąć bardzo poważnie pod uwagę fakt nieustannej, upartej walki wszystkich pracowników o płace i całokształt warunków materialnych bytu. Nacisk ten w warunkach raptownego zubożenia będzie rósł gwałtownie. Skale nadużyć, kradzieży i oszustw wzrośnie w gospodarce w sposób nieporównywalny z tym, co było dotąd. I wątpliwe jest czy da się ją skutecznie ograniczyć terrorem. przeciwnie, korupcja zaczęła już obejmować kręgi wojskowych. Być może w najbliższych latach nie będzie wielkich nowych skandalów gospodarczych na szczeblu prominentów, natomiast rozpowszechni się mała kradzież./ x x x / To, co zostało dotąd tu powiedziane o zachowaniach społecznych może się wydawać mało konkretne i niezadowalające. Dotyczy to raczej zagrożeń, perspektyw ogólnych, a nie tego, co

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1226

[1226] właściwie trzeba robić. Wielu ludzi tęskni do jakiś prostych zaleceń, formuł czy wręcz magicznych zaklęć, które odmieniłyby nasz los. A jednocześnie coraz więcej osób rozumie, że takich formuł nie ma. Że kształt przyszłości w ostatecznym rachunku zależeć będzie od postawy i działania wszystkich nas razem i każdego z osobna, że nasze codzienne wybory, zarówno te zwykłe, z pozoru błahe, jak i te trudne, nieraz dramatyczne, wyznaczają pole naszej wolności./ Codzienne wyboru będą zapewne wyglądać różnie, między innymi w zależności od grupy społecznej i jej kodeksu moralnego. Inny będzie on u robotników w wielkim zakładzie, inny u pracowników handlu, lekarzy, czy też u nauczycieli, dziennikarzy, aktorów, studentów, uczniów. Osobliwe prawa stanu wojennego, które w założeniu znieść miały wszelkie inne prawa i umowy społeczne, skłoniły przedstawicieli różnych grup do tym bardziej rygorystycznego przestrzegania pewnych norm etycznych, do formułowania co godzi się a czego nie godzi się czynić w nowej sytuacji. W niektórych środowiskach sformułowania te tworzą się spontanicznie, w innych powstają w wyniku narad ludzi obdarzonych autorytetem. Istnienie takich ludzi i takich kodeksów w środowiskach w widoczny sposób sprzyja integracji społeczeństwa, wzmacnia jego odporność na próby ubezwłasnowolnienia, dodaje sił jednostkom. Przeprowadzając weryfikację dziennikarzy władze żądały początkowo od każdego z nich, by wypowiedział się na temat konieczności wprowadzenia stanu wojennego i tym samym określił się. Kryterium to jest oczywiście uproszczone i komisjom zależało raczej na zastraszeniu dziennikarzy niż na poznaniu ich poglądów, niemniej zasada samookreślenia zaczyna być coraz bardziej powszechna. Ludzie mają świadomość, że każdy powinien – w miarę możliwości – określić się, zwłaszcza wobec tych, z którymi łączą go więzy rodzinne, przyjacielskie czy też zawodowe. Także wobec ich postaw i postępków. Bez nazbyt pochopnego ferowania wyroków bez lekkomyślnego szafowania terminem “kolaborant”, ale też bez zbędnych niejawności. W ten sposób – rozumują – przestaje się być anonimowym “poddanym” o wyznaczonej roli w systemie społecznym; dokonuje się samodzielnie kroku na drodze odzyskania tożsamości./

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1227

[1227] W warunkach strachu i przymusu problem kolaboracji będzie się zresztą zaostrzał coraz bardziej. Dla wielu ludzi powstał problem: co jest a co nie jest kolaboracją? Znamienna jest tu opinia młodego robotnika, że zrozumiałe jest, iż mistrzowie, którzy są obowiązani zdzierać i zbierać ulotki rozrzucane w fabrykach, pod grozą usunięcia z pracy – będą to musieli wykonywać wbrew woli kolegów, byle im przy tym nie szkodzili. Jeśli tacy ludzie będą się jednak posuwać dalej i działać w kierunku łamania oporu i solidarności pracowniczej nawet nie denuncjując, ale wywierając presję i stosując sankcje, wówczas nieunikniony sposób zakwalifikowani zostaną jednoznacznie jako ludzie, którzy stają po stronie władzy a przeciw społeczeństwu, a więc jako kolaboranci. Podobnie kształtują się opinie w stosunku np. do milicjantów dzielnicowych i urzędników, nauczycieli i kadry technicznej oraz wielu innych. Trudność w ocenie występuje jeśli idzie o zachowania lub deklaracje kłamliwe lub tylko fasadowe i różne świadectwa wspierające przemoc /zabieranie głosu w środkach masowego przekazu, udział w imprezach oficjalnych, w OKON itd./. Jedno jest dla większość pewne, że kolaborantem jest ten, kto postępowaniem swoim lub wypowiedziami rozbija solidarność społeczną./ x x x / Panuje dość powszechna opinia, że jeśli ma w nowych warunkach zachować tożsamość, jeśli mają przetrwać integrujące je idee  s o l i d a r n o ś c i, jeśli chce się uniknąć korzystnego dla władzy zatomizowania – jest rzeczą niezmiernej wagi  p r z e k a z y w a n i e   s o b i e   z n a k ó w  podtrzymujących poczucie łączności i porozumienia. Ich forma jest i musi być różna. Liczy się tu wszystko: od gotowości niesienia pomocy w potrzebie, poprzez zewnętrzne oznaki niepodporządkowania koszarowym rygorom /takim jak zakaz noszenia emblematów innych niż dozwolone/, udział w nieoficjalnym obiegu informacji, uczestnictwo w kulturze alternatywnej – aż po głośne dopominanie się o swe prawa i prawa w ogóle./ Silnie podkreśla się bowiem, że – wbrew wszelkim arbitralnym dekretom – prawo pozostaje prawem. Że właśnie w warunkach bezprawia należy mówić o prawach obywatelskich, choć może się to czasem wydawać całkiem da-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1228

[1228] remnym przedsięwzięciem./ Panuje w bardzo wielu środowiskach zgodność co do tego, że choć ze stanem wojennym wszyscy muszą się liczyć, nie wolno jednak z nim się pogodzić, uznać za definitywnie zniesione, co on zniósł i za naturalne, co uprawomocnił. Dotyczy to wielu spraw ze wszystkich dziedzin życia, zlikwidowanych i zawieszonych instytucji, odebranych uprawnień, zarekwirowanych dóbr. Zwłaszcza zawieszonego NSZZ “Solidarność”. /Zawieszonego, choć rzecznicy władzy mówią z naiwną otwartością o “byłych działaczach” Związku/. /Załogi wielkich zakładów pracy uchylają się, często nawet z jawnym oburzeniem, od manipulowanej dyskusji na temat “przyszłego kształtu” związków zawodowych. Członkowie związku powiadają, że “Solidarność” po prostu j e s t, mimo najazdu dokonanego na jej lokale, mimo bezprawnego przejęcia jej majątku i archiwów, mimo internowania i aresztowania przywódców. Wszelka rzeczywista normalizacja musi się rozpocząć uznaniem tego faktu./ Według opinii docierających z różnych regionów kraju pretensje do przywódców Związku – że byli zbyt radykalni, że dali się zaskoczyć, lub też że podjętego po 13 grudnia strajku nie doprowadzili do zwycięstwa – są znikome. Ludzie rozumieją realia ostatnich miesięcy, rzeczywisty rozkład sił. Niektóre załogi mają natomiast same do siebie pretensje, że – z różnych często przypadkowych przyczyn – nie podjęły strajku, nie manifestowały sprzeciwu. Ogromnie wzrósł autorytet tych przywódców związkowych, którzy na czele strajków stanęli, i których za to spotkały prześladowania. Dodać trzeba, że utrwalił się autorytet Lecha Wałęsy – ze względu na jego nieugięte milczenie./ Występuje duża zgodność poglądów co do tego, że szczególna odpowiedzialność spoczywa na tych ludziach i grupach, które w odczuciu społecznym pozostają uosobieniem autorytetu moralnego. I że jeżeli ci ludzie i grupy zdołają ten autorytet zachować, jeśli nie zastąpią pryncypiów – kunktatorstwem, w imię “mniejszego zła”, “realizmu” – znaczna część społeczeństwa, a przede wszystkim młodzież, łatwiej będzie mogła uchronić się przed dwoma przeciwstawnymi zagrożeniami: cynizmu i desperacji. Podkreśla się, że na przykład nauczycielowi akademickiemu nie wolno

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1229

[1229] “utracić twarzy”. Zło, które by uczynił jest nieporównywalne z korzyściami ocalenia jakichś względnie jeszcze pomyślnych układów personalnych na uczelni./ To samo dotyczy w równym, a często i w większym stopniu, nauczycieli szkół podstawowych i średnich, ogólnokształcących i zawodowych, przywódców związkowych, kadry inżynieryjnej w zakładach pracy, kierowników placówek kulturalnych itp. Uważa się, że muszą oni xxxx dbać o niezakłócony tok pracy lub nauczania, o bezpieczeństwo swych podopiecznych, a więc “chronić substancję” – ale jednocześnie muszą także chronić wartości, postępowaniem swoim dawać przykład młodszym i mniej doświadczonym. Przedstawiciele władzy wymagają od nich, jeśli już nie gorliwości w wykonywaniu poleceń, to przynajmniej “realizmu” – faktycznej akceptacji reguł gry, narzuconych przez władzę. Dziś powszechnie już jednak wiadomo, że reguły te zmieniają się w sposób arbitralny, zależny od wąsko pojmowanych interesów kolejnych ekip rządzących i że brak dowodów, by to co mamy wokół siebie – ruina gospodarcza, chaos i niesprawiedliwość społeczna – wynikało rzeczywiście z sytuacji geopolitycznej i podstawowych założeń socjalizmu./ Zgoda na tak pojęty “realizm” oznaczałaby – w dość powszechnym odczuciu – odejście od pryncypiów i ideałów. Tymczasem “substancji” nie da się ocalić bez ocalenia godności, bo w niej bowiem, choć jest to – zdawałoby się – pojęcie tak nieuchwytne, leży istota “substancji”./ x x x/ Wszystkie dylematy dzisiejszego naszego społeczeństwa w formie szczególnej wyostrzonej dotyczą młodzieży. Jest ona najbardziej zagrożona prześladowaniami, a jednocześnie poczuciem braku perspektyw./ Dla niej, w momencie startu życiowego, wybory moralne związane są z wyjątkowo wysokimi kosztami. Będzie się też młodych przekupywało czym się tylko da: mieszkaniem, możliwościami awansu, paszportem zagranicznym, odkurzaczem dla młodego małżeństwa, dostępnymi u nas strzępami “affluent socjety”. W warunkach pauperyzacji społeczeństwa pokus tych nie należy lekceważyć./ Z drugiej jednak strony to przecież młodzież utożsamiła się z głównym uczestnikiem, a bardzo często inicjatorem ówczesnych wydarzeń. W

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1230

[1230] ciągu kilkunastu miesięcy znalazło się dość czasu, by pokolenie to określiło swe ideały i aspiracje w sposób jeśli nie precyzyjny nawet, to dobitny. Grudzień 1981 przyniósł koniec wielkiej zbiorowej przygody: zaczął dominować nurt uciążliwego życia, prozaicznych trudów./ To przede wszystkim od młodego pokolenia, od obywateli między piętnastym a trzydziestym piątym rokiem życia, zależeć będzie odpowiedź na pytanie: czy ideały – najogólniej mówiąc – Sierpnia 1980 pozostaną w społeczeństwie żywe? Czy obywatel przyjmie proponowany mu status “poddanego”, czy też wszystkimi dostępnymi środkami walczyć będzie o swe prawa społeczeństwa do samostanowienia? Czy młodzi wybiorą solidarność, czy też współzawodnictwo na drodze do kariery? Ilu będzie jednych ilu drugich?/ Zdrada ideałów młodości jest zjawiskiem znanym w całym świecie od wieków, w obecnych warunkach oznaczałaby jednak – w odczuciu dużej części młodzieży – ugodę na trwały, rzeczywiście brak perspektyw./ Sytuacji, jaka się w Polsce wytworzyła, nie można porównywać ani z czasami stalinowskimi, ani /jak to niekiedy czyni samorodna propaganda ulotek i napisów ulicznych/ z latami hitlerowskiej okupacji. Inne są zagrożenia, inne podziały społeczne, inaczej wygląda nasilenie terroru, inaczej też przedstawiają się nadzieje na zmianę, na odzyskanie utraconych swobód. Nadzieje te wydają się z obecnej perspektywy nikłe i odległe./ Dlatego też niebezpieczeństwem najpoważniejszym, potencjalnie najgroźniejszym w skutkach, jest klimat beznadziejności i rodząca się w nim, przybierająca różne formy  r e z y g n a c j a. Może ona przeradzać się w cichą lub gwałtownie uzewnętrznianą frustrację, przynosić postawy skrajnie aspołeczne, nihilistyczne, to znów brutalnie konformistyczne. W warunkach kryzysu ekonomicznego i rosnących trudów codziennego życia może nastąpić z jednej strony “zmuzułmanienie” – skrajna apatia poważnego procentu ludzi w społeczeństwie; z drugiej zaś rozpaczliwe rwanie ku sobie, bez oglądania się na innych./ Władza będzie próbowała wziąć społeczeństwo zmęczeniem; rośnie ono w miarę pogłębiania się pauperyzacji, która w silnym stopniu dotyczyć będzie inteligencji humanistycznej. Przepisy we wszystkich dziedzinach

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1231

[1231] życia zmieniają się nieustannie, co utwierdza poczucie uzależnienia od władzy i jej arbitralnych postanowień. Wojna psychologiczna ze społeczeństwem przejawia się m.in. w swoistej mieszance represji i swobody: przepisy porządkowe łagodniej, życie powraca do normy, a jednocześnie patrol może w każdej chwili wejść do mieszkania i przeprowadzić rewizję bez nakazu; służba bezpieczeństwa może w każdej chwili pozbawić obywatela bezterminowo wolności na podstawie swych “uzasadnionych podejrzeń”. Teatry wystawiają klasyków, ale pięć po jedenastej zwykły człowiek podlega aresztowi domowemu./ Pauperyzacja i wyzucie z praw obywatelskich okażą się wyjątkowo dotkliwe w przypadku jednostek i grup opornych: np. wybitny publicysta odmawiający współpracy ze środkami masowego przekazu będzie człowiekiem ubogim w porównaniu z posłuszną miernotą w telewizji. To samo wystąpi w przypadku  naukowców, artystów starających się zachować niezależność. Trudno powiedzieć w jakim stopniu i na jak długo społeczeństwo zdobędzie się na ocenę moralną tego stanu rzeczy./ Nie wykluczone, że – tak jak się to działo w Polsce w wieku XIX – marzenie o wolności podtrzymywane będzie czynnie przez stosunkowo nieliczne grupy w społeczeństwie. Nie można bowiem lekceważyć długotrwałego działania centralnie sterowanej propagandy audiowizualnej i jego destrukcyjnego wpływu na świadomość jednostek i grup społecznych./ Społeczeństwo czekają więc próby bardzo ciężkie. Z pewnością znowu na niełatwy do określenia czas przygasną nadzieje, które dotąd wciąż co kilka, kilkanaście lat odżywały. Tym razem jednak w trudny czas społeczeństwo wchodzi w nieporównanie bardziej zintegrowane niż w roku 56, 68, 70, 76 – i z inną, bardziej pogłębioną świadomością. Skala i głębia oporu mogą być znacznie większe niż dotąd. I czy będzie się on wyrażał w szerokim proteście lub w grupowych odruchach gniewu czy też w bardziej biernej formie oporu, nieustannie podsycanej setkami mniejszych konfliktów w każdym zakładzie pracy, których nie będzie komu i jak rozwiązywać – kierowanie takim społeczeństwem i taką gospodarką będzie coraz trudniejsze. Stąd wymagają również szczególnej uwagi postawy i zachowanie niższego i średniego aparatu władzy, zwła-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1232

[1232] szcza kadr gospodarczych, które w tych warunkach będą musiały zarządzać krajem i produkcją. Czas będzie tu czynnikiem dużo znaczącym. W miarę wzrastania trudności, społeczeństwo będzie ulegać zmęczeniu, ale i aparat władzy będzie poddany wyczerpującemu szarpaniu się w beznadziejnych konfliktach. Stąd należy przyjąć, że część aparatu władzy, w tym również ludzie, którzy przeżyli euforię zwycięstwa nad okiełznanym społeczeństwem – będzie się coraz bardziej skłaniać ku prawdziwemu porozumieniu społecznemu. / x x x  / Zasadniczą cechą ruchu społecznego, który ujawnił się w Polsce między sierpniem a grudniem, jest jego cywilny, pozbawiony znamion przemocy, charakter. Ruch ten, w takiej właśnie postaci – mimo wielu okoliczności, które zachęcały, by wyjść poza ramy biernego oporu – przetrwał grudzień 1981 i trwa obecnie. Nie nastąpiły żadne nowe okoliczności, jakie mogłyby sprawić, by Polacy zrezygnowali ze swych aspiracji – niezaspokojonych, a tak przynajmniej w odczuciu milionów – w pewnym momencie bliskie zaspokojenia. Wciąż trwają bowiem wszystkie te czynniki, które każą domagać się zmiany życia w Polsce./ Nie rozumie się niczego z tego, czego chcą – w ogromnej większości Polacy, jeśli będzie się o nich aspiracjach myślało w kategoriach czysto politycznych: chcą odebrać władzę komunistom, przywrócić porządek jałtański etc. Nie, Polacy chcą  i n a c z e j  ż y ć. W zgodzie z własnym rozumieniem prawa do korzystania z pracy swych rąk i umysłów. Przez trzydzieści siedem lat, i znacznie dłużej, jeśli liczyć czas niewoli i okupacji – – dowiedli, że ze swych dążeń łatwo nie rezygnują, nie godzą się na takie życie, jakie jest dla nich nie do zniesienia./ Uwagi końcowe/ Zdajemy sobie sprawę z faktu, że nasz czwarty raport zawiera wiele istotnych luk. O jednej bardzo ważnej pisaliśmy na wstępie. Mamy na myśli brak w naszym tekście analizy wydarzeń sprzed 13 grudnia 1981 r. Wyjaśniliśmy też powody, dla których uznaliśmy że przedwczesne byłyby dziś wracanie do tamtego okresu. Brak również w naszym tekście pogłębionej analizy sytuacji w rozmaitych organizacjach czy grupach społecznych. W poprzednich raportach staraliśmy się chara-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1233

[1233] kteryzować postawy i położenie takich grup i warstw jak klasa robotnicza, młodzież, inteligencja czy sytuację rolników. Opisywaliśmy sytuację w partii. W obecnym raporcie zrezygnowaliśmy z tego rodzaju analiz. Warunki stanu wojennego uniemożliwiają zebranie wiarygodnych materiałów na te tematy, a sytuacja jest zbyt poważna i zbyt ważne są procesy zachodzące w tych grupach i organizacjach, by podejmować te sprawy w sposób uproszczony./ Wreszcie różnica może najważniejsza. W naszych raportach zawsze przedstawialiśmy duży pakiet konkretnych propozycji reform, w obecnym zaś nasze propozycje ograniczają się do jednej: projektu działań mających na celu odblokowanie możliwości kompromisu narodowego. Stało się tak z trzech powodów: /- po pierwsze dlatego, że jest to dziś sprawa najważniejsza, bez której mowy nie ma o żadnych sensownych reformach; /- po drugie dlatego, że wszystkie nasze propozycje reform zamieszczone w poprzednich raportach są niestety nadal aktualne. Praktycznie rzecz biorąc wszystkie sprawy do załatwienia, o których pisaliśmy, są wciąż przed nami. przypominanie ich w obecnym teście byłoby więc jedynie kolejnym powtórzeniem naszych poprzednich propozycji; /- po trzecie zaś, jeśli chodzi o program społecznych zachowań, staraliśmy się utrzymać na poziomie ogólności postulatów rozdziału IV, wymagających zresztą szerokiej społecznej dyskusji, z której dopiero powinny wynikać wnioski praktyczne./ Dokument nasz nie proponuje łatwych rozwiązań ani nie stara się tworzyć złudnych nadziei. próbowaliśmy w nim -zgodnie z tradycjami naszego Konwersatorium – przedstawić możliwie ścisły, prawdziwy i odpowiadający rzeczywistości obraz aktualnej polskiej sytuacji i wynikające z niego wnioski. Nasz raport nie jest zatem ani apelem, ani deklaracją, ani protestem, nie jest też wynikiem doraźnych kalkulacji taktycznych. kalkulacji takich nie prowadzimy, ponieważ “Doświadczenie i Przyszłość” nigdy  nie było i nadal nie jest ugrupowaniem o ambicjach politycznych. Ambicji takich ani celów mieć nie mogliśmy i nie mamy już choćby ze względu na strukturę Konwersatorium, jego wieloświatopoglądowy i wielośrodowiskowy charakter stanowiący istotę wszelkich prac analitycznych, jakie podejmowaliśmy./ Celem na-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1234

[1234] szym było zawsze przedstawienie rozumowanych analiz polskiej rzeczywistości sporządzonych według naszej najlepszej wiedzy i poczucia obywatelskiego, opartych na dostępnych nam faktach, na badaniach i przemyśleniach szerokiego grona ludzi wysoce kompetentnych, którzy z nami współpracowali. Innymi słowy: przedstawienie analiz pomocnych polskiej rzeczywistości. I tylko tyle./ Podstawową myślą i założeniem wszystkich naszych opracowań, również i niniejszego jest to, że całe doświadczenie historyczne uczy, iż Polska może się owocnie rozwijać, być skutecznie i z pożytkiem rządzona jedynie na podstawie porozumienia narodowego, zwanego inaczej ugodą społeczną. Naiwnością i złudzeniem jest przekonanie, że tym trzydziestosześciomilionowym narodem można na dłuższą metę rządzić opierając się wyłącznie o przemoc i wbrew społeczeństwu. Prowadzić to może jedynie, tak jak nieodmiennie prowadziło w przyszłości, do powtarzających się, coraz cięższych kryzysów. Złudzeniem jest również myśl, wyrażana niekiedy, że wszystko trzeba zacząć od początku, że powtarza się rok 1945. W myśli tej wyraża się niezrozumienie narodu, świata i historii./ W roku 1945 naród polski był okaleczony i zmaltretowany przez wojnę, która przez wielu Polaków była rozumiana nie jako wojna zwycięska, lecz jako długie pasmo klęsk. Nowa władza, jaka nastała i idee przez nią reprezentowane nie były wprawdzie powszechnie akceptowane, kryły jednak w sobie groźbę i konieczność, lecz także i niemały ładunek nadziei. Po pierwsze: nastał pokój. Po drugie: Polska uzyskała ziemie zachodnie. Po trzecie: rozpoczęła się szybka i imponująca odbudowa. po czwarte: nowa władza wprowadziła szereg reform, na które przedwojenne państwo nie zdobyło się, a uważanych za słuszne przez szerokie kręgi społeczeństwa. Istniały więc poważne szanse przekonania i przyciągnięcia do współpracy licznych ludzi dobrej woli, którzy gotowi byli przyjąć każdą możliwość pracy dla kraju w warunkach pokoju. Niestety, tym szansom rychło przeciwstawiono fundamentalne błędy. Skrzywdzono i prześladowano młodzież AK-owską, przeciwstawiano się katolickim tradycjom narodowym, odepchnięto i poniżono

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1235

[1235] inteligencje, odebrano rolnikom wiarę w perspektywy ich pracy. Spróbowano rządzić przy pomocy strachu, który spotęgowany był świeżymi wspomnieniami nieszczęść wojennych. Społeczeństwo było rozbite i sparaliżowane. Niektórym mogło się wydawać, że nietrudno będzie rządzić takimi metodami. A jednak minęło niewiele lat i trzeba było się cofnąć, zmienić niektóre metody, sięgnąć do nowych, naprawić niektóre błędy, potępić inne. Trzeba było też potępić jednych ludzi, rehabilitować innych./ Minęło wiele lat, społeczeństwo całkowicie zmieniło się, przyszły nowe pokolenia. Raz po razie próbowały one uzyskać większy wpływ na życie publiczne kraju. Konflikty i kryzysy powtarzały się. Stracono wiele szans i nikt nie uzyskał w ten sposób trwałych korzyści./ Czyżbyśmy jeszcze raz mieli zaczynać wszystko od początku? Czy ktokolwiek może na tym coś zyskać? I czy można poważnie myśleć, że możliwe będzie długotrwałe rządzenie obok społeczeństwa, albo wbrew niemu?/ Społeczeństwo polskie roku 1982 jest zupełnie innym społeczeństwem niż w roku 1945. Odzyskało poczucie swej wartości, godności i siły. Jest społeczeństwem urażonym, ale nie jest złamane. Doszczętne i trwałe złamanie go – jeżeli by nawet ktoś stawiał sobie taki cel – przekracza czyjekolwiek możliwości. Nie trzeba wielkiego daru przewidywania by pojąć, że tego rodzaju próby przyspieszą tylko i pogłębią przyszły, jeszcze dramatyczniejszy konflikt, dla niego natomiast nie mogą stanowić jeszcze trwałego rozwiązania./ Również i świat jest dziś inny, niż w latach 1945-53, nie istnieje więc możliwość trwałej izolacji./ Nie ma w Polsce innego sposobu osiągnięcia korzystnej dla Polaków i wszystkich ich partnerów stabilizacji – aniżeli ugoda społeczna. Zdajemy sobie sprawę, że głoszenie dziś takiego hasła i przekonania może być poczytane za chciejstwo, naiwność czy skłonność do utopii. zdajemy sobie też sprawę z głębi gniewu, urazy, często nienawiści jakie dziś istnieją w polskim społeczeństwie. Nie próbowaliśmy tej wiedzy ukrywać ani tuszować. A jednak powtarzamy to, co jest naszym najgłębszym przekonaniem i jest w zgodzie ze wszystkimi znanymi nam faktami: nie ma in-

KRONIKA
DZIEŃ 166. 27 V 1982, s.1236

[1236] nego trwałego i otwierającego szanse pomyślności rozwiązania. Zgadzamy się z biskupami polskimi, którzy pisali: /”Ugoda społeczna powinna zawierać gwarancje dla uzasadnionych potrzeb i aspiracji społeczeństwa dla współudziału obywateli w życiu publicznym i sprawowaniu kontroli społecznej. Stronami ugody społecznej są władza rządząca i wiarygodni przedstawiciele zorganizowanych grup społecznych. Nie może tu zabraknąć przedstawicieli związków zawodowych czasowo zawieszonych, a wśród nich mającego szeroką aprobatę społeczną NSZZ “Solidarność”./ Ugoda społeczna stawia wymagania wszystkim stronom. Od Rządu oczekuje stworzenia odpowiedniego dla tej ugody klimatu, w którym mogłaby się ona rozwinąć i zaowocować. Dwoma zasadniczymi składnikami tego klimatu są: szczere otwarcie się władzy na głosy wszystkich grup społecznych w wolnej i odpowiedzialnej dyskusji i zagwarantowanie podstawowych swobód obywatelskich opartych na uznaniu godności człowieka./ Dlatego Biskupi wraz z całym społeczeństwem oczekują, że stan wojenny jak najrychlej się skończy, internowani będą zwalniani, wobec skazanych zastosowana będzie amnestia, ukrywającym się zapewniona będzie możliwość ujawnienia się; że nikt nie będzie zwolniony z pracy za przynależność związkową./ Ugoda społeczna stawia wymagania nie tylko władzy, ale całemu społeczeństwu. jego obowiązkiem jest kierowanie się poczuciem realizmu w ocenie geopolitycznego położenia naszego kraju. To nie oznacza ani konformizmu, ani rezygnacji z podstawowych wartości narodowych. poczucie realizmu wymaga, abyśmy nie przyjmowali postawy “wszystko albo nic”, przeciwnie, abyśmy systematycznie, wytrwale i stopniowo dążyli do realizacji naszych celów. To wymaga przemyślenia od podstaw problemu pracy dla dobra wspólnego, unikania nierozważnych reakcji zbiorowych, a także roztropnego określenia swoich wymagań indywidualnych i społecznych oraz dalekosiężnego spojrzenia w przyszłość narodową”./ Zgadzamy się z tymi słowami i powtarzamy raz jeszcze: ugoda społeczna jest jedynym możliwym, trwałym rozwiązaniem polskich spraw i problemów./ Jest to niezwykle trudne rozwiązanie, tak trudne, że u wielu budzi podejrzenie, że jest po prostu nierealne./ Ale logiczne myśle-

UWAGA!

Brak ciągłości tekstu KRONIKI.

Brakuje dokończenia tekstu 166. Dnia Okupacji

Mimo braku ciągłości tekstu zachowano ciągłość numeracji oryginalnych kart KRONIKI.

Share:

Author: KSW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *