124. DZIEŃ OKUPACJI czwartek 15.4.82

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
985

124. DZIEŃ OKUPACJI czwartek 15.4.82

[985] TEKSTY. # //Maszynopis:// /Flaga polska/ “Solidarność” /2 luty 1982 /Internowani wszystkich cel – łączcie się /Nr 1 / Z   J E D N E J   C E L I  /wyrysowana kratka/ /NIEZALEŻNY, SAMORZĄDNY ORGAN PRASOWY INTERNOWANYCH W ZAŁĘŻU //APOSTOLSKA WIZYTA /Niedziela stała się znów dniem ogromnych przeżyć dla uwięzionych. Najpierw w trakcie transmitowanej mszy św. z kościoła św. Krzyża w Warszawie usłyszeliśmy tekst modlitwy Ojca Świętego za Polskę i internowanych. Papież Polak modlił się za Polskę, która ma pełne prawo być “suwerennym narodem”, co było wspaniałą odpowiedzią na insynuacje oficjalnej propagandy co do sytuacji Polski jako państwa i co do stanowiska Watykanu wobec stanu wojennego w centrum Europy. /czekając na “żywą mszę “nie spodziewaliśmy się, że celebrował ją będzie biskup sufragan diecezji tarnowskiej ks. Józef Gucwa. /Kolejny posługa kapłańska sprawowana przez biskupa, i to byłego kapitana AK z poprzedniej wojny ! Już początek nabożeństwa był nietypowy – to my sami zaczęliśmy śpiewać naszą więzienną kolędę, biskup zachęcał “Ależ nagadajcie się do woli”. Ofiarowanie mszy za nas, internowanych w Załężu i w całej Polsce, wycisnęło łzy z oczu obecnych w świetlicy. Kiedy jednak odśpiewaliśmy “Boże coś Polskę”, “Nie rzucim ziemi” – teksty były przygotowane przed mszą – nastąpiło coś, czego niewielu się spodziewało. Brodacz w więziennej koszuli poprosił biskupa o wysłuchanie oddania się w opiekę Pani Jasnogórskiej. “Na kolana chłopcy” – usłyszeliśmy, i tak jak jeden runęliśmy na podłogę. Na klęczkach, łykając łzy, wycierając oczy i nos, po prostu płacząc jak bobry, wsłuchiwaliśmy się w słowa po góralsku spisane i góralską gwarą, przez łzami ściśnięte gardło z łkaniem, miłością, wiarą i nadzieją – wygłaszane. Nikt nie byłby w stanie opisać przeżyć więźniów, bo wielkie uczucia słów nie znoszą. I dopiero później ten sam “góral z miasta” wiersz o Ojcu Świętym na Podhalu przyjmowanym znów gwarą przekazał i rozmowy serdeczne z biskupem. I – Boże odpuść – autografy od następcy apostołów też zbie-

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
986

[986] raliśmy i to na modlitewnikach i Nowym Testamencie. /O tempera, o mores…. więzienne. /As // = = = = //BÓG ZAPŁAĆ! / W tych kilku słowach chcieliśmy ciepło i serdecznie podziękować wszystkim kapłanom i Kościołowi niosącym nam słowa otuchy i pociechy oraz otaczającymi opieką naszą rodziny. / Dziękujemy także tym wszystkim dobrym ludziom, którzy oprócz modlitw w tych ciężkich czasach zdobywają się na to, aby często kosztem swych rodzin przekazać nam te wyciskające łzy z oczu upominki. /W dniach uwięzienia i poniżenia słowa o sprawiedliwości, wiersze o nadziei pokarmem dla ducha, tak jak upominki z podobną wiarą przekazywane – pokarmem dla ciała, Bóg zapłać! /Internowani //= = = = //Załęże, 31.I.1982 r. //= = = = //W PRZYGOTOWANIU: /1. Czarna niedziela grudnia /2. Noworoczna wizyta /3. Solidarność z “Solidarnością” //= = = = //OD REDAKCJI /Minął 51 dzień wspólnego odosobnienia. O tym, że brak organu prasowego stanowi rażącą wyrwę w życiu naszej niewielkiej społeczności, nikogo przekonywać nie muszę. Za nami przykre przeżycia, wielkie emocje i nadzieje. Przed nami alternatywna decyzja: / – powrót po zakończeniu stanu wojennego do pracy związkowej, czy też / – szukanie chleba “za wodą”. /Warto przy tym pamiętać, że praktyka to w większości twarde życie, nierozerwalnie połączone z pracą i codzienną “robotą”. /Porzucenie Ojczyzny może wprawdzie przynieść korzyści w niewielkim procencie, lecz to eksperymenty, z których powrót może być bardzo trudny. /Naczelny //= = = = //WIADOMOŚCI DNIA /Podwyżka: – jak donoszą z Polski, podwyżka płac jak po maśle – nie podano czy po maśle za 17 czy za 60 zł. /Rewaloryzacja – Pytanie: czy wkłady depozytowe będą objęte rewaloryzacją: Warunek – utrzymanie wkładu do września 1982. CIERPLIWOŚCI. /Reagan Show – Jak podano, audycja Reagana okazała się niewypałem. Odradzamy bawienie się niewypałami. Tyle było wypadków… /Gospodarka – W kraju idzie świetnie, wszystkie kłopoty powoduje kooperant. Odpowiednie organa są już na tropie. /ABOLICJA – Podpisywanie dobrowolnych oświadczeń przez internowanych, którym przed 13 grudnia nie przedstawiono zarzutów, jest bezprawiem. I kto do tego namawiał? Wstyd! /Niech żyje!!! Okazuje się, że warto chodzić do dentysty,

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
987

[987] rzekł Naczelny. Otóż prowadzący mnie klawisz krzyknął: “NSZZ SOLIDARNOŚĆ niech żyje”, na co drugi: “A jjjaaakk!!!” Ale co to za życie? /= = = = //KRONIKA TOWARZYSKA //Zabawa na 102 w 341. Jak świat światem, internowani – więźniami, Załęże – Załężem, podobnej rozpusty nie widziano. Żeby w biały dzień, za podwójnie betonowym murem, w strzeżonym budynku, w celach więziennych, w czasie stanu wojennego – urządzić przyjęcie na cztery osoby i poprawić sobie humor zgubną używką, przekleństwem żon, katem dzieci i błogosławieństwem dla budżetu państwa – czyli alkoholem?! I to kiedy? Przed apelem! Omal nadzorców naszych przedwojennych sprzed 1939 r. szlak nie trafił. I jaki to zły przykład. Bo jakby się taki zwyczaj rozpowszechnił, to personel naszego wczasowiska należałoby przekwalifikować na sanitariuszy izby wytrzeźwień… //Oj Longin, Longin! //Niewyżyci! / Na wczorajszym spacerze dwaj spokojni pensjonariusze wyrywając sobie wycyganioną łopatę omal nie doprowadzili do uwięzienia kilkunastu ludzi w betonowym wybiegu. Ci miłośnicy czynu i łopaty wystawili bowiem śnieżny mur w jednym wyjściu do wczasowiska. Mieli rację ci, co zamknęli ich tutaj. Nie daj Boże im łopat do rąk – zrobią okopy, wały i wała im zrobią – jak to zwykle łopaciarzom. /As /= = = = //MYŚL DNIA: Naszą celą jest – socjalizm…./ /salon niezależnych/ //S P O R T: /Piłka nożna: – Zgodnie z oczekiwaniem największe tłumy kibiców gromadzą się wokół stołu, gdzie zacięte boje prowadzą piłkarze. Niepokonana do tej pory Wacław Ochab /napad/ oraz Zygmunt z Połańca /obrona/ doznała w pierwszym spotkaniu niespodziewanej porażki z zespołem, w której pojawiła się nowa twarz, a mianowicie z parą Jacek Galant /obrona/ oraz atakujący Ambrozil, nowo odzyskany zawodnik z IV oddziału. W rewanżu tandem Ochaba potwierdził wysoką klasę i nieprzypadkowe sukcesy w przyszłości. Choć mecze rozgrywane były w fatalnych warunkach atmosferycznych, zgromadziły wokół stołu 5 kibiców, którzy na przemian zagrzewali do walki raz jednych raz drugich zawodników, wzniecając okrzyki “bij mistrza”. /Tenis stołowy – Wczoraj biała piłeczka tenisowa najbardziej posłuszna była koledze redakcyjnemu St. Aletowi, który pokonał wysoko kolejno A. Śnieżka, Krzysztofa “Branżowego”

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
988

[988] oraz Waleriana Woźniaka. Tenis nie cieszył się już takim zainteresowaniem jak uprzednio. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niski poziom gry przeciwników Aleta, a i On chwilami prezentował ogromne luki w wyszkoleniu. Rozgrywki dopiero się rozpoczęły – bądźmy dobrej myśli, do czerwca pozostało trochę czasu. /Kolarstwo – Krótko i o tej młodej stosunkowo w naszym gronie dyscyplinie. Mimo nie najlepszego sprzętu bryluje na rowerze A. Śnieżek, zawodnik o wysokim wyszkoleniu technicznym, znanym z nieustępliwości na torach zarówno kolarskim jak i biegowym w spacerniku. /Brydż – Odejście A. Belskiego sprawiło – miejmy nadzieję na krótko – zawieszenie działalności B. Brydża. /Sport za kratkami / Systematyczne korzystanie z świetlicowych gier oraz urządzeń rekreacyjnych sprawiło, że w Załęskiej twierdzy – w niczym nie przypominają sportowego obiektu – zakwitło życie sportowe i prawdziwa rywalizacja. /Wśród najpopularniejszych dyscyplin stołowych: piłka nożna, tenis stołowy, kości, przymusowe kolarstwo jednokołowe na czas, przełajowe biegi szlakiem spacernika oraz brydż. /Tyle o klasycznych dyscyplinach uprawianych w Załężu. Ostatnio obserwuje się także nawrót do dyscyplin uprawianych w starożytności. Na starcie pojawili się siłacze, by w ten sposób szukać szczęścia i drogi po zaszczytne tytuły mistrzów sportu. /Nie zawsze jednak w parze ze szczęściem idą umiejętności, raczej zarówno w pierwszym, jak i drugim. Bywa różnie. O tym jednak w relacjach zamieszczonych wyżej. //Z JEDNEJ CELI – NSOPI w Załężu /= = = = //Redaguje: Krzysztof Witoń, red. nacz. Stanisław Alet, siedziba red. Załęże Pawilon I/III/303. Złożone do druku 1.II.1982 Nakładem Chałupniczej Spółdz. Wydawniczej “Alet-Witoń” INC //= = = = //Jerzy Kajetan Kronhold / Zapełnić areszty //Zapełnić areszty /niech się stanie ciemność bez wyjątku /niech rzyga brzuchata ciemność /niech chlusta ciemność po brzegi /niech kruszą się kości i ciemienia /niech dogasają berła płomieni /niechaj każdemu będzie dane /świadectwo szczepienia lochu /i niechaj każdemu szczelny fiszbinowy łańcuch /zapełnić zapełnić areszty /i niech ustanie ciemność /ssąca gwiazda niech przewieje / hufiec gołębi niech lwy /rozsadzą pasztetowe komary /i oko potrójny

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
989

[989] /jęczmień niech nakarmi /niech areszty rodzą we krwi /niech areszty trzepią futerko tchórza /niech areszty śpią i śpiewają odcedzone piosenki /niech ciemność przekuje areszty na armaty /niech strzelają w pełznący biały obrus gazet /niech ich tron stroni jako cedr w pustyni /i niech poczwórny jęczmień zżera płaszcza ciemności /i niech potrójny szpik czołga się jak płaszcz /zapełnić areszty i ciemność rzucić /do spiżarni płuc i niech buchnie /j a s n o ś ć //Cieszyn, 1974. // #

# //Maszynopis// /Flaga polska/ “Solidarność” /6 luty 1982 /Internowani wszystkich cel – łączcie się /Nr 2 /Z   J E D N E J  C E L I  /wyrysowana krata/ /NIEZALEŻNY, SAMORZĄDNY ORGAN PRASOWY INTERNOWANYCH W ZAŁĘŻU //Do Oleszki i Wisza – posłanie /U naczelnika “czarna robota” /PRASA TO POTĘGĄ!? /Jestem jeszcze pod wrażeniem wywołanym emocjami członków partii z biuletynu KW PZPR w Rzeszowie, dostępnego szarej, otumanionej przez WOLNĄ EUROPĘ masie, staraniem red. Wisza Edwarda. uroki życia internowanych pióra Prezesa Sądu Oleszki Aleksandra są przedstawione z dużą znajomością oficjalnej propagandy. Szczególnie wiarygodne są rewelacje prezesa o spożyciu mięsa przez internowanych /dwukrotnie wyższe niż norma kartkowa w kraju – gdy wszyscy wiemy o łącznej masie miesięcznej rządu 0,5 kg wraz z ochłapami wyławianymi z zupy, w tym końcówki świńskiego ryja, który padł łupem Andrzeja Szkaradnika/, odmawianie spożycia baleronu, szynki itp. przez nieprzytomnie wręcz obżartych więzionych /być może chodzi o dokarmianie głodujących strażników/ czy możliwości zakupu żywności za 1700 zł w kantynie /może chodzi o worek cebuli?/. W sprostowaniu wyżej wymieniony Wisz Edward /…?/ podaje, że zamknięto przede wszystkim ekstremę. Gratulujemy wiarygodności. Przypominając sobie jeszcze lepiej poinformowane biuletyny, np. warszawskiego KW, podając stawkę Wałęsy za dzień strajku w stoczni – 56 dol. USA. Dlaczego obaj nie skorzystali z tych luksusów? Prosimy…. i to na długo! /= = = = //ROZMOWA JAKICH NIEWIELE…. /Jedną z “uciech” załęskiego bytowania jest możliwość rozmowy służbowej z naczelnikiem aresztu. Dziwnym lub “zaskakującym” zbiegiem okoliczności ów przesadnie tęgawy pan, wyposażony w okulary i stopień majora, bez narzekania,

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
990

[990] a jakże, z radością – jak się sam wyraził – pełnił obie funkcje ku zadowoleniu kierownictw woj. instancji partyjnej i KW MO. Trudno, znając te informacje, było oprzeć się pokusie owego jegomościa, a przy okazji złożyć mu pakiet spraw utrudniających życie w ośrodku, a do tej pory nie załatwionych. Tak też się stało. Już na początku rozmowy przeszedłem do meritum: “A zatem, majorze – rzekłem – dlaczego, mimo wcześniejszych zapewnień, nie otwieracie cel, nawet w grupach spacerowych? Co lub kto stoi na przeszkodzie”? “Posiłki – nie wiem, czy pan wie – nadal bywają zimne, nie mówiąc o prawdziwej ich kaloryczności, a nie rzekomej! Kilku kolegów przekazało nam, że służba oddziałowa – ta z pańskiego aparatu – rozdaje paczki: przeważnie je trzebiąc: najczęściej łupem owej służby padały papierosy, i to najlepsze, szampony, mydło, przybory do mycia, żyletki itp. Nadal brak ciepłej wody, zarówno do mycia się, jak i do mycia naczyń!”. /Po chwili nabuzowana twarz naczelnika lekko zarumieniła się, po czym powiedział: “Jeśli o ciepłą wodę chodzi, to jej nie ma w żadnej celi, ale dostarczamy xxx ją” /to jednak na herbatę? – przerywałem/. “Co do paczek, to rzeczywiście moi funkcjonariusze – oznajmił major – mają obowiązek kontrolować paczki, ale o kradzieżach nic mi nie wiadomo! Posiłki podajemy w termosach: może nie jest to najlepsza forma, lecz nie mamy stołówki. Natomiast otwarcie cel nie leży w mojej kompetencji…” /- A zatem w czyjej to gestii – przerwałem niegrzecznie po raz drugi. /- “No, wie pan – odparł – pewnej służby…” /Zawiodła mnie ta odpowiedź, lecz niejako na pocieszenie naczelnik oznajmił mi, że widział mnie w telewizji i “uważa mnie za porządnego człowieka”, co dalej pozwoliło mu bez przeszkód zanudzać mnie jego /…?/ znajomościami w przeszłości, karierą zawodową, możliwościami itd. Jedyną korzyścią, jaką wyniosłem z tej rozmowy było wypalenie z majorem paczki jego papierosów. /WIT/ //OD REDAKCJI: /Ubywa nas. W czwartek usuwano również zbędne łóżka, co jest zapowiedzią niezbyt pocieszającą – może nie będziemy się cisnęli w celach, ale możemy posiedzieć długo… W każdym razie nie wyjdziemy przed 9 lutego, jak przypuszczają niektórzy. Być mo-

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
991

[991] że znowu odwiedzi Załęże jakaś delegacja i “Ośrodek” musi prezentować się jak wczasowisko. Tylko, że jak na wczasowisko, to kelnerki mamy brodate, pokojówki z włosami i przez okno do sąsiadek nie można wskoczyć, a w dodatku nie wiadomo kiedy turnus się skończy… /Naczelny /= = = = //KRONIKA TOWARZYSKA: //Głosowanie: Krakowianie mają problemy. W środę wieczorem naradzali się przez okna czy zrezygnować z kolacji i iść do świetlicy poza grafikiem, czy też zostać na kolacji opuszczając świetlicę. Sprawę poddano głosowaniu w celach. Demokratycznie zdecydowano zjeść kolację, a potem iść do świetlicy. /Trzeci do brydża: W piątek po spacerze cela redakcyjna wzbogacona została o brydżystę Jacka G. Radość była wielka, ale krótka. Zgubiła trzeciego zamówiona wizyty u lekarza. Nie jego pierwszego zgubił lekarz. /= = = = //WIADOMOŚCI DNIA: /Riposta – Przebywający w Kanadzie Jan Pietrzak stwierdził w wywiadzie dla jednej z gazet, że nie wraca na razie do kraju. Działalność rozrywkowa jest zawieszona, więc trudno byłoby mu o pracę. Węgiel – Korespondent T. L. stwierdził w swoim reportażu z kopalni, iż jedynym motywem wytężonej pracy górników jest stan wojenny. Co by tu zrobić, żeby na Śląsku była ciągle wojna /a znane są nawet wojny stuletnie…./. /Nie świecić – W Sobotę 30.I. br. aktywnych uczestników manifestacji w Gdańsku SB znaczyła fluoryzującą farbą: przy rozpędzaniu grup przy świetle reflektorów wyłapywanie szło już sprawniej. Robotnicy nie przyłączyli się do manifestacji, to prawda, tyle, że przetrzymano ich dwie godziny dłużej w pracy. /Bujak w TV – W niedzielnym wywiadzie dla TV USA ukrywający się przywódca potwierdził istnienie podziemia, wydawanie pism /m.in. Tygodnik wojenny/, propagowanie apelu Wałęsy o solidarności z internowanymi, tworzenie kas pomocy. /Złoto do nabycia – ponieważ od 3 lat w ZSRR brakuje zboża i dewiz na zakup tegoż, nie dziwmy się zbytnio, że na sumę brakujących 40 mld. dol. USA musi się złożyć masowo sprzedawane złoto i diamenty. Paradoks polega na tym, iż duży udział w oferowanych na sprzedaż metalach i kamieniach ma opozycja radziecka – w obozach pracy. Co się wyczerpie najpierw – złoża czy cierpliwość – jeszcze nie wiemy. /Ludzie! Kanada! – Rząd Kanadyjs-

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
992

[992] ki wyraził zgodę na przyjęcie 6 tys. polskich uchodźców, lub większą liczbę, pod warunkiem pomocy finansowej Zachodu. Lektura dla internowanych “I znowu kuszący Kanada”. /S P O R T : /Nie słabną sportowe emocje. Ostatnio zatwierdzono nawet nową dyscyplinę: wprawdzie niewielu konkurentów na razie stanęło na starcie po najwyższe laury, lecz rywalizacja zapowiada się interesująco. Ową nowością jest włączenie TV i ustawianie odbioru programu na czas. Dotychczasowy prym w tej dziedzinie wiedzie Jan Jawor z Gorlic. Drugą pozycję w czasie gorszym o 0,9 sek. zajmuje Krzysztof Kozdraś z okolic Niebylca. /Piłka nożna – Największym zainteresowaniem cieszy się nadal piłka nożna. Na rynku piłkarskim dokonano kolejnej transakcji – jak się wydaje, bardzo udanej. Otóż z IV Oddziału z celi 420 zakupiono Andrzeja Szkaradka /Małopolska/, który w duecie z A. Ambrozikiem pokonał W. Ochaba i J. Galanta aż 0:6. Pechowo rozgrywał swoje mecze A. Śnieżek, dwukrotnie uznając wyższość przeciwników. /Tenis – Nie gorzej spisywał się Szkaradek na stole tenisowym: w decydującym spotkaniu uległ jedynie J. Galantowi z Gorlic. /WIT/ //= = = = = //PORADY MEDYCZNE Adama Śnieżka: Choroba może być korzystna dla internowanego, ale nie zawsze. I tak dzięki wrzodowi na żołądku lub dwunastnicy, nieżytowi żołądka albo innym schorzeniom gastrycznym można otrzymać tzw. dietę, która ma tę cenną zaletę, że jest przydzielana na początku obiadu, więc jest ciepła. Zdarzyło się także, iż dieta została przydzielona na schorzenie kręgosłupa, ale nie wiadomo, czym wówczas neurolog myślał. Jednak przesadne eksploatowanie takich dolegliwości jak np. drgawki, wycie z bólu, cięższe objawy urologiczne mogą spowodować przewiezienie internowanego do szpitala więziennego w Łodzi. Otóż w szpitalu tym kraty są takie same jak w Załężu, a cele są otwierane jeszcze rzadziej. Co do fachowości lekarzy tej placówki, to zdania są podzielone. /Wkrótce c. d. n. //= = = = = //Cytat dnia! WASZA ZIMA, NASZE LATO /ostatnie aktualne hasło na ulotkach w Rzeszowie/ /”…Nasz naród jak lawa, /z wierzchu zimna i plugawa /Lecz wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi /Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi/. //Mickiewicz, dziady, cz. III, Paryż, 1832/ //”Z jednej celi” NSOP w Załężu. Redaguje zespół: St. Alet K. Witoń, nakładem

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
993

[993] CHSW “ALET-WITOŃ INS” Indeks 0001A. //Walerian Łukasiński /fragment końcowy “Nocy Listopadowej St. Wyspiańskiego/ //I poczuł, że chwila wolności nadeszła /ta chwila, w której go wiodą, /choć skuty w kajdany, /do działa związany, /to jednak ci jego wrogowie /jak tchórze w tej chwili /zadrżeli, zwątpili – /powietrze czuć swobodą //I poczuł, że bracia /wzlecieli – orłowie, /wzlecieli tam w Warszawie, /że dzwony, co biją /wieść niosą gloryją, /że wstali bohaterowie //Wytrwania! Wytrwania, /o dajże im, Boże, /niech siły ich się nie zmarnią /Bądź srogie więzienie /wieczyste me łoże /i żywot jedyną męczarnią. /Niech wloką, niech wloką, /niech w lochy zakują /niech sępy żreją me ciało, /by ino tym braciom, /co dzwonią w Warszawie, /zwycięstwo się walki dostało, //I dłonie przed siebie wyciąga, i słucha, /Wiew każdy powietrza czuje /i twarz mu się zmienia/w zachwycie jest ducha, /spełnione dzieło zgaduje. //Uklęka – łzy ciekną, /pierś łkaniem się wstrząsa, /radością płonie oblicze /i szepce, a trudno mu słowa się wleką, /modlitwy łka tajemnicze: //O, pójdziesz ty kiedyś, /mój duchu, na zgody, /za kaźń twą, żywota goryczy, /w tych dzwonach z Warszawy /do ciebie to gońca: //WITAJ JUTRZENKO SWOBODY /ZA TOBĄ ZBAWIENIA SŁOŃCE// #

# //Maszynopis:// /Flaga polska/ “Solidarność” /luty 1982 /Internowani wszystkich cel – ł ą c z c i e   s i ę ! /Numer specjalny /Z  J E D N E J   C E L I /wyrysowana krata/ /NIEZALEŻNY, SAMORZĄDNY ORGAN PRASOWY INTERNOWANYCH W ZAŁĘŻU //MKE godz. 0.15 /CZARNA NIEDZIELA GRUDNIA /W sobotę obejmuję dyżur w MKR Rzeszów. Jest dużo ludzi, bo zostali jeszcze Adam-grafik i Barbara z serwisu. Mamy samochód na dole, Piotr obsługuje teleks, bez przerwy pracujemy, przyjmujemy bowiem kolejne porcje serwisu z posiedzenia KK. Wystąpienia są różne. Przeważa jednak ton powagi i zdecydowania. Oglądam telewizję, przyjmuję kilkanaście telefonów od dyżurnych załóg. /Ok. 23.30 u strajkujących studentów gaśnie światło: uspokajam ich, bo wraz z ich budynkiem cała dzielnica tonie w ciemnościach. Około północy telefon z Jarosławia, że milicja obstawiła MKZ w Przemyślu: polecam to sprawdzić przez dyżurujących w zakładach pracy, a sami łączami teleksowymi z Przemyślem dostajemy odpowiedź, że nic się nie dzieje,

KRONIKA
DZIEŃ 124, 15 IV 1982, s.
994

[994] co jednak nikogo zbytnio nie uspokaja. /12 minut po północy zostają zablokowane teleksy, w minutę później bezpośrednie telefony. Ostatnią czynną linią łączymy się z centralą miejską: “to nie nasza wina” – koniec rozmowy. /Słychać walenie do drzwi wejściowych dwa piętra niżej – zakładamy łańcuch na drzwi z korytarza. To na nic, bo przecież drzwi z klatki schodowej są bardzo eleganckie, ale szklane. Ok. kwadransa po północy słychać łomot, hałas i biegnących ludzi w ciężkich butach, zmieszane okrzyki. Na słabo oświetlonych schodach widać biegnących ludzi, tuż przed wywaleniem drzwi widzę biegnących na czele smarkaczy przed dwudziestką w granatowych moro, z długimi pałkami, w polówkach nie zapomnę wyrazu twarzy tego pierwszego – wykrzywiona wysiłkiem i żądzą dorwania się do skarbów: może rzeczywiście obiecali pierwszemu awans czy urlop. Wpadają nabuzowani, nastawieni na łamanie oporu, lecz ze strachem – co ich czeka, jak to będzie w tym bandyckim gnieździe. Krzyki: “stój”, “nie ruszać się”, “stać” – grupa ok. 40 obrońców spokoju rozbiega się po MKR tłukąc szyby, wywalając z kopa drzwi. Uwagi “to można otworzyć”, po co niszczyć” nie docierają. Dowodzi tymi rycerzami młody oficer nie mający więcej jak 24 lata. Nikt nie potrafi powiedzieć – dlaczego? /A3// = = = = = //N i e m o c /Poimieninowa noc, a raczej już świt, dla mnie trwała krótko. Już o siódmej matka budząc mnie oznajmiła: “dziecko, wstawaj, posłuchaj – wojna!”. Zerwałem się szybko, mimo ogromnego bólu głowy. Co? O czym ty mówisz? – Wstawaj i sam posłuchaj Jaruzelskiego. Wszyscy byli już na nogach. Wszedłem do pokoju, w którym radio bębniło raz po raz generała. Ale nas załatwił… pomyślałem. Szybko chwyciłem za telefon – milczał, szlak by to trafił. Ogarnęła mnie jakaś niemoc. Ojciec zaprosił do stołu: nie miałem ochoty na nic, przez chwilę myślałem o tym, aby dostać się do WSK w Rzeszowie – nie jest to proste, szczególnie ze Stalowej Woli. /Wtem moje rozmyślania przerywa trzykrotny przeraźliwy dźwięk dzwonka: wiedziałem – to po mnie. Mama wpadła w panikę: “ukryj się synu” – powiada. A ja jakby z niedowierzaniem, a może to nie po mnie? Z przedpokoju dochodziła mnie ostra wymiana zdań: Mama ze Staszkiem upierają się – nie ma go, on tu już nie mieszka. otwieram drzwi – w przedpokoju już komplet: ojciec z matką, Ewa

UWAGA! Brak ciągłości tekstu KRONIKI.

Brakuje dokończenia tekstu 124. Dnia Okupacji

Mimo braku ciągłości tekstu zachowano ciągłość numeracji oryginalnych kart KRONIKI.

Share:

Author: KSW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *